Na wprost Jerycha, nad doliną Jordanu, dominuje „Góra Kuszenia” (Dżabal Quruntul). Już tradycja bizantyjska łączyła to miejsce z czterdziestodniowym postem Jezusa na pustyni. W starożytności na szczycie góry znajdowała się forteca Dok, w której zostali zamordowani w 134 roku p.n.e. przez Ptolemeusza – Szymon Machabeusz wraz z synami (1 Mch 16, 11-17).
Od IV wieku istniała tu laura założona przez świętego Charytona. „Według Palladiusza, który był tutaj około 386 roku, w laurze Doka żyło tak wielu mnichów, że góra przypominała miasto. Po najeździe perskim w 614 roku mnisi opuścili to miejsce” (J. Murphy-O’Connor). Szczyt góry otoczony jest murem oporowym wzniesionym z ofiar pielgrzymów rosyjskich w XIX wieku.
W bezpośrednim sąsiedztwie dawnej twierdzy można natknąć się na cysterny i fragmenty murów antycznych oraz pozostałości monasterów i pustelni bizantyjskich.
W połowie stożkowatej góry znajdują się przyczepione jak gniazda cele prawosławnego Monasteru Kwarantanny z 1895 roku. Jego grecka nazwa Quarantel oznacza „czterdzieści dni”. W obrębie zabudowań klasztornych mieści się kościół z okresu wypraw krzyżowych, a w nim „Kamień pokusy”, na którym według prastarej tradycji, miał spoczywać Jezus. Dziś monaster zamieszkuje jedynie kilku mnichów.
Z Górą Kuszenia związane są liczne legendy. Według jednej z nich „tam miał gorliwie modlić się Joachim, prosząc Boga, aby zdjął z niego i jego małżonki Anny hańbę bezdzietności. Te modlitwy zostały wysłuchane, a anioł objawił mu radosną wiadomość o narodzeniu Maryi” (M. Szmajdziński, M. Szwemin).
Na górę kuszenia wznoszę się kolejką linową. Czerwone przeszklone gondole przypominają mi wjazd na Szyndzielnię. Przejazd dostarcza niezapomnianych wrażeń. Wagony wspinają się stromo na majestatyczną górę. Rozciąga się z nich imponujący widok, najpierw na starożytne Jerycho, później na gaje oliwkowe i palmowe i pola uprawne, a wreszcie na zatopione w zieleni współczesne miasto.
Po przyjeździe na miejsce czeka nas przykra niespodzianka. Klasztor jest zamknięty. Zamiast dotyku „Kamienia pokusy”, pozostaje mi jedynie jej smakowanie. Mogę nasycić moje zmysły smaku, węchu i dotyku… pysznym obiadem.
Po uczcie zmysłowej coś dla ducha. Chwila czasu pozwala mi przypomnieć sobie, co przeżył Jezus na tym pustynnym miejscu. Przebywał tu czterdzieści dni. Przypominają się mi moje trzydziestodniowe rekolekcje w milczeniu, samotności, na modlitwie. Przeżyłem je dwa razy w życiu, raz w jezuickim nowicjacie w Starej Wsi, a drugi raz w Berlinie w czasie duchowej formacji kilka lat po święceniach. Były to głębokie przeżycia, chociaż drugie z nich były bardziej dojrzałe i owocne. Nic dziwnego, byłem o wiele starszy. Niektórzy z mistrzów duchowych (na przykład niemiecki mistyk Tauler) twierdzą, że prawdziwe życie duchowe zaczyna się po pięćdziesiątce. W każdym bądź razie, Jezus miał dopiero trzydzieści lat. Był to początek jego trzyletniej działalności publicznej. W czasie Jego „rekolekcji” szatan chciał, aby objawił przedwcześnie swą potęgę mesjańską. Zaproponował trzy skróty, które pozwoliłyby Jezusowi uniknąć niewygodnej drogi: cud ekonomiczny, sukces i władzę (por. Łk 4, 1-11).
Na pustyni szatan uderza w Jezusa trzykrotnie. Jezus powinien jasno i w sposób spektakularny udowodnić, że jest Synem Bożym. Szatan domaga się dowodu boskości. Bazuje przy tym na naturalnej potrzebie człowieka, na głodzie. Ta subtelna pokusa sprowadzenia horyzontu człowieka do zaspokojenia jego potrzeb materialnych i dobrobytu ciągnie się przez całą historię; zagraża również niektórym wspólnotom kościelnym, które angażują się nadmiernie w problemy socjalne, a zapominają o swojej pierwszej misji – zbawieniu człowieka.
Druga pokusa (w ujęciu Mateusza) dotyczy spektakularnego cudu dokonanego w celu pozyskania zwolenników. W swego rodzaju wizji szatan przeniósł Jezusa do świątyni jerozolimskiej, na jej południowo-wschodni narożnik. Znajdowała się tam stupięćdziesięciometrowa wieża górująca nad doliną Cedronu, w której rezydowali strażnicy. Szatan zaproponował Jezusowi, aby zstąpił z niej na Święte Miasto niczym orzeł. W ten sposób potwierdziłby, że jest Mesjaszem. Szatan żądał, by Jezus udowodnił, że jest Bogiem, według jego wizji, a właściwie zachcianki, chciał Go poddać eksperymentowi. Pokusa wystawiania Boga na próbę jest wyrazem pychy i ciągnie się przez całą historię ludzkości.
Trzecia pokusa dotyczy władzy. Szatan przedstawia się Jezusowi jako bóg, pan i władca całego świata. Przedstawia Mu wszystkie dobra, ich piękno, zmysłowość i przepych i oferuje je w zamian za mały drobiazg… pokłon. Trzecia pokusa jest kulminacją wszystkich. Dotyczy władzy i panowania nad całym światem. Pokusa ta jest bardzo silnie wpisana w ludzką psychikę. Władza stwarza poczucie wszechmocy, daje kontrolę i możność budowania własnej wielkości kosztem innych. Człowiek, który ma władzę często sądzi, że ma monopol na wolę Boga, albo sam uznaje się za boga; inni muszą mu się kłaniać, czcić go, uwielbiać. Stanowi to szerokie pole do manipulacji i wykorzystywania bliźnich. W imię posłuszeństwa zawłaszcza się wolność i zatraca godność człowieka.
Na szczęście Jezus oparł się wszystkim pokusom. Nauczył nas przez to, jak je pokonywać. Jego zwycięstwo było możliwe dzięki intymnej więzi, jaka łączyła Go Ojcem i Duchem Świętym. Jezus nie walczy samotnie. Zarówno na pustyni, jak i w całym swoim życiu nie zmagał się z szatanem sam.
Ponadto bronią Jezusa jest słowo Boże. On nie dyskutuje z szatanem, nie pozwala mu zasiać wątpliwości ani przekonać do swych złudnych iluzji. Natychmiast przerywa dyskurs szatana i powala go słowem Bożym, które ma nieograniczoną moc. Autor Listu do Hebrajczyków tak ją określa: „Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca” (Hbr 4, 12).
Jeszcze raz spoglądam z góry kuszenia i podziwiam piękno okolicy. Przypominam sobie słowa, które w tym miejscu wypowiedział Jezus do szatana: „Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz” (Mt 4, 10). To nie szatan jest panem, przed którym ma się kłaniać Syn Boży, ale odwrotnie. Jezusowi ukrzyżowanemu i zmartwychwstałemu „dana jest wszelka władza w niebie i na ziemi” (por. Mt 28, 16).
Fragment książki: Stanisław Biel SJ, Ogród Boga. Stąpając po Ziemi Świętej, WAM