Tabgha znajduje się w pobliżu Kafarnaum nad Jeziorem Genezaret. Nazwa arabska et-Tabgha oznacza „Siedem Źródeł” i jest pochodną nazwy greckiej „Heptapegon”. Rejon ten, bogaty w ciepłe źródła był szczególnie ulubiony przez Jezusa. Ustronie to do dziś zachwyca urodą. Są tu wyższe niż gdzie indziej drzewa liściaste, przyjęły się i eukaliptusy, nie należące do flory biblijnej, rosną palmy, a wszystko skąpane jest w gąszczu śródziemnomorskich krzewów i pielęgnowanych kwiatów. W czasach biblijnych przyroda mogła tu być jeszcze bardziej obfita i powabniejsza (J. Gać).
Najstarsza tradycja chrześcijańska lokalizuje w tym miejscu trzy wydarzenia: „Kazanie na Górze”, cudowne rozmnożenie chleba i udzielenie Piotrowi prymatu. Eteria, która pielgrzymowała do Ziemi Świętej pod koniec IV wieku w swojej Pielgrzymce do miejsc świętych pisze: Niedaleko (od Kafarnaum) widoczne są kamienne schody, po których Pan stąpał. Tu także znajduje się łąka, pokryta obficie trawą, na której rosną liczne palmy. Obok jest siedem źródeł, z których każde tryska obficie wodą. To na tej łące Pan nasycił lud pięcioma chlebami i dwiema rybami. W samej rzeczy głaz, na którym Pan położył chleb, został przekształcony w ołtarz. Z głazu tego pielgrzymi biorą kawałki, których używają potem z dobrym skutkiem we wszystkich potrzebach. Koło murów tego kościoła przechodzi droga, na której Mateusz siedział przy cle. Potem na pobliskiej górze znajduje się grota, ponad którą Pan wygłosił błogosławieństwa.
W miejscu rozmnożenia chleba znajduje się dziś współczesny kościół z pięknym atrium konsekrowany w 1982 roku. Wznosi się na miejscu starożytnych bazylik. Pierwsza pochodziła z IV wieku, druga z V – go. Z drugiej bazyliki pozostały mozaiki, które pokrywają całą powierzchnię kościoła. Zawierają one wzory geometryczne oraz florę i faunę znad delty Nilu. Jednym z motywów mozaiki jest pelikan, który stał się symbolem Ostatniej Wieczerzy Jezusa Chrystusa. Uważano bowiem, że swoją krwią karmi pisklęta.
Fragment skały, na której „Pan położył chleb”, wzmiankowany przez Egerię, znajduje się w centrum prezbiterium pod niewielkim ołtarzem. Przed skałą widnieje najbardziej znana mozaika, przedstawiająca motyw kosza z chlebami i rybami z V-VI wieku. Jednak w przeciwieństwie do relacji Ewangelistów, artysta umieścił w koszu nie pięć, ale cztery chleby. Według tradycji „Piątym chlebem” jest Hostia, która na całym świecie, każdego dnia i w każdej minucie staje się na ołtarzu Ciałem Chrystusa i karmi ludzkość od dwóch tysięcy lat.
Zatrzymajmy się przez chwilę przy skale, na której Jezus rozmnożył chleb, aby wsłuchać się w opis cudu:
Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać. A gdy pora była już późna, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: Miejsce jest puste, a pora już późna. Odpraw ich. Niech idą do okolicznych osiedli i wsi, a kupią sobie coś do jedzenia. Lecz On im odpowiedział: Wy dajcie im jeść. Rzekli Mu: Mamy pójść i za dwieście denarów kupić chleba, żeby im dać jeść? On ich spytał: Ile macie chlebów? Idźcie, zobaczcie! Gdy się upewnili, rzekli: Pięć i dwie ryby. Wtedy polecił im wszystkim usiąść gromadami na zielonej trawie. I rozłożyli się, gromada przy gromadzie, po stu i po pięćdziesięciu. A wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo, połamał chleby i dawał uczniom, by kładli przed nimi; także dwie ryby rozdzielił między wszystkich. Jedli wszyscy do sytości i zebrali jeszcze dwanaście pełnych koszów ułomków i ostatków z ryb. A tych, którzy jedli chleby, było pięć tysięcy mężczyzn. Zaraz też przynaglił swych uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzali Go na drugi brzeg, do Betsaidy, zanim odprawi tłum. Gdy rozstał się z nimi, odszedł na górę, aby się modlić (Mk 6, 34-46).
Ewangelista porównuje ludzi zebranych wokół Jezusa do owiec bez pasterza. Owce bez pasterza są bezradne, zagubione, nie wiedzą w którą stronę iść. Są również bezbronne, niespokojne, boją się. Znane są z tego, że zaatakowane przez wilka, nie bronią się, ale stoją spokojnie. Są sparaliżowane strachem, który doprowadza je do śmierci. Taki obraz owiec odnosi św. Marek do ludzi towarzyszących Jezusowi. Są słabi, bezradni, potrzebujący, niespokojni, zagrożeni i proszą otwarcie o pomoc.
Na widok takich ludzi, Jezus zlitował się nad nimi. Słowo „litość” nie ma tutaj znaczenia pejoratywnego. Oznacza raczej: „wzruszył się”, albo jeszcze mocniej – „wzburzyły się Jego wnętrzności, wzburzyło się Jego serce”. To słowo odsłania serce Jezusa, pełne miłosierdzia, dobroci i miłości. Jezus lituje się nad potrzebującymi, rozmawia z nimi, naucza, uzdrawia, karmi, bierze w opiekę, spełnia ich oczekiwania. Dzieli się z nimi nie tylko pokarmem, ale również słowem, swoim czasem, Sobą. Bóg w Jezusie jest Bogiem cierpiącym wraz z ludźmi, którzy są w potrzebie.
Postawa uczniów nie przypomina w niczym ich Mistrza. Uczniowie są zmęczeni, po uciążliwym dniu oczekują odpoczynku. Uczniowie są z Jezusem, głoszą Ewangelię, wykazują troskę o słuchaczy Jezusa, ale nie czują się odpowiedzialni za ich los. Uważają, że powinni radzić sobie sami.
Jezus natomiast jest Pasterzem, który troszczy się nie tylko o sprawy ducha, ale również o ciało, o sprawy bytowe, społeczne. Wy dajcie im jeść! – te słowa skierowane do uczniów są innym, nowym sposobem powołania. Naśladowanie Jezusa nie oznacza wyłącznie bliskości fizycznej. Vittorio Messori napisał: „Jezus nie wie, co robić z wielbicielami. On chce ludzi, którzy starają się żyć Jego słowami”. Nie wystarczy ewangelizacja słowna. O wiele ważniejsza jest umiejętność naśladowania Jezusa w działaniu, w czynie, w miłości: nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą (1 J 3, 18).
Słowa Jezusa wzywające uczniów do służby wywołują konsternację. Nie ulega wątpliwości, że dwieście denarów nie wystarczy, by zaspokoić głód kilku tysięcy ludzi. Jednak wystarczy, aby zacząć działać, aby wyzwalać dobroć w innych. Jezus wychowuje swych uczniów (i nas) do innego sposobu myślenia. Chce ich wyzwolić z egoizmu i lęku o siebie.
Gdy uczniowie stwierdzają, że posiadają pięć chlebów i dwie ryby, Jezus każe tłumom usiąść na trawie, a następnie wykonuje cztery proste znaki: spogląda w niebo i odmawia błogosławieństwo, łamie chleby i podaje uczniom, którzy z kolei dzielą je pomiędzy wszystkich ludzi. Ten zwięzły i prosty opis, który jest zapowiedzią ustanowienia Eucharystii, pojawi się również w czasie Ostatniej Wieczerzy ( Łk 22, 19n) i spotkania z uczniami w Emaus po zmartwychwstaniu (Łk 24, 30).
Zanim Jezus rozmnoży chleb, spogląda w niebo, zwraca się do Ojca w modlitwie błogosławieństwa i dziękczynienia. Taki sposób zachowania uderza w ludzkie schematy myślowe. Z wdzięcznością kojarzy się zwykle sytuacja dostatku, obfitości darów, zadowolenia. Jezus dziękuje w sytuacji przeciwnej, a więc w sytuacji braku, głodu, dysproporcji pomiędzy środkami, jakimi rozporządza a potrzebami. Wydaje się, że nie ma tutaj powodu do wdzięczności, a raczej do narzekania, uskarżania się, zniechęcenia, a nawet buntu. Podobna sytuacja w czasie wyjścia Izraela z Egiptu wywołała skargi, rozpacz, bunt przeciw Bogu(por. Wj 16; Lb 11).
Gdy brakuje nam wszystkiego zwykle buntujemy się. Jezus natomiast błogosławi Boga. Dziękuje Ojcu za to, co otrzymał i otrzyma. I to pełne wdzięczności spojrzenie ku Ojcu odmienia sytuację. Poprzez postawę wdzięczności Jezus dociera do źródła wszelkiego dobra. Otwiera drogę Bożej dobroci. Jezus dziękuje za to, że może służyć, dawać, może włączyć się w hojność Boga Ojca.
Po nakarmieniu tłumów i zebraniu resztek chleba i ryb, Jezus oddala się. Jak wynika z dalszego kontekstu, uczniowie sądzili, że można by wykorzystać „efekt cudu” i zbliżyć ludzi do Jego osoby i nauki. Zachowanie Jezusa odsłania Jego łagodne i pokorne serce. Jezus przygotowywał ludzi do przyjęcia Dobrej Nowiny, budził też wielkie nadzieje. Nie chciał jednak, by Jego przepowiadanie i czyny wiązać z ziemskimi, politycznymi oczekiwaniami. A tak właśnie pragnęli uczynić Żydzi. Po rozmnożeniu chleba chcieli Go obwołać królem (zob. J 6, 14n). Swoim pokornym wycofaniem się Jezus daje dowód nie mniejszej miłości, niż cudem rozmnożenia chleba. Objawia miłość głęboką, całkowicie bezinteresowną. Nie wykorzystuje własnego sukcesu. Ma odwagę rozczarować ludzi, gdy widzi, że służy to ich dobru. Dla Jezusa ważniejszy jest zawsze człowiek niż jakiekolwiek osobiste korzyści.
Pozwólmy teraz, aby słowo Boże „dotknęło” naszych serc i naszego życia:
- Czy moje serce wzrusza się i lituje?
- Co czuję wobec ludzi cierpiących, z marginesu, wobec braci i sióstr będących w nędzy duchowej czy potrzebie materialnej?
- Dlaczego jestem „dobry”? Dlaczego wykonuję dobre uczynki, darzę innych dobrym słowem, poświęcam im czas, środki materialne…?
- Jakie są dziś najgłębsze głody ludzkości? Co jest moim największym głodem?
- Czy pozwalam Jezusowi, aby mnie karmił i dopiero potem karmię innych?
- Jakie miejsce w moim życiu zajmuje wdzięczność i modlitwa dziękczynienia?
- Czy umiem dziękować za trudne dary?
- Czy doświadczam, że postawa wdzięczności może czynić cuda?
- Czy nie podchodzę do mojego życia w kategoriach skrótów, sukcesu, popularności?
- Co czuję wobec osób, które próbują mną manipulować?
- Czy ja nie manipuluję innymi ludźmi? Czy nie zniewalam ich sobą? Czy potrafię się wycofać, zostawiając im przestrzeń wolności?
- Czy nie sądzę, że Bóg powinien zaspokajać moje potrzeby materialne i osobiste ambicje?
fot. israelmagazin