Znów poruszenie w mieście i znów z powodu Jezusa, który został ukrzyżowany, ale Jego uczniowie utrzymują, że zmartwychwstał i nie tylko oni, bo coraz jest więcej ludzi, którzy w to wierzą. Miał to być już definitywny koniec Jego „misji”, jak obwieszczali o tym z przekonaniem starsi gmin i faryzeusze, a tymczasem z każdym dniem ożywała ona na nowo, bo „głupim ludziom” wydawało się, że On się ukazuje i że robi cuda, ale w rzeczywistości, to Jego apostołowie swoimi sztuczkami mącili naiwnym i łatwowiernym ludziom w głowach.
Trzeba ich zaaresztować i dać ostrą nauczkę Galilejczykom, którzy w Jerozolimie sieja zamęt korzystając z tego, że są święta. Wykorzystują świątynię po to aby wygłaszać w niej swoje wywrotowe mowy. Trzeba zatem działać szybko i zdecydowanie. Jeszcze tego samego dnia trzeba zlecić straży świątynnej aby dokonała ich aresztowania. Nie wolno dopuścić aby rozprzestrzeniła się ta zaraza. Hydrze trzeba ukręcić łeb zanim się zacznie kąsać i wykorzystają to potem Rzymianie jako pretekst, aby nałożyć na nas jakieś nowe restrykcje.
Sąd odbył się pospiesznie, następnego ranka, przy pełnym składzie. W imieniu aresztowanych przemawiał niejaki Szymon, zwany Piotrem. Zapytany o zamieszki w świątyni i głoszenie w niej nieautoryzowanych nauk religijnych, powiedział, że składał tylko wyjaśnienia, pytającym go o cud ludziom, zaprzeczając publicznie jakoby on miał być tego cudu autorem.
Nie jestem cudotwórcą – mówił. Cuda może czynić tylko Bóg i to co uczynił, jak wszystkim jest to dobrze wiadome, to wielkie dobrodziejstwo. Dotyczyło ono paralityka, żebraka, który był przynoszony codziennie przed Bramę Piękną i tam kładziony, aby prosić o jałmużnę. Bóg się nad nim zlitował i go uzdrowił, za co on Bogu poprzedniego dnia w świątyni dziękował tak głośno, śpiewając, tańcząc i skacząc, że zwrócił uwagę wszystkich tam obecnych i wszyscy chcieli wiedzieć, jaki ten cud miał przebieg i jakie jest jego znaczenie.
Piotr tłumaczył, że w żaden sposób nie chce aby patrzono na niego jako sprawcę tego cudu. Nie posiada on ani siły ani pobożności, która mogłaby to sprawić. Gdy wczoraj, wraz ze swoim towarzyszem, Janem udawali się do świątyni na modlitwę o godzinie trzeciej po południu, będąc koło Bramy Pięknej, leżący tam na noszach żebrak prosił ich o wsparcie. Powiedzieli mu, zgodnie z prawdą, że nie posiadają złota ani srebra, ale to co mają, to z nim się dzielą i Piotr głęboko patrząc mu w oczy podał mu rękę i postawił go na nogi. Pełne zaufania oczekiwanie, zakończyło się uzdrowieniem nie tylko ciała ale i duszy.
Bóg wysłuchał jego prośbę, aby w życiu mógł również dziękować z całego serca, a nie zawsze tylko prosić, nie tylko wyciągać ręce po datki, ale by móc pracować własnymi rękami. Tak się stało właśnie dlatego, że Piotr i Jan z wiarą wezwali imienia Jezusa z Nazaretu, aby ten cud uczynił. Ponieważ stało się jak prosili, był to widoczny dla wszystkich dowód, że Jezus istotnie zmartwychwstał i żyje.
Tak jak szybko zaczęto rozprawę sądową, tak szybko teraz sędziowie starali się ją zakończyć, gdyż stała się publiczną okazją głoszenia prawdy, której się oni sprzeciwiali i która budziła podziw i sympatię słyszących o tym zdarzeniu ludzi. Wobec takiego stanu rzeczy, Wysoka Rada nie miał innego wyjścia, jak tylko swój brak argumentacji słownej zastąpić policyjną przemocą i urzędowym drylem. Zakazano im przemawiać publicznie, pod groźbą kary.
Foto: flickr.com / Tarek