Tłumy szukały Jezusa, zafascynowane cudem rozmnożenia chleba który uczynił. Było tylko pięć kromek chleba i dwie ryby, a on nakarmił nimi całe pięć tysięcy mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci. Nie znalazłszy Go tam gdzie miał miejsce cud rozmnożenia chleba, który niektórym na myśl przywołał mannę z Nieba którą się żywił lud Boży pielgrzymujący do Ziemi Obiecanej,” Wsiedli do łodzi, dotarli do Kafarnaum i tam szukali Jezusa”.
Odczuwali głęboką radość gdy Go znaleźli:” Gdy zaś odnaleźli Go na przeciwległym brzegu, rzekli do Niego: „Rabbi, kiedy tu przybyłeś?” Wydaje się więc, że pytają Go o znak, którego się domyślają, że Jezus uczynił, skoro nie mając łódki znalazł się znów w Kafarnaum. A jednak z Jego odpowiedzi wynika, że ANI GO NIE ZNALEŹLI, chociaż znajdowali się w Jego obecności, ANI NIE PYTALI O ZNAKI. Jezus im powiedział, a my wiemy, że skierowane jest to również do nas: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, że widzieliście znaki, ale dlatego, że jedliście chleb do syta. Zabiegajcie nie o ten pokarm, który niszczeje, ale o ten, który trwa na życie wieczne”.
Co nam ta odpowiedź mówi? Czy nie to, że trzeba się pozbyć wielu złudzeń, które się do nas przyczepiły i z wielu grzechów trzeba się nam wyzwolić, zanim na prawdę znajdzie się Jezusa, a nie ciągle mnie, kręcącego się wokół samego siebie. (J 6, 22-29)
Ktoś mi odpisał: „Często znajdujemy Jezusa ale szukamy Go dalej, gdyż chcemy Jego widzieć i znaleźć takim, jaki przystaje do naszej grzesznej .natury. Słusznie, odpowiedziałem, ale czasem właśnie z tego samego powodu nie szukamy Go, chociaż nieustannie jesteśmy w ruchu i wydaje się nam, że jest to poszukiwanie Jezusa, gdy tymczasem chodzi o wygodne kręcenie się wokół samego siebie.
Photo by Maria Orlova from Pexels