W Cezarei Nadmorskiej znajduje się imponujący port herodiański (według Flawiusza większy niż w Pireusie). Józef Flawiusz w Wojnie żydowskiej tak się nim zachwyca: [Herod] kazał do wody wrzucać na głębokość dwudziestu sążni bloki kamienne, z których większość miała wymiary: pięćdziesiąt stóp długości, dziewięć grubości i dziesięć szerokości, a niektóre były jeszcze większe. Gdy zbudowano część podmorską, postawił nad wodą  nabrzeże, które miało dwieście stóp szerokości. Jego część o szerokości stu stóp służyła do łamania fal, stąd jej nazwa „Prokymia” (Falochron) a pozostała podtrzymywała mur kamienny okalający port. Wystrzelały zeń w odstępach ogromne wieże, z których najwznioślejsza i najwspanialsza otrzymała nazwę od pasierba Cezara – Druzjon. Liczne pomieszczenia sklepione służyły za miejsca zakwaterowania załóg przybijających okrętów, a biegnący przed nimi wokoło mur za szeroką promenadę – dla wychodzących na ląd. Wjazd do portu znajdował się w stronie północnej; wiatr północny bowiem jest w tym miejscu najłagodniejszy. Po obu stronach wjazdu stały trzy potężne posągi wsparte na kolumnach (J. Murphy-O’Connor).

Ponadto Herod zbudował port wewnętrzny, o którym nie wspomina Flawiusz. Po zapadnięciu się dna skalnego (I lub II wiek) port obniżył się o sześć metrów i znalazł pod wodą. Dziś zatopione ruiny starożytnego portu udostępnione są w Podwodnym Parku Archeologicznym.

Przy falochronie z czasów Heroda posłuchajmy apologii Pawła, wygłoszonej  przed królem Agryppą II i jego siostrą Berenike:

Po upływie kilku dni król Agryppa i Berenike przybyli do Cezarei powitać Festusa. Gdy przebywali tam dłuższy czas, Festus przedstawił królowi sprawę Pawła: «Feliks pozostawił w więzieniu pewnego człowieka – powiedział. Gdy byłem w Jerozolimie, arcykapłani i starsi Żydowscy wnieśli przeciw niemu skargę, żądając dla niego wyroku skazującego. Odpowiedziałem im: Rzymianie nie mają zwyczaju skazywania kogokolwiek na śmierć, zanim oskarżony nie stanie wobec oskarżycieli i nie będzie miał możności bronienia się przed zarzutami. A kiedy przybyli tutaj bez żadnej zwłoki, sprawując następnego dnia sądy, kazałem przyprowadzić tego człowieka. Oskarżyciele nie wnieśli przeciwko niemu żadnej skargi o przestępstwa, które podejrzewałem. Mieli z nim tylko spory o ich wierzenia i o jakiegoś zmarłego Jezusa, o którym Paweł twierdzi, że żyje. Nie znając się na tych rzeczach, zapytałem, czy nie zechciałby udać się do Jerozolimy i tam odpowiadać przed sądem w tych sprawach. Ponieważ Paweł zażądał, aby go zatrzymać do wyroku Cezara, kazałem go strzec, dopóki go nie odeślę do Najdostojniejszego». «Chciałbym i ja posłuchać tego człowieka» – [powiedział] Agryppa do Festusa. [A on] odpowiedział: «Jutro go usłyszysz». Kiedy nazajutrz Agryppa i Berenike przybyli z wielką okazałością i weszli do sali posłuchań wraz z trybunami i najwybitniejszymi obywatelami miasta, na rozkaz Festusa wprowadzono Pawła. «Królu Agryppo – przemówił Festus – i wszyscy tutaj obecni! Widzicie tego, z powodu którego nachodziło mnie mnóstwo Żydów zarówno w Jerozolimie, jak tutaj, wołając, że nie powinien on żyć dłużej. Lecz ja się przekonałem, że on nie popełnił nic podpadającego pod karę śmierci. A kiedy odwołał się do Najdostojniejszego, postanowiłem go odesłać. Nie mogę jednak napisać władcy nic pewnego w jego sprawie, dlatego stawiłem go przed wami, a zwłaszcza przed tobą, królu Agryppo, abym po przesłuchaniu miał co napisać. Bo wydaje mi się nierozsądne posyłać więźnia bez podania stawianych mu zarzutów». «Wolno ci mówić w swojej obronie» – powiedział Agryppa do Pawła. Wtedy Paweł wyciągnąwszy rękę rozpoczął mowę obronną: «Uważam to za szczęście, że mogę dzisiaj bronić się przeciwko wszystkim zarzutom, jakie stawiają Żydzi, przed tobą, królu Agryppo, który najlepiej znasz wszystkie zwyczaje i spory Żydów. Dlatego proszę, wysłuchaj mnie cierpliwie! Wszyscy Żydzi znają moje życie. Od początku upływało ono wśród mego narodu w Jerozolimie. Wiedzą o mnie od dawna – gdybyż chcieli zaświadczyć! – że żyłem według [zasad] najsurowszego stronnictwa naszej religii jako faryzeusz. A teraz stoję przed sądem, gdyż spodziewam się obietnicy, danej przez Boga ojcom naszym, której spełnienia ma nadzieję doczekać się dwanaście naszych pokoleń, służących Bogu wytrwale we dnie i w nocy. Z powodu tej nadziei, królu, oskarżyli mnie Żydzi. Dlaczego uważacie za nieprawdopodobne, że Bóg wskrzesza umarłych? Przecież mnie samemu zdawało się, że powinienem gwałtownie występować przeciw imieniu Jezusa Nazarejczyka. Uczyniłem to też w Jerozolimie i wziąwszy upoważnienie od arcykapłanów, wtrąciłem do więzienia wielu świętych, głosowałem przeciwko nim, gdy ich skazywano na śmierć, i często przymuszałem ich karami do bluźnierstwa we wszystkich synagogach. Prześladowałem ich bez miary i ścigałem nawet po innych miastach. Tak jechałem do Damaszku z upoważnienia i z polecenia najwyższych kapłanów. W południe podczas drogi ujrzałem, o królu, światło z nieba, jaśniejsze od słońca, które ogarnęło mnie i moich towarzyszy podróży. Kiedyśmy wszyscy upadli na ziemię, usłyszałem głos, który mówił do mnie po hebrajsku: „Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz? Trudno ci wierzgać przeciwko ościeniowi”. „Kto jesteś, Panie?” – zapytałem. A Pan odpowiedział: „Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. Ale podnieś się i stań na nogi, bo ukazałem się tobie po to, aby ustanowić cię sługą i świadkiem tego, co zobaczyłeś, i tego, co ci objawię. Obronię cię przed ludem i przed poganami, do których cię posyłam, abyś otworzył im oczy i odwrócił od ciemności do światła, od władzy szatana do Boga. Aby przez wiarę we Mnie otrzymali odpuszczenie grzechów i dziedzictwo ze świętymi”. Temu widzeniu z nieba nie mogłem się sprzeciwić, królu Agryppo! Lecz nawoływałem najprzód mieszkańców Damaszku i Jerozolimy, a potem całej ziemi judzkiej, i pogan, aby pokutowali i nawrócili się do Boga, i pełnili uczynki godne pokuty. Z tego powodu pochwycili mnie Żydzi w świątyni i usiłowali zabić. Ale z pomocą Bożą żyję do dzisiaj i daję świadectwo małym i wielkim, nie głosząc nic ponad to, co przepowiedzieli Prorocy i Mojżesz że Mesjasz ma cierpieć, że pierwszy zmartwychwstanie, że głosić będzie światło zarówno ludowi, jak i poganom». «Tracisz rozum, Pawle – zawołał głośno Festus, gdy on tak się bronił – wielka nauka doprowadza cię do utraty rozsądku». «Nie tracę rozumu, dostojny Festusie – odpowiedział Paweł – lecz słowa, które mówię, są prawdziwe i przemyślane. Zna te sprawy król, do którego śmiało mówię. Jestem przekonany, że nic z nich nie jest mu obce. Nie działo się to bowiem w jakimś zapadłym kącie. Czy wierzysz, królu Agryppo, Prorokom? Wiem, że wierzysz». Na to Agryppa do Pawła: «Niewiele brakuje, a przekonałbyś mnie i zrobił ze mnie chrześcijanina». A Paweł: «Dałby Bóg, aby prędzej lub później nie tylko ty, ale też wszyscy, którzy mnie dzisiaj słuchają, stali się takimi, jakim ja jestem, z wyjątkiem tych więzów». Na to wstał król i namiestnik, i Berenike, i ci, którzy z nimi wzięli udział w posiedzeniu. Kiedy odeszli, mówili jedni do drugich: «Ten człowiek nie uczynił nic podpadającego pod karę śmierci lub więzienia». A Agryppa powiedział do Festusa: «Można by zwolnić tego człowieka, gdyby się nie odwołał do Cezara» (Dz 25, 12 – 26, 32).

Kolejnym sędzią, przed którym stanął Paweł, był król Agryppa II, władca niewielkiego królestwa Chalkis  i jego siostra Berenike. Agryppa II był synem króla Agryppy I. Jego siostrami były: Mariamme, Druzylla, żona prokuratora Feliksa i Berenike. W chwili śmierci ojca Agryppa II miał siedemnaście lat i przebywał na dworze rzymskim. Po śmierci stryja Heroda, króla Chalkis odziedziczył jego posiadłości. Ponadto do jego prerogatyw należało mianowanie arcykapłanów i troska o świątynię jerozolimską. W Jerozolimie posiadał do dyspozycji pałac Hasmonejczyków, w którym rezydował podczas wielkich uroczystości religijnych. Agryppa II nie był zbyt lubiany przez swój lud, chociaż niejednokrotnie występował w jego obronie. Przyczyną nieufności, a nawet wręcz niechęci jego pobratymców była lojalność wobec Rzymu. Nie czynił niczego bez jego zgody, wspierał go militarnie, współpracował z administracją. Nawet w czasie wojny żydowskiej stanął po jego stronie. Ponadto Agryppa miał zbyt liberalne przekonania. Dużą sympatią darzył kulturę grecką. Posiadał rozległe zainteresowania kulturalne.

Berenike była postacią tragiczną. W szesnastym roku poślubiła swego stryja Heroda. Po jego śmierci wróciła na dwór brata Agryppy. Podejrzewano ją i oskarżano o związki kazirodcze z bratem. By zapobiec plotkom poślubiła Polemona, króla Cylicji. Związek szybko się rozpadł i wróciła ponownie na dwór brata, gdzie zwana była królową. Po wojnie rzymsko-żydowskiej została kochanką piętnaście lat starszego rzymskiego wodza Tytusa. Gdy ten został cezarem, jego związek z Żydówką wywołał skandal. Berenike musiała opuścić Rzym. Ze złamanym sercem wróciła znów do brata. Historycy łacińscy wyrażają się na ogół z przekąsem o żydowskiej królewnie. Pięknością ustępowała swojej siostrze Druzylli, a niedobrane małżeństwa przyczyniły się w niemałym stopniu do zaprawienia goryczą jej życia. W charakterze jej można dostrzec bez trudu wiele cech jej dziada, Heroda Wielkiego: ta sama żądza władzy, przepychu, zamiłowanie do literatury i sztuki w połączeniu ze zręcznie prowadzoną polityką dynastyczną. Małą Kleopatrą nazwał ją Mommsen w swej „Historii rzymskiej” i określenie to oddaje osobowość Bereniki (E. Dąbrowski).

Gdy Festus objął rządy namiestnikowskie Agryppa z Berenika przybyli, aby go przywitać. Festus podjął ich po królewsku. Po kilku dniach wspomniał o Pawle. Ponieważ spór dotyczył nieznanych mu spraw religijnych, pragnął poradzić się Agryppy, który posiadał gruntowne greckie wykształcenie i znał judaizm. Należał też do nielicznych miejscowych obywateli, z którymi namiestnik mógł znaleźć wspólny język. Agryppa okazał zainteresowanie.

Na drugi dzień doszło do publicznego przesłuchania w sali audiencyjnej herodiańskiego pałacu. Wzięło w nim wielu znacznych obywateli Cezarei. Po przedstawieniu casusu przez Festusa, mowę obronną rozpoczął Paweł.

Apostoł, według wcześniejszego schematu, przedstawił genezę swoich poglądów religijnych na tle spotkania Chrystusa zmartwychwstałego pod Damaszkiem i swego nawrócenia. Z naciskiem podkreślił otrzymaną od Boga misję głoszenia Słowa wśród pogan. W końcu przeszedł do kerygmatu. Z emfazą opowiadał o męce, śmierci i zmartwychwstaniu Syna Bożego. Wszystko to musiało robić niezwykłe wrażenie na obecnych. Słuchano go z uwagą aż do chwili, kiedy z ust jego padło słowo, które już na Areopagu wywołało tak znamienną reakcję: zmartwychwstanie (E. Dąbrowski). Paweł mówił i był odbierany jak erudyta. Zapewne pomogło mu w tym nie tylko wykształcenie, ale również podróże, doświadczenia życiowe i głoszone wcześniej mowy. Niemniej, jego słowa o zmartwychwstaniu niemal wszędzie napotykały opór. Tymczasem stanowiły sedno Pawłowej Ewangelii. Ich wagę tłumaczył Koryntianom: Jeżeli zatem głosi się, że Chrystus zmartwychwstał, to dlaczego twierdzą niektórzy spośród was, że nie ma zmartwychwstania? Jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie zmartwychwstał. A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara. Okazuje się bowiem, żeśmy byli fałszywymi świadkami Boga, skoro umarli nie zmartwychwstają, przeciwko Bogu świadczyliśmy, że z martwych wskrzesił Chrystusa. Skoro umarli nie zmartwychwstają, to i Chrystus nie zmartwychwstał. A jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest wasza wiara i aż dotąd pozostajecie w swoich grzechach. Tak więc i ci, co pomarli w Chrystusie, poszli na zatracenie. Jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania. Tymczasem jednak Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy6 spośród tych, co pomarli. Ponieważ bowiem przez człowieka [przyszła] śmierć, przez człowieka też [dokona się] zmartwychwstanie. I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni, lecz każdy według własnej kolejności. Chrystus jako pierwszy, potem ci, co należą do Chrystusa, w czasie Jego przyjścia. Wreszcie nastąpi koniec, gdy przekaże królowanie Bogu i Ojcu i gdy pokona wszelką Zwierzchność, Władzę i Moc. Trzeba bowiem, ażeby królował, aż położy wszystkich nieprzyjaciół pod swoje stopy. Jako ostatni wróg, zostanie pokonana śmierć (1 Kor 15, 12-26).

Słowa Pawła o zmartwychwstaniu były niezrozumiałe dla namiestnika rzymskiego. Paweł miał jednak nadzieję, że zyskają aprobatę Agryppy. Zwrócił się więc bezpośrednio do niego, odwołując się do jego judaistycznych korzeni. Agryppa nie podjął dyskusji. Postąpił jak zręczny dyplomata: «Niewiele brakuje, a przekonałbyś mnie i zrobił ze mnie chrześcijanina» (Dz 26, 28). W odpowiedzi Apostoł wyraził swoje wielkie pragnienie, troskę i pasję ewangelizacyjną oraz żar serca: «Dałby Bóg, aby prędzej lub później nie tylko ty, ale też wszyscy, którzy mnie dzisiaj słuchają, stali się takimi, jakim ja jestem, z wyjątkiem tych więzów» (Dz 26, 29). Na tym zakończono przesłuchanie. Podczas późniejszej wymiany zdań w kuluarach wszyscy uznali Pawła za niewinnego. Gdyby nie odwołał się do cezara, zostałby zwolniony. W chwili przesłuchań w Cezarei św. Paweł miał pięćdziesiąt kilka lat. Wprawdzie fizycznie był osłabiony pobytem w więzieniu, ale przecież jeżeli zostałby uwolniony, szybko odzyskałby potrzebne siły i mógłby kontynuować działalność apostolską. Założone wspólnoty rozwijały się, oczekiwały na jego słowa, rady, wyjaśnienia. Marzyły mu się nowe podróże misyjne w Azji i w Europie. Nie, nie tracił entuzjazmu (W. Turek). Rzym stał przed nim otworem.

Pytania do refleksji i modlitwy:

  • Czy znam swój rodowód?
  • Kogo w mojej rodzinie cenię sobie szczególnie?
  • Jakie sytuacje mojego życia napawają mnie dumą? A których się wstydzę?
  • Czy jestem otwarty na rady innych?
  • Z kim znajduję zwykle wspólny język?
  • O czym opowiadam z żarem, emfazą? Dlaczego?
  • Jaki jest mój sąd na temat zmartwychwstania?
  • Wobec kogo jestem sobą? A wobec kogo dyplomatą?
  • Jak dziś oceniam moje siły fizyczne, psychiczne i duchowe?
  • Co mi się jeszcze marzy?