Czy można scenę powołania Piotra po cudownym połowie w Jeziorze Genezaret po zmartwychwstaniu Chrystusa potraktować normalnie i nie czuć zgorszenia, a przynajmniej nie zadziwić się głęboko? Słysząc o tym, że jest on powołany do tego aby „śmiercią uwielbić Boga”!?

Co to za Bóg, którego wielbi się w ten sposób? Bóg życia? I co to za religia? Czy jest to religia miłości ? Co to za dobra nowina, która zapowiada Piotrowi, że jak się zestarzeje , to zostanie związany i poprowadzony „tam gdzie nie chce” i która kończy się, mając ten właśnie kontekst, skierowanym do niego wezwaniem: „Pójdź za Mną !”

Kim jest Piotr, skoro się na to zgodził? Uczynił to dlatego, że przed kilkoma minutami trzykrotnie wyznał Chrystusowi miłość? Czy miłość jest więc pułapką ?

Potem jeszcze, pod koniec sceny tego powołania, „zobaczył idącego za sobą ucznia” i jak to ewangelia jakby celowo zaznacza – „którego miłował Jezus”. Musiało to, że „miłował go Jezus”, jakoś uwierać duszę Piotra, skoro spontanicznie zapytał o to co z nim się stanie, to znaczy jak wyglądać będzie jego powołanie. Jezus doskonale wyczuł co w jego duszy się dzieje, że budzi się w nim zazdrość, a może nawet zawiść i odpowiada w sposób, który ma również dla nas wielkie znaczenie. Bynajmniej, nie starał się go jakoś udobruchać i aby zatrzeć jego złe wrażenie, powiedzieć mu jakiś komplement albo coś krytycznego powiedzieć na temat Jana, żeby się zdystansować do niego, tymczasem Jezus dosłownie wylał kubeł zimnej wody na głowę Piotra odpowiadając mu słowami: „Jeśli Ja chcę, aby pozostał, aż przyjdę, co tobie do tego? Ty pójdź za Mną”.

Jakim prawem ja oczekuję od Chrystusa, aby mnie traktował szczególnie, wierząc że nasza relacja jest jedyna i niepowtarzalna, a jednocześnie burzę się i nie godzę wewnętrznie na to aby innym przyznać to samo prawo?

„Wiele innych rzeczy” się wydarzyło, mówi w epilogu ewangelia św. Jana i „cały świat nie pomieściłby ksiąg, które by trzeba napisać” na temat zmartwychwstałego Chrystusa. Istotnie przez 2000 lat namnożyło się tych książek wiele, a treść tego co się wydarzyło ciągle jeszcze nie jest wyczerpana.

Właśnie dlatego każdy z nas powinien dorzucić swój wątek i dopisać swój akapit albo rozdział w jednej z tych książek. Najlepiej jednak aby każdy z nas napisał własną książkę, tym bardziej, że już to czyni poprzez swoje codzienne życie. Każdy z nas powołany jest do poznania Chrystusa i powinien się tym poznaniem dzielić, aby wspólnie budować Kościół i móc Chrystusa przybliżyć tym którzy o Nim jeszcze nie słyszeli, ani nie widzieli.

Foto: pexels/pixabay