Ewangeliści milczą na temat odejścia Maryi, natomiast szeroko rozpisują się na ten temat apokryfy i przekazy tradycji. Według apokryfów, Maryi ukazał się anioł z gałązką palmową i objawił Jej zbliżającą się śmierć. Matka Boska wyraziła pragnienie, by jeszcze raz zobaczyć Apostołów. Gdy zebrali się wokół Jej łoża, „zasnęła”. Po złożeniu w grobie, Chrystus zastąpił z nieba w otoczeniu aniołów, aby zabrać Jej duszę.
Najbardziej znany grecki apokryf Transitus w taki sposób opisuje wniebowzięcie Maryi: Apostołowie wnieśli Maryję do grobowca i zasiedli razem oczekując na Pana, jak im nakazał. […] Gdy oni tak wspólnie rozmawiali o nauce i wierze i wielu innych sprawach, a siedzieli przed bramą grobowca, oto Pan Jezus przybył z niebios, a Michał i Gabriel byli z Nim, i usiadł pośród Apostołów… Wtedy dał znak Michałowi i rzekł Michał w mowie właściwej aniołom, i zstąpiły na nich chmury, na każdej chmurze tysiące aniołów i śpiewały przed Panem, i rzekł Pan do Michała, aby wziął ciało Maryi na chmurę i złożył je w raju. […] I skoro zbliżyli się do raju, złożyli ciało Maryi pod drzewem życia. I przyniósł Michał jej świętą duszę i złożył ją w jej ciele. Natomiast Transitus Jana Teologa, utwór grecki powszechnie używany podczas liturgii Wniebowzięcia, dodaje: I oto olejek drogocennej woni wypłynął ze świętego grobowca Bogurodzicy. […] I ujrzeliśmy miejsce rozświetlone, a od tego światła nie ma nic jaśniejszego; i w owym miejscu odczuliśmy mnóstwo słodkiej woni.
Aż trzy miejsca, wszystkie poparte starożytną i czcigodną tradycją, pretendują do miana autentycznego, w którym spędziła ostatnie chwile i zasnęła Najświętsza Maryja Panna: Góra Oliwna, Góra Syjon i Efez.
Kościół Zaśnięcia Matki Bożej znajduje się na samym wierzchołku chrześcijańskiego Syjonu w Jerozolimie. Według starożytnej tradycji nieznany uczeń Jezusa, który przyjął Mistrza na Wieczerzę Paschalną, udzielił gościnności młodemu Kościołowi. W jego domu żyła i zasnęła Maryja. Tradycja wczesnochrześcijańska była podtrzymywana przez krzyżowców.
Inna wczesnochrześcijańska tradycja umieszcza zaśnięcie Maryi i Jej grób na Górze Oliwnej. Podstawą tej lokalizacji jest głównie apokryf Zaśnięcie Najświętszej Maryi Panny z II-III wieku. Wersja syryjska zawiera wskazania dla uczniów: Dzisiejszego rana weźmiecie Panią Maryję i wyjdziecie poza Jerozolimę drogą prowadzącą przez dolinę na Górę Oliwną. Znajdują się tam trzy groty. Pierwsza, zewnętrzna, jest obszerna, za nią druga, w środku, a jeszcze dalej trzecia, wewnętrzna. Jest w niej od wschodu ława gliniana. Idźcie i złóżcie Błogosławioną na owej ławie. Według tradycji uczniowie tutaj pochowali Maryję. Gdy po niedługim czasie przybył, nieobecny w czasie przeniesienia ciała Apostoł Tomasz, uczniowie udali się do grobu, aby pokazać mu grób i stwierdzili, że jest pusty. Na dowód wniebowzięcia, Maryja przekazała Tomaszowi opaskę (Transitus Józefa z Arymatei).
Z kolei tradycja Janowa umieszcza ostatnie lata życia na ziemi i śmierć Maryi na „Wzgórzu Słowików” w Efezie (Turcja). Jan przybył do Efezu, chroniąc się przed prześladowaniem chrześcijan w Imperium Rzymskim. Zamieszkali wraz z Maryją na Wzgórzu Słowików, w dosyć trudno dostępnym cichym miejscu na wysokości 358 metrów n.p.m. Tutaj Maryja cierpiąca starsza kobieta, spędzała ostatnie dni swego życia z dala od wrzawy towarzyszącej rodzeniu się nowej religii, która ostatecznie wyniosła Ją ponad wszystkie kobiety na ziemi (D. Carroll). Jednak miejsce to, czczone od pierwszych wieków, uległo zapomnieniu. Dopiero wizje bł. Katarzyny Emmerich pozwoliły je na nowo odkryć i uczcić. W roku 1892 arcybiskup Izmiru ogłosił je „miejscem pielgrzymek”, co potwierdzili późniejsi papieże; do „domu Maryi” pielgrzymował Paweł VI i Jan Paweł II. Obecnie każdego roku przybywa tu około miliona pielgrzymów.
Różnorodność tradycji wskazuje, że czas i miejsce odejścia Maryi nie są najważniejsze. Najistotniejsze jest to, że jest w niebie razem ze swoim Synem i czeka na nas, wypraszając nam potrzebne łaski. Jej Syn nie odmawia nam niczego, ponieważ Ona nigdy niczego nie odmówiła Bogu. A Ojciec zawsze wysłuchuje Chrystusa (B. Martelet). Być może ta wielość miejsc związana z wniebowzięciem Maryi jest zamierzona; może Bóg chce, aby jak najwięcej miejsc (również związanych z objawieniami) zbliżało ludzi do Niej, a przez Nią do Jezusa.
Apokryfy i lokalne tradycje, chociaż często poetyckie, emocjonalne i połączone z literacką przesadą, mają swoje uzasadnienie w Piśmie świętym. Św. Paweł naucza, że Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy, a po Nim wszyscy, którzy do Niego należą (por. 1 Kor 15, 22nn). W liście do Rzymian pisze: Albowiem tych, których od wieków poznał, tych też przeznaczył na to, by się stali na wzór obrazu Jego Syna, aby On był pierworodnym między wielu braćmi. Tych zaś, których przeznaczył, tych też powołał, a których powołał – tych też usprawiedliwił, a których usprawiedliwił – tych też obdarzył chwałą (Rz 8, 29n). Do wybranych, powołanych i obdarzonych chwałą w pierwszym rzędzie należy Maryja. „Predestynowana, powołana, uświęcona” jak nikt inny, złączona z Jego cierpieniem, jak nikt inny, Maryja jest teraz również „wyniesiona do chwały” wraz z Nim, jak nikt inny: jak żaden inny człowiek (por. 1 P4, 13; 2 Tm 2, 3.11). A poprzez Nią, jestem pewien, że moja chwała już we mnie mieszka, lecz w ukryciu (D. Ange).
Ojcowie Kościoła podkreślają, że wniebowzięcie Maryi i uwielbienie Jej ciała wynika nie tylko z nadprzyrodzonego macierzyństwa (jest Matką Boga), ale również ze świętości Jej dziewiczej natury. Ciało święte, czyste, niezniszczalne nie mogło ulec procesowi rozkładu: Ta, która porodziwszy Syna, zachowała swoje dziewictwo nienaruszone, musiała także zachować swoje ciało po śmierci bez najmniejszego śladu rozkładu. Ta, która nosiła w swoim łonie Stwórcę wszechrzeczy, musi żyć z Nim na zawsze w tabernakulum wieczystym (św. Jan Damasceński).
Duchowe i fizyczne piękno Maryi w niebie zostało „spotęgowane i dopełnione”. W niebie wszyscy wybrańcy nic nie tracą z zalet swego serca i umysłu, przeciwnie: przeobrażenie ich życia ziemskiego w wieczne sprawia, że bogactwa ich serca nieskończenie się pomnażają. Maryja zachowuje w niebie wszystkie zalety, które posiadała tu na ziemi i zawsze ma na uwadze nasze dobro. Jest nadal bez reszty służebnicą, nieustannie pochłoniętą Chrystusem i Jego Ciałem Mistycznym, którym jest Kościół. Im jest bliżej Boga, tym jest bliżej nas (B. Martelet).
Ciało Maryi zostało wskrzeszone, uniesione do nieba i uwielbione, podobnie jak ciało Jezusa. Dlatego może Ona również powtórzyć za Synem: Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam (Łk 24, 39). Maryja uczy nas odkrywać i cenić nie tylko wartość i piękno ducha, ale również ciała. Nasze ciała, podobnie jak ciało Maryi, są przeznaczone do chwały.
Współczesne tendencje w świecie dążą nieświadomie do separacji, oddzielania duszy od ciała. W konsekwencji ciało traktowane bywa jako „gadżet”, środek, dodatek do własnego „ja”. Służy wówczas jako dystrybutor cielesnych rozkoszy, albo proste narzędzie pracy, które w każdej chwili da się wykorzystać (D. Ange). W utylitarno-zmysłowym podejściu do ciała, zapomina się, że stanowi ono integralną część osoby i należy je akceptować, szanować, kochać, troszczyć się o nie. Ciało zostało stworzone przez Boga jako piękne; jest miejscem „zamieszkania” Ducha Świętego i poprzez nie mamy oddawać cześć Stwórcy: Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie? Za /wielką/ bowiem cenę zostaliście nabyci. Chwalcie więc Boga w waszym ciele! (1 Kor 9, 19n).
Ostatecznie nasze ciała przeznaczone są do „wiecznej młodości”. Iluzją jest próba osiągnięcia jej na ziemi. Dąży do tego współczesna reklama, medycyna, kosmetyki czy technika. We wszelkich odmianach i możliwościach promuje się młodość. Osoby starsze ukazywane są najwyżej przy okazji… reklamy leków gwarantujących długie życie! Wielu młodych, którzy nie są w stanie odpowiedzieć na najnowsze trendy w urodzie i modzie ulega depresji i wpada w kompleksy. Tymczasem młodość w wymiarze ziemskim jest ograniczona i przemijalna. Dopiero w niebie, w Bogu, który jest niezmienny i „wiecznie młody” osiągniemy odblask piękna i dojrzałości wiecznej Bożej młodości. Pisze Daniel Ange: Niezależnie od tego, jaki osiągnąłeś wiek, twoje dzieciństwo, twój okres dojrzewania, twoja młodość nie pozostały „za tobą”, lecz wciąż jeszcze są „przed tobą”. Zmierzasz w kierunku swoich wiecznych 17-18 lat.
Wniebowzięcie Maryi jest przypomnieniem, że nasza ojczyzna jest w niebie (Flp 3, 20). Niebo otwiera się jednak nad nami już na ziemi, gdy jesteśmy z Jezusem, gdy trwamy na modlitwie, uczestniczymy w życiu sakramentalnym, a szczególnie w Eucharystii. Przypomina nam o tym dość trywialne stwierdzenie: Eucharystia jest przedsmakiem nieba. Oczywiście, są chwile, gdy modlitwa, Eucharystia staje się nużąca, męcząca. Ale od czasu do czasu zapewne doświadczamy też atmosfery bliskości Jezusa, wspólnoty, miłości, otwarcia nieba. Czujemy wtedy, że wszystko inne jest względne, drugorzędne. Nie jest to forma ucieczki od codzienności w kwietyzm, ale świadomość, że nużąca codzienność i powtarzające się problemy przeżywane z Jezusem i Maryją nie przygniatają nas ani nie obciążają. Czujemy wtedy wolność i duchową radość oraz pragnienie dzielenia się nimi. Doświadczenie nieba posyła nas tam, gdzie jest piekło, gdzie panują pustka i bezsens.
Pytania do refleksji i modlitwy:
- Jak rozumiem dogmat o wniebowzięciu Maryi z ciałem i duszą do nieba i czy wierzę w niego?
- Czy wierzę, że Maryja wyprzedziła mnie w drodze i „czeka” również na mnie w domu Ojca?
- Czy mam świadomość, że również ja jestem „predestynowany” i powołany do chwały?
- Czy szanuję swoje ciało, jego wartość i godność?
- Jakich grzechów „przeciwko ciału” najczęściej się dopuszczam? Czy nie traktuję go jedynie w sposób utylitarny?
- Czy nie troszczę się nadmiernie o ciało, zapominając o duszy?
- Jak rozumiem określenie: „Bóg niezmienny i wiecznie młody”?
- Jak wyobrażam sobie niebo?
- Czy doświadczam czasem, że „niebo jest we mnie”?
- Czy doświadczenie nieba „popycha” mnie do pracy na rzecz równości, solidarności, sprawiedliwości i miłości?
- Co mógłbym dziś powiedzieć ludziom zbuntowanym przeciw Bogu, sfrustrowanym, zagubionym, negującym jakikolwiek sens?
- W jaki sposób przyczyniam się do niwelowania zła i tworzenia „cywilizacji miłości” na „moim podwórku”?