Wszyscy Synoptycy podkreślają, że w grupie uczniów Jezusa były kobiety. Mateusz i Marek czynią to, opisując mękę , śmierć i zmartwychwstanie Jezusa (Mt 27, 55n, Mk 15, 40). Łukasz natomiast czyni to wcześniej; w summarium, które następuje po opisie spotkania Jezusa z grzeszną kobietą w domu Szymona faryzeusza. Bezpośrednie następstwo tych opisów sprawiło, że w Tradycji Kościoła połączono tę kobietę z Marią Magdaleną.

Wzmianka o kobietach podążających za Jezusem ma miejsce w czasie, gdy Łukasz mówi o działalności misyjnej Jezusa. Jezus przemierza terytoria Palestyny i głosi naukę o królestwie Bożym. W Jego nauczaniu uczestniczą zarówno mężczyźni jak i kobiety.

Obecność kobiet w towarzystwie Jezusa była dla wielu Jemu współczesnych wielkim zgorszeniem. Wprawdzie na obszarze Morza Śródziemnego był zwyczaj, że kobiety sponsorowały nauczycieli, ale nie uczestniczyły w ich podróżach. Filozofów greckich oskarżano, że mają w gronie swoich uczniów kobiety. W czasach Jezusa kobiety żyły na marginesie życia społecznego i religijnego; nie posiadały wykształcenia, nie uczestniczyły w wykładach Tory, nie mogły również brać czynnego udziału w życiu społecznym. Jako kobiety mogły realizować się przede wszystkim w rodzinie, zwłaszcza poprzez macierzyństwo.

Jezus „promuje” kobiety. Nie w sensie współczesnych ruchów feministycznych, które często prowadzą do absurdów, ale przywracając im należne miejsce i godność, a także zrównując z prawami z mężczyznami. Odtąd również kobiety mogły bezpośrednio słuchać słowa Bożego.

Wśród kobiet podążających za Jezusem Łukasz wymienia imiennie trzy: Marię Magdalenę, Joannę i Zuzannę. Inni Synoptycy mówią również o Marii i Salome. Maria Magdalena określana jest przez miejscowość kupiecką Magdalę, z której pochodzi. Wymieniana jest zwykle na pierwszym miejscu, podobnie jak Piotr wśród Dwunastu. W Kościele starożytnym cieszyła się ogromnym szacunkiem, gdyż Jej jako pierwszy objawił się Jezus zmartwychwstały. Maria Magdalena (jak już wcześniej wspominaliśmy) została uwolniona od siedmiu złych duchów (liczba oznaczająca pełnię) i uzdrowiona. Z kolei Joanna była żoną Chuzy, zarządcy majątku należącego do Heroda Antypasa. Była więc kobietą posiadającą wysoką pozycję społeczną i środki finansowe. Ponieważ Łukasz nie wspomina, że była wdową, należy przyjąć, że zostawiła męża i dom, aby pójść za Jezusem (E. Adamiak). Zuzannę znamy tylko z imienia. Obecność (takich!) kobiet w towarzystwie Jezusa była „skandalizująca”: Nie było rzeczą niezwykłą, że kobiety wspierały rabbich i ich uczniów pieniędzmi, majętnościami czy strawą. Jednak opuszczenie przez kobietę domu i podróżowanie za rabbim było rzeczą nie tylko niespotykaną, lecz wręcz skandaliczną. Jeszcze bardziej skandaliczne było to, że kobiety, zarówno powszechnie szanowane jak i nie cieszące się dobrą reputacją, znajdowały się wśród podróżujących za Jezusem (B. Witherington).

Z drugiej strony obecność mężczyzn i kobiet różnych stanów, statusu społecznego, poziomu etycznego, osobowości i charakterów świadczy o powszechności zbawienia. Wszyscy mają „wstęp” do Jezusowego Kościoła. Nikt nie jest wykluczony na starcie. Ewangelijna grupa towarzysząca Jezusowi wyobraża królestwo Boże, w którym panuje zjednoczenie mężczyzn i kobiet, ludzi żyjących w małżeństwie i w stanie wolnym, zdrowych i chorych, tych którzy mają wiele z tymi, którzy nie posiadają nic (R. Karris).

Kobiety idące za Jezusem doświadczają prawdziwej miłości, która jest wzajemną wymianą. Łukasz zauważa, że zostały uwolnione od złych duchów i słabości. Były więc w jakiś sposób upośledzone, posiadały braki, rany z przeszłości, które nie pozwalały w pełni żyć i kochać. Podlegały słabościom, grzechom, mocom zła. Jezus uwolnił je od tych braków i sprawił, że miały udział w dobroci, miłosierdziu i miłości Boga. Z przestrzeni cierpienia i zła przeszły w obszar zdrowia i miłości. Odzyskały swoją godność i poczucie wartości. Odtąd mogą świadczyć dobro i miłość innym. Łukasz zdaje się mówić: dla wszystkich uzdrowionych kobiet i mężczyzn jest miejsce, jest przyszłość we wspólnocie idących za Jezusem. Tam znajdą przestrzeń i relacje, dzięki którym mogą żyć, a z uzdrowionych stać się uzdrawiającymi (E. Adamiak).

Kobiety idące za Jezusem doświadczyły również innego daru. Mogły być najbliżej Jezusa, czerpać ze skarbca Jego mądrości, słuchać słowa Bożego bezpośrednio. Owe wierzące niewiasty były świadkami tego, co Jezus uczynił w Galilei, w drodze do Jerozolimy, w samym mieście, a nawet w czasie Ostatniej Wieczerzy. Kobiety te zwiastowały Ewangelię, której były świadkami (Łk 24, 7-10) i otrzymały obiecanego Ducha Świętego (Dz 1-2) (R. Karris). Były więc prawdziwymi uczennicami Jezusa i na równi z Apostołami mogły świadczyć o tym, co ujrzały własnymi oczami, na co patrzyły i czego dotykały ich ręce (por. 1 J 1, 1).

Kobiety towarzyszące Jezusowi tworzą swoistą „symbiozę”. Otrzymują i dają. Łukasz określając ich wkład we wspólnotę używa słowa diakonein: usługiwały ze swego mienia (Łk 8, 3). Niektórzy z komentatorów biblijnych sądzą, że chodzi tutaj o wspomaganie finansowe. Można zdanie to jednak tłumaczyć i tak, że usługiwały według swoich możliwości, na ile mogły, tzn. oddając do dyspozycji wszystko, co miały – swoje umiejętności i zdolności, niekoniecznie tylko majątek (E. Adamiak). Taki sposób tłumaczenia ukazuje nowy ideał wspólnoty, jaką tworzyli uczniowie Jezusa; ideał wspólnoty solidarnej, opartej na wkładzie wszystkich, według darów, uzdolnień, stanu posiadania każdej i każdego (E. Adamiak). Podobny ideał opisuje św. Łukasz, charakteryzując starożytne wspólnoty chrześcijańskie: Trwali oni w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwie.  Bojaźń ogarniała każdego, gdyż Apostołowie czynili wiele znaków i cudów. Ci wszyscy, co uwierzyli, przebywali razem i wszystko mieli wspólne. Sprzedawali majątki i dobra i rozdzielali je każdemu według potrzeby. Codziennie trwali jednomyślnie w świątyni, a łamiąc chleb po domach, przyjmowali posiłek z radością i prostotą serca. Wielbili Boga, a cały lud odnosił się do nich życzliwie. Pan zaś przymnażał im codziennie tych, którzy dostępowali zbawienia (Dz 2, 42-47; por. Dz 4, 32-35).

Kobiety idące za Jezusem miały więc udział w prawdziwej wspólnocie, która jest komunią, wzajemną wymianą, dwustronnym obdarowywaniem. Zagubienie elementu wzajemności prowadzi do postaw egoistycznych, pretensjonalnych a nawet narcystycznych. We wspólnocie opartej na miłości nie można jedynie brać, nie wnosząc żadnego osobistego wkładu. Nie można również dawać, nic nie przyjmując dla siebie. Pierwsza postawa sprawia, że stajemy się pasożytami, czerpiącymi od innych „życiodajne soki” i zatrzymującymi wszystko dla siebie. Przypominamy wówczas „doskonałych (albo pobożnych) egoistów”. Druga z kolei jest wyrazem „niezdrowej szlachetności” i prowadzi do „duchowego wypalenia”. Jeżeli nie potrafimy przyjmować darów innych, z czasem zubażamy się i nie mamy nic świeżego i nowego do  zaoferowania.

 

Pytania do refleksji:

  • Co sądzę o „skandalicznym” towarzystwie Jezusa?
  • Jak oceniam współczesną sytuację kobiet?
  • Co sądzę o współczesnych ruchach feministycznych?
  • W jaki sposób określam swoją tożsamość (kobiety, mężczyzny?)?
  • W jaki sposób „realizuję siebie”?
  • W jaki sposób patrzę na otwartość i uniwersalność Kościoła?
  • Co zawdzięczam Jezusowi?
  • Jak oceniam siebie jako uczennicę (ucznia) Jezusa?
  • Co wnoszę we wspólnotę, w której żyję?
  • W jaki sposób jestem ubogacany przez wspólnotę?
  • Jaki jest mój ideał wspólnoty?
  • Czy w moim życiu jest właściwa proporcja między dawaniem a braniem?
  • Czy nie jestem „pobożnym egoistą” lub narcystą?
  • Czy nie towarzyszy mi „chora szlachetność”?
  • Czy doświadczyłem w życiu duchowego wypalenia?