To oczywiste, że ludzie najbiedniejsi cierpią z powodu pandemii bardziej niż inni. Mają ograniczony dostęp do żywności i lekarstw. Wśród nich są uchodźcy i osoby przesiedlone. Około osiemdziesięciu milionów istnień ludzkich. Jezuicka Służba Uchodźcom (JRS) nie przestaje im służyć, towarzyszy uchodźcom i oręduje za nimi wobec rządów krajów, w których się znaleźli. Mimo zagrożeń spowodowanych koronawirusem, pracownicy i wolontariusze podejmują ryzyko, by nie pozostawić najuboższych ich własnemu, niepewnemu losowi.

Jezuicki portal internetowy „jesuits.global” zapytał ekipę JRS, działającą w Rzymie, o obecną sytuację uchodźców.

Większość uchodźców i przesiedleńców mieszka w krajach, które są mniej przygotowane do walki z epidemią, gdzie konflikty zbrojne osłabiły lub zniszczyły systemy opieki zdrowotnej. Ponadto są oni szczególnie narażeni na społeczne i gospodarcze konsekwencje tej pandemii. W wielu miejscach blokady na granicach zahamowały rozprzestrzenianie się choroby, ale skończyły się możliwości zatrudnienia, zaczęło brakować żywności i innych artykułów pierwszej potrzeby. Handlarze ludźmi żerują na tej sytuacji, by wykorzystywać szczególnie dzieci.

Uchodźcy z natury są ludźmi nadziei; nie uciekliby ze swoich krajów, gdyby nie wierzyli, że w planie Bożym czeka ich coś lepszego – mówią wolontariusze JRS.

Tę nadzieję odbierają im często organizacje przestępcze i państwa budujące mury. Teraz pracę Jezuickiej Służbie Uchodźcom utrudnia dodatkowo pandemia. Biura JRS musiały zostać zamknięte i przejść w tryb zdalny, co najmniej na krótki okres. Edukacja w klasach została wstrzymana i trwają poszukiwania wsparcia finansowego na wprowadzenie innowacyjnych rozwiązań cyfrowych.

W centrum rzymskim JRS stworzono w ostatnich latach niezawodną infrastrukturę cyfrową. Pozwoliło to pracownikom pozostać w kontakcie z całym światem, ułatwiło utrzymanie ciągłości niektórych programów: językowych lekcji radiowych i internetowych, nauczania poprzez WhatsApp, pomocy psychologicznej i wszelkiego rodzaju doradztwa.

„Jezuicka Służba Uchodźcom, jako organizacja prowadzona przez jezuitów, ma we krwi dostosowywanie się do nowych warunków i zmieniających się potrzeb. Pozostaje wierna swojej misji mimo trudności. Jesteśmy wdzięczni za hojność naszym darczyńcom z całego świata – mówią młodzi wolontariusze. Ci którzy nie byli w stanie przekazać darowizny pieniężnej, obdarowali nas hojnie prezentami. Nowa rzeczywistość stanowi dla nas wszystkich wielkie wyzwanie”.

„Pomoc międzynarodowa ze strony krajów (w postaci grantów lub poprzez wsparcie UNHCR, UNICEF i innych agencji) prawdopodobnie zmniejszy się. Jednak potrzeby tych, którym służymy, nie zmniejszą się, a potrzebujemy wieli kosztownych innowacji, aby dobrze służyć uchodźcom”.

Również w Polsce jezuici nie przestali w tej trudnej sytuacji pomagać uchodźcom.

Działające w Warszawie Jezuickie Centrum Społeczne „W Akcji” też musiało przejść na pracę zdalną. Obecnie uczy się tam języka polskiego prawie 60 osób, a ponad trzydziestce dzieci udzielane są korepetycje z przedmiotów szkolnych.

„Łącznie, w samym tylko zakresie nauczania świadczymy pomoc adresowaną prawie do stu osób. Są nim objęci uchodźcy, migranci, przesiedleńcy i repatrianci ze Wschodu” – mówi dyrektor Centrum ojciec Łukasz Lewicki SJ.

„Główna trudność w nauczaniu zdalnym polega na tym, że ponad połowa z naszych uczniów nie posiada komputerów. Aby nie przerwali nauki, potrzebujemy narzędzi, które przynajmniej częściowo zaradzą temu problemowi.

KOPMUTER DLA UCHODŹCY

Zwracamy się zatem z prośbą o podarowanie nam sprzętu, który zapewni ciągłość naszym programom. W grę wchodzi każdy laptop, komputer (lub tablet), który jest w stanie obsłużyć współczesne komunikatory (np. Zoom), kamerkę internetową i przeglądarkę internetową. Zwykle komputery wyprodukowane po 2008 r. spełniają te wymogi. Potrzebujemy 30 sztuk”.

Osoby, które mogą wspomóc Jezuickie Centrum Społeczne, proszone są o kontakt z dyrektorem o. Łukaszem Lewickim SJ pod adresem e-mail: [email protected]

Komputer dla Uchodźcy