Knidos (obecnie Tekir), w starożytności stolica doryckiego heksapolis, położone jest w Karii na wybrzeżu Azji Mniejszej (Turcja). Miasto powstało w VII w. p.n.e.. Leżało w sąsiedztwie wyspy Kos i, podobnie jak wyspa, słynęło ze znakomitych lekarzy; było siedzibą słynnej szkoły medycznej. Obecność dwóch portów połączonych kanałem i skarbiec ofiarowany Delfom (około 540 p.n.e.) świadczy o rozwoju handlu i bogactwie miasta. Według Strabona składało się z ono części reprezentacyjnej, leżącej na wyspie, która była połączona z dzielnicami leżącymi na stałym lądzie molem. Co cztery lata w Knidos odbywała się Olimpiada Dorycka.
W Knidos znajdowało się sanktuarium Afrodyty Euploia, w którym stał słynny posąg bogini dłuta Praksytelesa z około 360 roku p.n.e.. Pozowała do niego modelka hetera Fryne. Taki sposób przedstawiania Afrodyty bywa nazywany „Venus pudica” (z łac. „skromna Wenus”). Oryginał nie dotrwał do naszych czasów, istnieje jednak wiele kopii (między innymi w Muzeum Watykańskim). Znana była również świątynia Demeter oraz świątynia Apollina, w której celebrowano uroczystości związane z olimpiadami.
Knidos szczyciło się również wybitnymi postaciami. Jest miejscem narodzin Eudoksosa (ok. 408-355 p.n.e.), jednego z najwybitniejszych greckich astronomów, matematyków, filozofów i geografów, a także Sostratosa (III wiek p.n.e.), architekta i konstruktora, budowniczego latarni morskiej na wysepce Faros w Aleksandrii, uważanej za jeden z siedmiu cudów starożytnego świata.
Z zabytków Knidos można dziś oglądać ruiny dwóch portów, murów obronnych, kilku świątyń (między innymi korynckiej z czasów Hadriana) i teatrów, odeonu i agory. Odnaleziony w Knidos posąg Demeter (około 330 rok p.n.e.) znajduje się obecnie w British Museum.
Na ruinach starożytnego portu Knidos posłuchajmy o początkach drogi Pawła do Rzymu:
Kiedy nasz odjazd do Italii został postanowiony, oddano Pawła razem z innymi więźniami setnikowi cesarskiej kohorty, imieniem Juliusz. Wsiedliśmy na okręt adramyteński, płynący do portów Azji, i odpłynęliśmy. Był też z nami Arystarch, Macedończyk z Tesaloniki. Następnego dnia przypłynęliśmy do Sydonu, a Juliusz, który odnosił się życzliwie do Pawła, pozwolił mu pójść do przyjaciół i zaopatrzyć się [na drogę]. Stamtąd popłynęliśmy wzdłuż Cypru, dlatego że wiatry były przeciwne. Przepłynęliśmy morze koło Cylicji i Pamfilii i przybyliśmy do Myry w Licji. Tam setnik znalazł okręt aleksandryjski, płynący do Italii, i umieścił nas na nim. Dość długo płynęliśmy wolno i znaleźliśmy się zaledwie na wysokości Knidos. Ponieważ wiatr nie pozwalał nam przybić do brzegu, popłynęliśmy wzdłuż Krety w kierunku Salmone (Dz 27, 1-7).
W połowie sierpnia zapadła decyzja wyjazdu do Rzymu. Naturalny szlak handlowy prowadził przez Aleksandrię. Starożytny handel w basenie Morza Śródziemnego zdominowany był przez flotę (głównie egipską) przewożącą zboże. Podróż z Aleksandrii do Rzymu trwała od pięćdziesięciu dni do dwóch miesięcy i dłużej. Zbliżała się jednak pora jesienna, w czasie której zamykano szlaki morskie, a w Cezarei nie było żadnego statku płynącego w kierunku Aleksandrii. Festus zdecydował się wysłać Pawła i innych więźniów niewielkim statkiem handlowym z Adramyttion (w pobliżu Troady), który zmierzał do swego portu macierzystego. Wedle współczesnych standardów, starożytne statki pływające po Morzu Śródziemnym miały niewielkie rozmiary. Waga większości nie przekraczała 250 ton. […] Żeglarze mieli niską pozycję społeczną, lecz osiągali znaczne dochody (C. Keener).
Pawła powierzono setnikowi rzymskiej kohorty, Juliuszowi. Była to kohorta cesarska; swoją nazwę zawdzięczała wyjątkowym zasługom dla Rzymu. Wraz z Pawłem zaokrętowano innych więźniów; część z nich była obywatelami rzymskimi, podobnie jak Apostoł, wysłanymi przed rzymski sąd, natomiast pozostali pospolitymi przestępcami, którzy mieli zginąć na arenie podczas igrzysk.
Na okręt adramyteński wraz z Pawłem wsiadł Łukasz, który w formie dziennika podróży wraz z nautycznymi szczegółami opisał później podróż do Rzymu. Ponadto Arystarch z Tesaloniki. Drugi z nich, zwany przez Apostoła towarzyszem i współwięźniem, wspominamy jest w Nowym Testamencie pięć razy. Według Łukasza był Macedończykiem, ochrzczonym przez Pawła w Tesalonice około 52 roku. Z Pawłem złączyły go na trwałe rozruchy efeskie, zorganizowane przez Demetriusza (Dz 19, 29). Towarzyszył mu w jego dalszej podróży misyjnej aż do Jerozolimy i podczas uwięzienia w Rzymie. Wsiadając na okręt adramyteński Arystarch nie był więźniem. Pozostaje pytanie, jak do tego doszło, że znalazł się w towarzystwie Pawła: był o to proszony czy sam się zgłosił? Czy władze rzymskie nakazały to, czy też tylko wspaniałomyślnie udzieliły Pawłowi przyzwolenia na posiadanie takiego socjusza? (K. Romaniuk). Nie wiemy. Paweł nazywa go wprawdzie współwięźniem, ale dlatego, że dzielił jego los. Nie był zaś więźniem w znaczeniu literalnym. Podczas drugiego uwięzienia Apostoła Arystarcha nie ma już w Rzymie. Według przekazów tradycji należał on wcześniej do siedemdziesięciu dwu uczniów Jezusa (por. Łk 10,1), jeszcze za życia Pawła objął stolicę biskupią w Tesalonice, a zmarł śmiercią męczeńską w czasach Nerona.
Drugiego dnia okręt przybił do portu sydońskiego. Sydon (arab. Sayda) to starożytne miasto fenickie położone na wybrzeżu Morza Śródziemnego, około trzydziestu pięciu kilometrów na północ od Tyru. Dziś trzecie pod względem wielkości miasto Libanu, liczące około dwustu tysięcy mieszkańców. Sydon był sercem Fenicji, przypuszczalnie jej najstarszym miastem i portem, zaś nazwa Sydon była synonimem całej Fenicji. Jego rozkwit przypada na drugie tysiąclecie p.n.e., później większe znaczenie uzyskał sąsiedni Tyr. Sydon zasłynął z budowanych w nim okrętów; znany był również z wysoko rozwiniętego rzemiosła, produkcji purpury i szkła (o czym wspomina Homer). Jego bóstwami opiekuńczymi byli: Eszmun, uważany za uosobienie siły życiowej i czczony jako bóg uzdrawiający (Grecy utożsamili go z Asklepiosem, a Rzymianie z Eskulapem) i Baal, bóg burzy i życiodajnego deszczu, władca świata. Dzisiaj wśród zabytków na uwagę zasługują: ruiny starożytnego portu, pozostałości świątyni Eszmuna (X-V wiek p.n.e.), ruiny kościoła świętego Ludwika z XII wieku, ruiny zamku krzyżowców z XIII wieku, Wielki Meczet z XIII wieku (dawny kościół joannitów).
Dzięki życzliwości Juliusza Paweł udał się do przyjaciół mieszkających w mieście. Zaopatrzył się na drogę. Skorzystał zapewne z okazji, aby odwiedzić miejscowych chrześcijan. Następnie statek ruszył w dalszą drogę. Niesprzyjające wiatry zmusiły kapitana do ominięcia Cypru od strony północnej. Posuwał się powoli wzdłuż Cylicji i Pamfilii. Po piętnastu dniach (według W. Ramsaya) dotarł do Myry w Licji (obecnie Turcja), która stanowiła ważny punkt postoju okrętów przewożących egipską pszenicę. W Myrze Juliusz przeprowadził więźniów na okręt aleksandryjski, który szczęśliwym trafem płynął do Italii. Z Myry odpłynięto niebawem, zamierzając pod osłoną licznych wysp przepłynąć na Adriatyk między Kretą a Peloponezem. Ze względu na odległość do Puteoli (300 mil morskich) należało się liczyć z przeprawą trwającą przynajmniej miesiąc. Zdołano by zatem zakończyć podróż przed zamknięciem komunikacji przypadającym na październik (E. Dąbrowski). Wiał jednak silny wiatr i okręt płynął powoli. Dotarł do handlowego miasta Knidos. Wyjście na brzeg okazało się jednak niemożliwe ze względu na nasilający się wiatr. Kapitan statku podjął wówczas decyzję opłynięcia wschodniego przylądka Krety, Salmone. Decyzję o niebezpiecznej żegludze w pobliżu pełnego skał podwodnych wschodniego wybrzeża Krety podjęto w słusznej nadziei, że wysokie, dochodzące do dwóch i pół tysiąca metrów nad poziomem morza masywy wysokogórskie tej wyspy zabezpieczą statek przed podmuchem wichru północnego. Tak się istotnie stało i po kilku dniach zdołano dotrzeć do jednego z nielicznych w tej stronie portów Krety (E. Dąbrowski).
Z każdym dniem Apostoł zbliżał się do upragnionego celu, jakim był Rzym. Z każdym dniem zbliżał się też do celu życiowej pielgrzymki. Każdy dzień pogłębiał świadomość czekającego go męczeństwa: Albowiem krew moja już ma być wylana na ofiarę, a chwila mojej rozłąki nadeszła. W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkim, którzy umiłowali pojawienie się Jego (2 Tm 4, 6-8). W liście do Tymoteusza Apostoł posłużył się obrazowaniem sportowym, aby oddać istotę trudu i zmagań życiowych. Jego życie przypominało zawody sportowe. Paweł miał na myśli przypuszczalnie zapasy na arenie. Zmagał się całe życie, walcząc z trudnościami, pokusami i przeciwnikami. Zdobywał cnoty, ewangelizował, zakładał Kościoły i umacniał je. Stąd może już mówić o zbliżającym się końcu biegu swego życia. Jak sportowiec wygrywający bieg, jest pewny zwycięskiego wieńca.
Pytania do refleksji i modlitwy:
- Jakie znaczenie ma dla mnie kultura?
- Które dzieła sztuki cenię sobie szczególnie? Dlaczego?
- Kogo cenię jako najlepszego towarzysza mojego życia?
- Kogo mógłbym nazwać swoim „współwięźniem”? Dlaczego?
- Jakie wiatry uderzają w gmach mojego życia? Z jakimi niebezpieczeństwami zmagam się na co dzień?
- Czy mam świadomość, że każdy dzień zbliża mnie do Pana?
- Jakie obrazy z dziedziny sportu najlepiej oddają moje trudy i zmagania?
- Czy jestem pewien zwycięstwa?