Cechą współczesnego człowieka, która wypływa z jego ciemnej strony jest postawa wiktymizacji. Nie chcemy podejmować odpowiedzialności za swoje wybory, decyzje, czyny i ich konsekwencje. Odpowiedzialnością obarczamy innych, a sami gramy rolę ofiary.
Postawa wiktymizacji nie była obca naszym prarodzicom. Adam obarczył odpowiedzialnością za swój grzech Ewę; Ewa z kolei szatana.
Chore poczucie winy sprawia, że nie jesteśmy zdolny żyć w prawdzie, przyznać się do grzechu i podjąć odpowiedzialność za jego konsekwencje. Dlatego szukamy winnych własnego zagubienia, niepowodzeń, słabości. Winny zawsze się znajdzie. Będzie nim mąż albo żona, dzieci albo rodzice, przełożeni albo podwładni, struktury, systemy społeczne, polityczne, czas, cywilizacja…
Postawa wiktymizacji prowadzi do wielu wynaturzeń i tragedii. W najbardziej dramatyczny sposób ujawnił ją Holocaust. Rudolf Höss, komendant obozu koncentracyjnego w Auschwitz-Birkenau, osobiście odpowiedzialny za eksterminację ok. półtora miliona ludzi, głównie Żydów, powiedział przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w Norymberdze: W Niemczech było oczywiste, że jeżeli coś szło źle, odpowiedzialny był człowiek wydający rozkazy. Nigdy więc nie myślałem, że odpowiem osobiście. W podobny sposób tłumaczył się Hermann Göring, twórca Gestapo: Byliśmy posłuszni rozkazom.
Konsekwencją zerwanych relacji z Bogiem i postawy wiktymizacji są zaburzone relacje. Brak prawdziwych uczuć, brak kontaktu, albo przedmiotowość, formalność relacji z innymi to choroba współczesnego zagubionego świata. U źródła tej choroby leży egoizm, indywidualizm. Pojawia się obsesyjne i zaborcze uczucie i oczekiwanie miłości absolutnej, do jakiej nie jest zdolny drugi człowiek, albo lęki przed człowiekiem, otwarciem się, odrzuceniem, brakiem akceptacji, czy słabościami innych. Brakuje natomiast elementów tworzących zdrowe relacje i więzy: miłości gotowej do poświęceń, cierpienia i obumierania sobie, pokory i wdzięczności za wszystkie małe gesty dobra, życzliwości, miłości.
Najbardziej podstawową komórką, w którą uderza brak relacji jest rodzina. Konsekwencją niewłaściwej komunikacji jest rozpad małżeństw. Niektóre statystyki są przerażające: co trzecie małżeństwo (33%) nie może przetrwać nawet roku, co piąte rozpada się niemal natychmiast (21%) a co czwarte po urodzeniu pierwszego dziecka (24%).
Najwięcej zranień i cierpienia doświadczają dzieci. Małżeństwa rozbite bądź patologiczne pozostawiają w dzieciach głębokie rany, których konsekwencje bywają nieprzewidywalne. Dziecko zranione w dzieciństwie albo pozbawione miłości rodzicielskiej nie jest w stanie później prawdziwie kochać i tworzyć zdrowe, głębokie relacje.
Brak uczuć, miłości, relacji odczuwają ludzie młodzi. Formą obrony przed samotnością są ucieczki: w gry komputerowe, świat wirtualny, dyskoteki, narkotyki, nocne rozrywki. Chcą w ten sposób zapomnieć o porażkach dnia, lękach czy nieumiejętności znalezienia wspólnego języka z rodzicami.
Skutkiem patologii rodzin jest przestępczość. Naukowcy potwierdzają, że największe prawdopodobieństwo przestępstw występuje u młodzieży pozbawionej miłości i właściwego wychowania w rodzinach rozbitych i alkoholików.
Coraz częstszym zjawiskiem zagubienia młodych ludzi w Polsce, które wynika z przemian społeczno-politycznych, są zachowania yuppie, młodych ambitnych pracowników wielkich korporacji. Ci młodzi ludzie dążą do kariery i sukcesów finansowych poprzez profesjonalizm, pragmatyzm, indywidualizm i zamiłowanie do luksusu. Jednak konsekwencją takich aspiracji jest pracoholizm, syndrom wypalenia zawodowego, stresy i problemy w życiu rodzinnym i emocjonalnym oraz ucieczka w alkohol, leki, narkotyki, seks; fast life, fast car, fast food, fast sex.
Brak relacji we współczesnym świecie prowadzi do zagubienia człowieka, samotności, alienacji. W skali globalnej liczy się przede wszystkim pieniądz. Stąd płynie propagowanie wszelkich form i struktur (również zła), które nastawione są na zysk, np. w polityce, ekonomii, przemyśle rozrywkowym (nawet sportowym), erotycznym, massmediach. Stopniowo pojawia się społeczna aprobata wobec zła, grzechu społecznego i strukturalnego, akceptacja kompromisów, mieszanie pojęć i wartości, odrzucenie prawdy uniwersalnej.
Coraz mniej liczy się człowiek. Traktuje się go w sposób utylitarny. Świadczy o tym chociażby postawa wobec ludzi starych i chorych. Człowiek stary przestaje być dzisiaj synonimem mądrości i doświadczenia, nośnikiem tradycji a staje się zużytym, nikomu niepotrzebnym przedmiotem.
Życie ludzkie nie stanowi świętości. Coraz szersze kręgi zatacza cywilizacja śmierci: aborcje, eutanazje, morderstwa, kontrola urodzin związana z eliminacją dzieci, handel organami ludzkimi związany z uśmiercaniem… Dla przykładu (według niepewnych danych) w Chinach zabijanych jest rocznie ok. 1, 5 miliona dzieci i wykonuje się ok. 10 tysięcy egzekucji, nierzadko w celu pobrania ludzkich organów; natomiast w Indiach co roku dokonuje się około pół miliona aborcji, gdy okaże się, że poczęte dziecko jest dziewczynką.
Z drugiej strony dzisiejszy człowiek próbuje stworzyć nowy świat – nowy raj na ziemi. Jednak próby te kończą się porażką i niemożliwym do opisania ludzkim cierpieniem. System komunistyczny, który ma służyć dobru i szczęściu człowieka okazuje się systemem łamiącym ludzkie prawa i prowadzącym w praktyce do niszczenia człowieka i duchowych wartości. Jego efektem jest śmierć milionów istnień ludzkich.
Komunistyczny raj na ziemi możemy wciąż podziwiać w takich krajach, jak Chiny, Kuba czy Korea Północna. W naszym kraju ponosimy konsekwencje polityczne, społeczne, etyczne i duchowe propagowanej przez dziesiątki lat idei homo sovieticus…
fot. Pixabay