Starożytny Korynt składał się z miasta górnego i dolnego. Miasto górne leżało na wysokości 575 metrów n.p.m. na naturalnym wzniesieniu, jakim była góra Akrokorynt. Było twierdzą nie do zdobycia. Podobno do jego obrony wystarczyło czterystu ludzi i pięćdziesiąt psów (E. Dąbrowski). W czasach Pawłowych mieściły się tu świątynie: Afrodyty korynckiej, Juno Bunei (matki bogów), Serapis i Izydy. Dzisiaj robi wrażenie opuszczonej fortecy. Z pozostałości rzymskich warto zwrócić uwagę na źródło Peirene wraz z ciekawym wyposażeniem i graffiti na ścianach. Niewiele pozostało natomiast ze starożytnego kultu. Akrokorynt przyciąga bardziej ze względu na widoki: na góry Parnasu, Helikonu, wsypy: Eginę, Salaminę, nawet na majaczący w oddali ateński Akropol. Na pierwszym planie przedzielone wąskim przesmykiem dwa morza, nieruchoma toń Zatoki Korynckiej i Sarońskiej oraz wymowne w swym trwaniu kolumny świątyni Apollina stojące tak, jak stały przed wiekami, gdy spoczął na nich wzrok Pawła z Tarsu (E. Dąbrowski).

U stóp Akrokoryntu rozciąga się dolne miasto. W starożytnych czasach Korynt zajmował powierzchnię sześciuset hektarów i był największym miastem Grecji (Ateny liczyły jedynie dwieście hektarów). Dziś dawny Korynt stanowi ogromne stanowisko archeologiczne. W centrum agory góruje sanktuarium Apollona. Była to najwspanialsza świątynia Koryntu (53×21 metrów). Zbudowana na niewielkim wzniesieniu, posiadała trzydzieści osiem monolitycznych doryckich kolumn o wysokości siedmiu metrów. Do dzisiaj zachowało się siedem z nich.

W pobliżu świątyni rozpościerała się agora. Na niej zbiegały się drogi łączące miasto z niedalekim Sykionem oraz z Lechajonem i Kenchrami. Na agorze skupiało się życie publiczne, polityczne i handlowe. Zewsząd otaczały ją świątynie, portyki, posągi bóstw, fontanny i nisze. Wspaniały posąg Minerwy w brązie na wysokim piedestale znajdował się pośrodku agory. Inne – jak statuę Jupitera, Apollina, Diany Efeskiej, Hermesa – umieszczono w niszach wzdłuż portyków. Wśród świątyń przylegających do agory wymienić należy templum Fortunae, tak znamienną dla tego miasta (E. Dąbrowski). Na agorze mieścił się teatr, odeon, gimnazjon, łaźnie i fontanny oraz ośrodek leczniczy asklepion z III wieku p.n.e. ze świętym źródłem Lerne. Korynt słynął z medycyny. Wprawdzie Asklepios był czczony głównie w pobliskim Epidauros, jednak w Koryncie odbierał niemniejszą cześć. Chorzy i cierpiący leczyli się w miejscowym asklepionie, pozostawiając wota, jako symbole uzdrowienia. Archeolodzy odkryli w ruinach asklepionu liczne wota z gliny, przedstawiające w miniaturze ramiona, stopy, oczy, uszy, piersi, sporo męskich genitaliów – wszystkie te części ciała, które zostały uleczone za przyczyną dobroczyńcy (J. Gać).

Korynt posiadał też wiele pomników epoki rzymskiej. Na uwagę zasługują bazyliki z posągami cesarskimi na frontonach, rzymskie świątynie i łaźnie. Do najbardziej okazałych należy Fontanna Peirene. Została ona nazwana imieniem młodej kobiety, która po wylaniu wielu łez nad ciałem swego zabitego syna, została zamieniona w źródło przez Artemidę. Źródło posiadało właściwości lecznicze. Swój wygląd zawdzięcza Periandrowi. Jego następcy ozdobili Peirene marmurową fasadą naśladującą front portyku jońskiego. Zburzona w roku 146, zastąpiona została dwupiętrową kolumnadą z tufu; na dole były pilastry doryckie, nad nimi kolumny jońskie. Wreszcie za czasów bizantyjskich zbudowano w odległości 1, 50 m. z przodu nowy portyk. Kilka kolumn z niego leży jeszcze na miejscu (T. Sinko).

Wewnątrz centralnego rzędu sklepów mieściła się bema, rodzaj rzymskiej trybuny, rostrum, z której przemawiali urzędnicy rzymscy. Tutaj także ogłaszano wyniki spraw sądowych. Nawa „bema” oznacza krok albo rozkrok. Aby wstąpić na nią należało wykonać duży krok. W średniowieczu zbudowano w tym miejscu małą świątynię; do dziś ocalały z niej jedynie fundamenty.

Przy korynckiej bemie posłuchajmy o wydarzeniach, które przeżył tu Paweł:

Kiedy Gallio został prokonsulem Achai, Żydzi jednomyślnie wystąpili przeciw Pawłowi i przyprowadzili go przed sąd. Powiedzieli: «Ten namawia ludzi, aby czcili Boga niezgodnie z Prawem». Gdy Paweł miał już usta otworzyć, Gallio przemówił do Żydów: «Gdyby tu chodziło o jakieś przestępstwo albo zły czyn, zająłbym się wami, Żydzi, jak należy, ale gdy spór toczy się o słowa i nazwy, i o wasze Prawo, rozpatrzcie to sami! Ja nie chcę być sędzią w tych sprawach». I wypędził ich z sądu. A wszyscy , schwyciwszy przewodniczącego synagogi, Sostenesa, bili go przed sądem, lecz Galliona nic to nie obchodziło (Dz 18, 12-17).

Paweł był solą w oku dla Żydów mieszkających w Koryncie. Wykorzystali oni sytuację zmiany prokonsula, aby go oskarżyć. W początkach naszej ery Korynt podlegał bezpośrednio rzymskiemu senatowi. Z jego ramienia rządził nim wybrany przez losowanie prokonsul. W czasach Pawła był nim Junniusz Anneusz Gallio, brat Seneki młodszego, którego imię zachowało się w inskrypcji znalezionej w Delfach.

Gallio był typowym urzędnikiem. Przeszedł wszystkie stopnie rzymskiej biurokracji, by w końcu zostać prokonsulem Achai. Nie był człowiekiem energicznym, zajmującym wyraźne, łatwe do przewidzenia stanowisko. Cechowała go raczej pewna nieudolność, której słodycz była tylko wynikiem. Być może przyczyną tego była skłonność do chorób i ustawiczna obawa przed suchotami. Z czasem tak przesadnie zaczął się troszczyć o swoje zdrowie, że najmniejsze niebezpieczeństwo wyprowadzało go z równowagi (E. Dąbrowski). Był służalczym biurokratą, bez godności i honoru. Tacyt odnotowuje, że oznaką tego było rzucenie się w obliczu całego senatu na twarz przed Neronem i błaganie go o życie. Seneka widział brata inaczej. W jego odbiorze był ideałem cnót i uosobieniem łagodności: Nikt spośród śmiertelników nie jest tak miły wszystkim, jak on (E. Dąbrowski).

Żydzi, znając zapewne ze słyszenia usposobienie nowego prokonsula, postanowili wykorzystać nową sytuację i oskarżyć Pawła. Porwali go i przyprowadzili przed bemę, oskarżając, że głosi bogów, którzy nie zostali zaaprobowani przez władze rzymskie.

Gallio był doświadczonym dyplomatą. Nie pałał też miłością do Żydów. Do Koryntu przybył bezpośrednio z Rzymu, skąd Klaudiusz niedawno usunął wszystkich wyznawców religii mojżeszowej. Gdy Paweł próbował przedstawić własne argumenty, uprzedził go: «Gdyby tu chodziło o jakieś przestępstwo albo zły czyn, zająłbym się wami, Żydzi, jak należy, ale gdy spór toczy się o słowa i nazwy, i o wasze Prawo, rozpatrzcie to sami! Ja nie chcę być sędzią w tych sprawach» (Dz 18, 14-15).

Gallio nie tylko nie podjął przewodu sądowego, ale nakazał liktorom wypędzić oskarżycieli. Ci szukali winnego. Nie mogąc wyładować frustracji i złości na Pawle, dokonali linczu na nowym przełożonym synagogi, Sostenesie. Gallio pozostał obojętny. Być może po cichu aprobował samosąd pogardzanych przez siebie Żydów.

Gallio nieświadomie okazał się sprzymierzeńcem Pawła i przyczynił się do ugruntowania chrześcijaństwa w Koryncie. Dzięki niemu Apostoł mógł pozostać w mieście i bez zagrożenia życia realizować misję. Mógł także rozwiązywać piętrzące się trudności i problemy. Wprawdzie za swe podstawowe zadanie uważał głoszenie Ewangelii, ale także chrzcił. […] Przekazał Koryntianom celebrację Eucharystii i wprowadzał ich w jej tajemnicę (1 Kor 11, 23). Duch Boży działał z wielką mocą podczas zgromadzeń wspólnoty kościelnej. Czy już w czasie jego pobytu zarysowały się pierwsze trudności, z którymi miał się borykać w późniejszym okresie? Kwestie małżeńskie, uczty kultowe w świątyniach, procesy sądowe między członkami Kościoła? Czy byli już unoszący się pychą (1 Kor 4, 19) wśród tych, którzy uważali się za coś więcej od pozostałych? (J. Gnilka). Prawdopodobnie te, i inne problemy, o których rozpisuje się w listach do Koryntian, towarzyszyły mu przez cały czas. Dlatego czas koryncki był dla niego również zetknięciem się z krzyżem. Ale odwagi dodawała mu myśl, że jego położenie było podobne do położenia ukrzyżowanego Pana (J. Gnilka).

Pytania do refleksji i modlitwy:

  • Kogo oskarżam? O co?
  • Które cnoty lub wady Galliona są mi bliskie?
  • Jakie są stopnie mojej kariery? W jaki sposób do niej doszedłem?
  • Czy kieruję się w życiu honorem i szanuję własną godność?
  • Czy nie jestem służalczy? Wobec kogo?
  • Na kim (na czym) wyładowuję mój gniew, agresję i frustracje?
  • Jakie są moje główne problemy? W jaki sposób je rozwiązuję?
  • Czy szukam siły i pociechy w krzyżu Chrystusa?

fot. autor