„W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w [pokoleniu] Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana” (Łk 1, 39-45).
Cud poczęcia Jezusa rozgrywa się w tajemnicy, niedostępny nawet dla Józefa. Niedługo po Zwiastowaniu Maryja udaje się do swojej krewnej Elżbiety. Według apokryfów były one krewnymi w pierwszej linii: Anna, matka Maryi i Izmeria, matka Elżbiety były siostrami. Elżbieta przez długi czas ukrywała, że jest brzemienna. Gdy Maryja dowiedziała się, że jest w szóstym miesiącu ciąży, wybrała się w odwiedziny. Ewangelista nie mówi o powodach odwiedzin, możemy tylko snuć domysły. Może Maryja, potrzebując czasu na wewnętrzną akceptację swej nowej sytuacji życiowej poszukiwała rady starej, mądrej kobiety. Może łatwiej było o tym rozmawiać z kimś bliskim, ale jednak nie z najbliższego otoczenia, z krewną mieszkającą daleko – z kobietą, z którą łączy ją wiara i nadzieja, kobietą, która przeżywa – podobnie jak Ona – niełatwe chwile macierzyństwa. […] dwie kobiety służą sobie pomocą i wsparciem (E. Adamiak).
Maryja przemierza drogę 150 kilometrów dzielących Nazaret od Ain Karem. Droga ta w kierunku górzystej Judei, nie pozbawiona trudu i niewygód trwała zwykle od trzech do czterech dni. Maryja nie wędrowała sama. W owych czasach było nie do pomyślenia, aby ktokolwiek, zwłaszcza kobieta, a raczej młoda dziewczyna, przebył samotnie 150 kilometrów drogami, przy których czyhali złodzieje i rozbójnicy… Najprawdopodobniej towarzyszem Jej wędrówki był św. Józef, który wrócił potem do Nazaretu, podczas gdy Maryja pozostałą u Elżbiety. Mogli oni przyłączyć się do karawany pielgrzymów, przechodzącej obok Nazaretu i zmierzającej do Jerozolimy (F. Fernandez-Carvajal).
Św. Łukasz podkreśla pośpiech Maryi w czasie wędrówki. „Z pośpiechem”: oto jedyne określenie, które na temat podróży podaje nam św. Łukasz. Zastosowane tu greckie słowo oznacza pośpiech, ale też i pilność, serdeczną troskę, a nawet entuzjazm, czyli może bardziej chodzić o jakościową cechę ducha, niż samego czasu. Święty Łukasz ukazuje nam obraz Maryi, która podąża spiesznie, ale uważnie, pełna troskliwości, kieruje się ku domowi Elżbiety (B. Maggioni). Maryja jest w drodze z Jezusem. Dzięki Niej Jezus już w okresie prenatalnym jest w drodze do innych. Jest to zapowiedź i antycypacja Jego misji, dzielenia się miłością.
W Ain Karem spotykają się dwie kobiety, dwie matki. Obie są płodne, niosące życie, kochające. Młodsza, dopiero dojrzała do małżeństwa przychodzi, by służyć starszej, naznaczonej przez życie piętnem niepłodności i cieszącej się dzieckiem w starości. Maryja i Elżbieta przypominają dwie inne kochające się kobiety: Rut i Noemi. Tajemnicą tych szczególnych odwiedzin jest tajemnica porozumienia dwóch kobiet, tak różnych pod względem wieku, ról, środowiska, jednakże złączonych w tworzeniu historii zbawienia. Obydwie są matkami, które umieją się radować, wysławiać i dziękować (M. Orsatti).
Spotkanie dwóch matek jest pełne szacunku wobec siebie i tajemnicy, w której uczestniczą. Maryja pozdrawia Elżbietę w sposób milczący. Należy uszanować Jej milczenie. Właśnie dlatego, że jest bez słów, pozdrowienie Maryi akcentuje na pierwszym miejscu Ją, jako osobę, a nie to, co ewentualnie mogłaby powiedzieć. Przemilczenie słów pozdrowienia stawia w centrum osobę, która pozdrawia (B. Maggioni).
Elżbieta pozdrawia inaczej, wydaje okrzyk, odpowiada zdziwieniem, szacunkiem, pochyleniem nad tajemnicą. Najpierw błogosławi Maryję: Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona (Łk 1, 42). Maryja jest błogosławiona ze względu na swoją misję i charyzmat, jakim jest macierzyństwo. Jest Matką Boga. Ponadto zawierzyła bezgranicznie, zaufała słowu Boga, przyjęła Jego wolę. Maryja uwierzyła, że stanie się to, co Jej było powiedziane od Pana. Jako Dziewica zawierzyła Bogu, że pocznie i porodzi Syna Bożego. Akt wiary Maryi przypomina wiarę Abrahama, który u zarania Starego Przymierza uwierzył w Boga. Ona, Matka Syna Bożego, związała całkowicie swoje życie z wiernością słowu, Bożemu słowu. Ona nieustannie wsłuchiwała się w głos Boży, rozmyślała nad słowami i wydarzeniami, przyjmując to Objawienie całym swoim istnieniem w «posłuszeństwie wiary» (Jan Paweł II).
Elżbieta jako pierwsza odkrywa tożsamość Maryi, Matki Pana: A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? (Łk 1, 43). Podobny wyraz szacunku i lęku towarzyszył Dawidowi, gdy postanowił sprowadzić do Jerozolimy Arkę Boga: Jakże przyjdzie do mnie Arka Pańska? (2 Sm 6, 9). Maryja jest nową Arką Pana, „monstrancją”, która nosi w sobie Zbawiciela i ukazuje Go światu. Św. Łukasz oddając cześć Maryi używa najpiękniejszego tytułu: „Matka Pana”. Po raz pierwszy zostaje tutaj użyte słowo „Kyrios” („Pan”), które oznacza Chrystusa zmartwychwstałego i chwalebnego. Takim tytułem będzie posługiwać się wspólnota wierzących, uczniów Jezusa.
Spotkanie Maryi z Elżbietą jest wzorem dla naszych międzyludzkich spotkań i relacji. Aby były one możliwe, trzeba zdecydować się na długą drogę do bliźnich. Trzeba najpierw, jak Maryja, opuścić „własny dom”, wyjść z siebie, pokonać „góry” lęków, obaw, zahamowań, własnego wygodnictwa. Następnie „wejść do domu drugiego i pozdrowić go”; z szacunkiem spojrzeć na jego tajemnicę, wyjątkowość i niepowtarzalność. Autentyczne spotkanie jest możliwe dzięki szacunkowi i dostrzeganiu wzajemnej godności, które wyklucza deprecjonowanie, pomniejszanie i manipulowanie innymi.
Pytania do refleksji i modlitwy:
- Czego mogę nauczyć się z tej sceny od Maryi?
- Jakie uczucia rodzą we mnie kobiety ciężarne?
- Jak podchodzę do nowego życia?
- Czy jestem budowniczym cywilizacji życia czy śmierci?
- Jak reaguję wobec ataków na ludzkie życie?
- Czy rozwijam i pielęgnuję w sobie poczucie solidarności?
- W jaki sposób służę innym?
- Czy potrafię uprzedzić prośbę o pomoc i wyczuwam intuicyjnie „nieme prośby”?
- Czy doceniam wartość drugiego człowieka?
- Kiedy i kogo ostatnio pochwaliłem? Dlaczego?
- Czy nie cechuje mnie zazdrość lub zawiść?
- Jak wyglądają moje spotkania z ludźmi?
fot. Pixabay