W miejscu męczeństwa świętego Szczepana w Jerozolimie znajduje się dziś kościół pod jego wezwaniem. Pierwsza bazylika została zbudowana w V wieku na polecenie cesarzowej Eudoksji. W 439 roku patriarcha Cyryl Aleksandryjski sprowadził do niej relikwie świętego Szczepana, odkryte kilkanaście lat wcześniej w Kafargamali. Bazylika została zniszczona w 614 roku przez Persów. W VII wieku wzniesiono na ich gruzach małą kaplicę, rozbudowaną później przez krzyżowców. W niedługim czasie została zburzona przez samych chrześcijan, aby pozbawić Saladyna dobrego punktu strategicznego. Nowa bazylika została poświęcona w 1900 roku i stanowi część kompleksu Szkoły Biblijnej i Archeologicznej.
Z zachowanych najstarszych fragmentów starożytnej bazyliki warto zwrócić uwagę na fragmenty oryginalnej posadzki mozaikowej z V wieku, elementy architektoniczne oraz starożytne cysterny. Zachowały się ponadto groby mnichów. Znajdują się dziś w klasztornym atrium. Napis na jednym z kamieni zamykających wejście do grobu głosi, że należał on do diakona Nonnusa Onesimusa.
W miejscu śmierci pierwszego męczennika zatrzymajmy się, by posłuchać, jak reagował na to zdarzenie Paweł:
Szczepan pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą i Jezusa, stojącego po prawicy Boga. I rzekł: «Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga». A oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się na niego wszyscy razem. Wyrzucili go poza miasto i kamienowali, a świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego Szawłem. Tak kamienowali Szczepana, który modlił się: «Panie Jezu, przyjmij ducha mego!» A gdy osunął się na kolana, zawołał głośno: «Panie, nie poczytaj im tego grzechu!» Po tych słowach skonał. Szaweł zaś zgadzał się na zabicie go. Wybuchło wówczas wielkie prześladowanie w Kościele jerozolimskim. Wszyscy, z wyjątkiem Apostołów, rozproszyli się po okolicach Judei i Samarii. Szczepana zaś pochowali ludzie pobożni z wielkim żalem. A Szaweł niszczył Kościół, wchodząc do domów porywał mężczyzn i kobiety, i wtrącał do więzienia (Dz 7, 55 – 8, 3).
Paweł, zanim został gorliwym wyznawcą Chrystusa, był wcześniej wrogiem Jego drogi i uczniów. W Jerozolimie jako faryzeusz był świadkiem kamienowania jednego z nich. Był nim Szczepan, napełniony Duchem Świętym, Jego mocą i mądrością. Szczepan czynił dobro, w tym liczne cuda. Objawiał Boga poprzez znaki. Dary te stały się przyczyną zazdrości i nienawiści. Gdy Helleniści nie mogli mu dorównać w dysputach, postanowili go osądzić i stracić; podburzyli lud, starszych i uczonych w Piśmie. Przybiegli, porwali go i zaprowadzili przed Sanhedryn (Dz 6, 12). Sfingowali proces i oskarżyli Szczepana o bluźnierstwo.
Następnie wyrzucili go poza miasto i kamienowali a świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego Szawłem (Dz 7, 58). Zgodnie z żydowskim prawem skazanego należało wyprowadzić poza granice miasta i zrzucić z wysokości wyższej niż podwójny wzrost dorosłego człowieka. Świadkowie byli pierwszymi, którzy ciskali duże kamienie, celując w piersi (precyzja nie zawsze była możliwa), aż ofiara umarła (C. Keener). Łukasz, relacjonując wydarzenia, podkreśla jeden istotny szczegół. Świadkowie zdjęli swoje szaty. Zwykle zdejmowano je skazanym. W ten sposób nie zostawia wątpliwości, że oni są winni. To fałszywi świadkowie winni zostać ukamienowani, nie Szczepan.
Ostatnie słowa Szczepana są repliką słów Jezusa z krzyża. Tak kamienowali Szczepana, który modlił się: Panie Jezu, przyjmij ducha mego! A gdy osunął się na kolana, zawołał głośno: Panie, nie poczytaj im tego grzechu! Po tych słowach skonał (Dz 7, 59-60). Szczepan umiera oddając swego ducha Jezusowi, podobnie jak uczynił to Jezus wobec Ojca. Modli się za prześladowców i usprawiedliwia ich czyny brakiem świadomości (por. Łk 23, 34.46). To najczystsza postawa, jaką sobie można wyobrazić: człowiek kamienowany, któremu są zadawane rany, wyraża jedynie chęć pojednania i przebaczenia, zdając się na Tego, którego uważa za swego Pana (I. Gargano).
Świadkiem tych wydarzeń jest Szaweł. Niestety, jeszcze nie wyciąga z nich właściwych wniosków. Człowiek tak uczciwy i doskonale zachowujący Prawo jak Szaweł nie jest w stanie zrozumieć, nie jest w stanie pojąć. […] Szaweł nie tylko nie rozumie, ale wręcz czerpie z tego widowiska jeszcze większe przekonanie, że ma rację. Czuje się nawet w obowiązku, by jeszcze bardziej pomstować przeciwko tym, którzy szli drogą Szczepana. Moglibyśmy ogarnąć wzrokiem całą historię Kościoła, przypuszczalnie także naszą osobistą historię, i znaleźlibyśmy rzeczywiście niejedno potwierdzenie tej niemożności zrozumienia, tej ślepoty, która jawi się wręcz jako nieuleczalna. Mielibyśmy potwierdzenie, że jeśli Bóg nie zmieni naszego serca i umysłu, nie zdejmie nam łusek z oczu, sami nie będziemy nigdy w stanie tego uczynić (I. Gargano).
Dalsza historia to potwierdzi. Po śmierci Szczepana nasiliło się prześladowanie uczniów Jezusa. Chrześcijanie wywodzący się z judaizmu mogli pozostać w Jerozolimie, natomiast helleniści musieli opuścić Święte Miasto i szukać schronienia w okolicznych państwach. Paweł był wybitnie gorliwy. Niszczył Kościół jerozolimski, wtrącał wyznawców Jezusa do więzienia, a nawet przyczyniał się do ich śmierci. Tępiąc chrześcijaństwo, sądził, że w ten sposób podoba się Bogu i służy własnemu narodowi. W liście do Galatów opisuje swój fanatyzm: Słyszeliście przecież o moim postępowaniu ongiś, gdy jeszcze wyznawałem judaizm, jak z niezwykłą gorliwością zwalczałem Kościół Boży i usiłowałem go zniszczyć, jak w żarliwości o judaizm przewyższałem wielu moich rówieśników z mego narodu, jak byłem szczególnie wielkim zapaleńcem w zachowywaniu tradycji moich przodków (Ga 1, 13-14). W innym miejscu nazwie siebie nieświadomym bluźniercą, prześladowcą i oszczercą: Dzięki składam Temu, który mię przyoblekł mocą, Chrystusowi Jezusowi, naszemu Panu, że uznał mnie za godnego wiary, skoro przeznaczył do posługi mnie, ongiś bluźniercę, prześladowcę i oszczercę. Dostąpiłem jednak miłosierdzia, ponieważ działałem z nieświadomością, w niewierze (1 Tm 13-14).
Paweł w swojej gorliwości walczył nie tylko z Kościołem macierzystym w Jerozolimie. Ścigał chrześcijan nawet poza granicami kraju: Szaweł ciągle jeszcze siał grozę i dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich. Udał się do arcykapłana i poprosił go o listy do synagog w Damaszku, aby mógł uwięzić i przyprowadzić do Jerozolimy mężczyzn i kobiety, zwolenników tej drogi, jeśliby jakichś znalazł (Dz 9, 1-2). Dlaczego Paweł był aż tak gorliwy w zwalczaniu chrześcijan? Czy został tak fanatycznie uformowany, że nie potrafił zaakceptować obecności jakiejkolwiek innej wspólnoty religijnej poza żydowską? A może swoją prześladowczą działalnością chciał się przypodobać przełożonym religijnym swojego narodu? Może wreszcie – pod ich wpływem – dostrzegał w chrześcijanach groźne niebezpieczeństwo dla religii, o której uczył się od dzieciństwa i której był gorliwym wyznawcą? Prawdopodobnie wszystkie te i jeszcze inne powody odegrały swoją rolę w duszy młodego Szawła, ale przecież nie wystarczają, by usprawiedliwić jego okrutne postępowanie, które w jakiejś mierze pozostanie dla nas tajemnicą (W. Turek).
Historia potwierdza, że każda żarliwość może być ślepa. Pod płaszczykiem religii można służyć własnym egoistycznym korzyściom i interesom. W imię Boga siać niezgodę, nienawiść, fanatyzm. Nie ma niczego bardziej okrutnego niż fanatyzm religijny. Człowiek nigdy nie jest tak zły jak wówczas, gdy myśli, że czyni to na chwałę Boga (I. Gargano). Żarliwość jest cenną cnotą, ale musi znaleźć odpowiednie ukierunkowanie i motywacje.
Pytania do refleksji i modlitwy:
- Czy nie jestem zazdrosny? Jakie są skutki mojej zazdrości bądź zawiści?
- Kogo niesprawiedliwie osądziłem?
- Kogo „kamienuję” moimi myślami i słowami?
- Z kim powinienem się pojednać?
- W jakich obszarach jestem ślepy?
- Kogo prześladuję? Dlaczego?
- Czy nie jestem fanatykiem? Czego?
- Jakimi motywacjami kieruję się w życiu religijnym i duchowym?
fot. Wikipedia