Po dziesięciu latach spędzonych na obczyźnie przez Noemi i jej rodzinę, do Moabu dotarła wiadomość o zakończeniu głodu w Betlejem. „Pan nawiedził swój lud, dając mu chleb” (Rt 1, 6). W świecie starożytnym uważano, iż Bóg (bóstwo) był zarówno przyczyną klęsk żywiołowych jak i ich zakończenia. Stąd ustanie głodu interpretowano jako wyraz życzliwości, miłosierdzia i nawiedzenia Boga.

Noemi wspomniała rodzinny dom i chleb, którego wcześniej nie brakowało. „Choć realia są różne, to przypomina się tu przypowieść o synu marnotrawnym, który znalazłszy się w nędzy, wspomina dom ojca, gdzie nikomu nie brakuje chleba, i zaczyna drogę powrotu…” (A. Cànopi).

Noemi nie jest jednak sama. Chociaż obolała i cierpiąca, ma przy sobie dwie wierne kobiety, synowe, podobnie jak ona, wdowy. Podobnie jak ona, bezdzietne. Obydwie decydują się pozostać z teściową i towarzyszyć jej do Betlejem. „Nie są to kobiety bierne, które czekają na przyszłość albo poddają się losowi. Przeszłość ich nie wiąże. Nieszczęścia nie ograniczają możliwości. (…) Kobiety wchodzą w przyszłość samodzielnie i tym samym pokazują, że są zdolne do podjęcia ryzyka” (M. Puerto).

Noemi przyjmuje propozycję samotnych kobiet. Wyruszają wspólnie. Ich droga wiedzie z wyżyn Moabu ku górzystym okolicom Betlejem. Ten swoisty exodus dokonuje się w milczeniu. Autor biblijny nie przytacza żadnych słów dialogu. Nic nie mówi o uczuciach, które łączą kobiety. W ten sposób obrazuje oczyszczenie i wstępowanie na duchowe wyżyny. Kobiety bowiem opuszczają pogański, nieczysty Moab i wstępują na ziemię świętą, nawiedzoną przez Pana.

W drodze Noemi przeżywa niepokój i wewnętrzne rozdarcie. Bardzo ceni sobie przywiązanie synowych. Ale również dobrze wie, że ciąży nad nimi brzemię uprzedzenia. Jako przedstawicielki wrogiego ludu w Izraelu staną się przedmiotem pogardy. Ona również z ich powodu zostanie potępiona. Z lęku o synowe (i o siebie) nie chce przyjąć ich życzliwej miłości. Pragnie wszystkim oszczędzić cierpienia. Dlatego zwraca się do synowych w sposób dość stanowczy: „Odejdźcie, wróćcie każda do domu swej matki, a Pan niech postępuje z wami według swej dobroci, tak jak wy postępowałyście wobec zmarłych i wobec mnie! Niech Pan sprawi, abyście osiągnęły spokojne miejsce, każda w domu swego męża!” (Rt 1, 8-9). Zaskakujące jest to odniesienie do domu matki. W świecie starożytnym miejscem schronienia był dom ojca. Dom matki łączono z przygotowaniami do zawarcia związku małżeńskiego. „Matka była opiekunką córki i doradzała jej w sprawach związanych z miłością, małżeństwem i współżyciem płciowym” (J. Walton). Noemi zachęca synowe, by udały się do domów swych matek, co w konsekwencji oznacza ponowne wyjście za mąż. Ceni swe synowe, jest wdzięczna za ich dobroć i życzliwość wobec niej i mężów. Pragnie więc, by i one były szczęśliwe, zakładając nowe rodziny i ciesząc się potomstwem.

Na pożegnanie ucałowała obydwie synowe. W języku hebrajskim słowo to oznacza „wziąć dwie perły i nawlec je na sznurek”. „Od razu można poczuć ogromną delikatność, czułość i cały emocjonalny ładunek zawarty w tym obrazie. Noemi, czyli słodycz, reprezentuje w tym miejscu Pana Boga, który, jak się okazuje, mieszka właśnie na samym dnie tej naszej bezradności. (…) I może nas z tej bezradności wyprowadzić, a na dodatek chce to zrobić niezwykle czule i delikatnie, jakby nawlekał perły na sznurek” (A. Szustak). Prorok Ezechiel z kolei użył słowa pocałunek, opisując trzepoczące skrzydła. „Pocałunek zatem jest też w Biblii określanym jako coś tak subtelnie zwiewnego” (A. Szustak).

Na tak delikatny i czuły znak Noemi, synowe wybuchnęły płaczem. W ten sposób potwierdziły intensywny związek uczuciowy łączący je z teściową. Solidarne i kochające, odmówiły opuszczenia starej kobiety. Jednak Noemi nie dawała za wygraną: „Wróćcie, moje córki, czemu idziecie ze mną? Czyż mam jeszcze w swoim łonie synów, którzy mogliby zostać waszymi mężami? Wróćcie, córki moje, odejdźcie, jestem bowiem zbyt stara, aby wyjść za mąż. A jeślibym nawet powiedziała: mam nadzieję, że jeszcze tej nocy będę miała męża i zrodzę synów, to czyż czekałybyście na nich, aż dorosną, czyż dla nich wyrzekłybyście się małżeństwa? Nie, moje córki, jestem bowiem jeszcze nieszczęśliwsza od was, gdyż podniosła się przeciw mnie dłoń Pana” (Rt 1, 11-13). Noemi nie ma już synów, aby zgodnie z prawem lewiratu, mogli poślubić jej synowe. Sama jest już zbyt stara, by mieć dzieci. Dlatego jeszcze usilniej prosi Orpę i Rut, by wróciły do swych rodzin.

Usilne naleganie teściowej sprawia, że Orpa ulega, decyduje się pozostać w swojej ojczyźnie. Powraca do swych rodziców i bogów. Postępuje zgodnie ze swoim sumieniem, ale również imieniem. „W ten sposób staje się symbolem ucznia, który wezwany do pójścia za Panem, ulega pokusie i wyrzeka się swego powołania, wychodząc naprzeciw śmierci duchowej” (A. Cànopi).

Inaczej zachowuje się Rut. Nie pozostaje w Moabie ze swą szwagierką, ale wyznaje teściowej miłość i gotowość poświęcenia: „Gdzie ty pójdziesz, tam ja pójdę, gdzie ty zamieszkasz, tam ja zamieszkam, twój naród będzie moim narodem, a twój Bóg będzie moim Bogiem. Gdzie ty umrzesz, tam ja umrę i tam będę pogrzebana. Niech mi Pan to uczyni i tamto dorzuci, jeśli coś innego niż śmierć oddzieli mnie od ciebie!” (Rt 1, 16-17). To piękne wyznanie miłości wiernej, gotowej na próby, bywa czasem elementem współczesnych przyrzeczeń ślubnych. Talmud przedstawia je „w postaci skrutinium – badania, jakiemu poddawani są wierzący w chwili zawierania związku małżeńskiego czy składania ślubów zakonnych:

Wówczas Noemi zrozumiała, że Rut już podjęła decyzję pójścia wraz z nią i już jej nie zmieni.

Powiedziała Noemi:

– Mamy pewne ograniczenia, których należy przestrzegać w dni szabatu.

Rut odpowiedziała:

– Dokąd pójdziesz ty, pójdę i ja.

– Relacje mężczyzn i kobiet podlegają ograniczeniom.

– Gdzie będziesz spać ty, spać będę i ja.

– Podlegamy sześciuset trzynastu przykazaniom.

– Twój lud będzie moim ludem.

– Idolatria jest u nas zakazana.

– Twój Bóg będzie moim Bogiem.

– Mamy sąd, który może cię skazać na śmierć na cztery sposoby.

– Gdzie ty mrzesz, umrę ja także.

– Ten sąd może decydować o tym, na którym cmentarzu będziesz pochowana.

Wówczas Noemi zrozumiała, że Rut już podjęła decyzję… (Talmud).

Rut wiąże się nierozerwalnie z Noemi. Zamieszka wraz z teściową w jej narodzie i przyjmie wiarę w jej Boga. Nie opuści jej aż do śmierci. W praktyce oznacza to, że zatroszczy się o jej pogrzeb i pochówek i sama zostanie pochowana w jej grobowcu rodzinnym. „Zatroskanie o własny pochówek było typowym zmartwieniem bezdzietnej wdowy, zobowiązanie to miało więc dużą wagę dla Noemi. Decyzja Rut, by pochować ją w kraju Noemi, wskazuje, że całkowicie zerwała dawne związki i połączyła swój los z losem Noemi” (J. Walton).

Rut postępuje jak Abraham; opuszcza ojczyznę, lud, rodzinę i bogów. Abraham uczynił to ze względu na obietnicę i wezwanie prawdziwego Boga. Rut czyni to z miłości do starej, samotnej kobiety. Jej decyzja wymagała większej odwagi niż Abrahama. Również większej niż Noemi. Ta bowiem wraca do swego domu, Boga, sąsiadów, zwyczajów, które zna. Rut wybiera nieznane, podejmuje decyzje, której konsekwencje mogą okazać się dla niej dotkliwe. „Młoda wdowa rezygnuje z tego, co po ludzku daje jej większe szanse na przeżycie, wybiera drogę bardzo ryzykowną, narażając się na odtrącenie. Czy jest jej łatwo? Z pewnością nie” (M. Miduch).

Zastanawiający jest szczególnie wybór nowego Boga. Rut zna Go na razie od strony negatywnej. Ten Bóg zabrał męża teściowej i jej dzieci. Zapewne słyszała, że ich śmierć była karą Boga za grzechy mężczyzn, którzy mieszkali w skażonym kraju i kochali miłością zakazaną. Rut być może czuje do Niego żal. Dlaczego nie ocalił bliskich Noemi? „Czy był bezsilny? Czy Jego moc nie sięgała do Moabu? A może nie chciał ich ocalić? Może był zły, że opuścili Jego kraj i wzięli sobie za żony poganki?” (M. Miduch). Rut wiele słyszała o Bogu Izraela, ale nie zna Go naprawdę. Być może boi się Go. Jednak podejmuje śmiałą decyzję. Wybiera nowego Boga, nową ojczyznę, nową rodzinę. „Przyjaźń, dobra relacja ze starszą od siebie kobietą stała się dla Rut przedsionkiem wiary w prawdziwego Boga” (P. Ślęczka).

Gdy Noemi widzi stanowczość Rut, przestaje nalegać. Kapituluje. Dostatecznie wypróbowała wierność i uczucie, jakim obdarza ją synowa. Wyruszają więc dwie samotne kobiety w daleką drogę. Z tekstu biblijnego nie dowiadujemy się, jak wyglądała podróż. „Czy Noemi opowiadała swojej synowej o dawnej ojczyźnie, czy mówiła jej o swoim Bogu, a może szły w milczeniu? Czy Rut zadawała jej pytania, czy tylko słuchała tego, co teściowa miała do powiedzenia? A może obie pogrążyły się w żałobie po ukochanych, których straciły?” (M. Miduch).

Anna Maria Cànopi widzi w tej podróży „symbol powrotu całego ludu Izraela, który z rozproszenia znów zwraca się ku swojemu Bogu, ale nie sam, prowadzi bowiem ze sobą część innych ludów, by wszyscy mogli czuć się wezwani do wejścia do jedynej rodziny Bożej” (A. Cànopi).

Pytania do przemyślenia:

  • Czy jesteś dzielny, zdolny do podjęcia ryzyka?
  • Jakie wydarzenia mógłbyś nazwać swoim osobistym exodusem?
  • O kogo lękasz się najbardziej?
  • Kogo chciałbyś obdarzyć dziś czułością? Dlaczego?
  • Do kogo odwracasz się czasem plecami?
  • Czego wyrzekłbyś się dla osoby kochanej?
  • Kto najbardziej przybliżył cię do Boga?
  • Które powroty wspominasz najmilej?

   Więcej w książce: „Pod skrzydłami Boga. Opowieść o wiernej miłości”, WAM 2020