Dzisiejsza Ewangelia (Mt 18,12-14) zawiera pewien paradoks. Jezus zadaje swoim uczniom pytanie, jak postąpi właściciel 100 owiec, gdy zgubi jedną z nich. I sugeruje, że pozostawia 99 owiec własnemu losowi i idzie szukać jednej zagubionej.

My dziś żyjemy w erze globalizacji. Jesteśmy przyzwyczajeni do stawiania społeczeństwa ponad jednostkę. Osoba, jej wartość, godność, prawa często zostają podporządkowane grupie, wspólnocie, państwu itd. I dlatego może trudno nam zrozumieć słowa Jezusa. Tymczasem właściciel 100 owiec pozostawia 99, by szukać jednej, jedynej. A gdy ją znajdzie, cieszy się nią bardziej, niż pozostałymi.

Jak zrozumieć ten paradoks i tego nieostrożnego pasterza?

W czasach Jezusa w Palestynie zazwyczaj było dwóch lub trzech pasterzy. Gdy odszedł jeden, zawsze pozostawał ktoś do pilnowania reszty owiec. Jednak Jezus o tym nie wspomina. Jeśli pasterz popełnia tak wielką nieostrożność, że pozostawia całe stado na pustyni, to narzuca się myśl, że ta zagubiona owca musi być dla pasterza wyjątkowa, musi bardzo wiele znaczyć. Wskazuje na to również wielki trud szukania owcy, jaki podejmuje pasterz i radość z jej odnalezienia.

Ta piękna przypowieść Jezusa jest przypowieścią o nas, o naszych odejściach i o dobrym kochającym Ojcu.

Zwróćmy uwagę na trzy bardzo proste i pełne radości przesłania tej przypowieści:

1. Pasterzem z przypowieści jest sam Bóg. Każdy z nas jest dla Boga kimś jedynym, niepowtarzalnym, cennym, jak ta jedna zagubiona owca. Gdy odchodzimy od Boga, każdemu z nas Bóg mówi: jesteś dla Mnie bardzo ważny, brakuje Mi ciebie. Kardynał Martini pisze, że Dobry Pasterz z przypowieści jest jak „Ojciec, który idzie za nami i szuka nas w swojej niestrudzonej miłości, jakby tylko z nami mógł być całkiem szczęśliwy”.

Jezus, Bóg jest dla każdego człowieka w taki sposób, jak gdyby istniał tylko ten jeden człowiek. Jest dla mnie w taki sposób, jak gdybym istniał tylko ja. Każdy jest Mu najdroższy. Jeden oznacza tyle, co 99, co wszyscy.

2. Bóg nie pozostawia nas sobie samym. Gdy odchodzimy, On pierwszy wychodzi na spotkanie, szuka nas, pozwala się odnaleźć. Zadaje pytanie, które usłyszał Adam po grzechu: gdzie jesteś? Dla Boga żaden człowiek nie jest nigdy stracony. Boga nie przeraża życie człowieka zepsutego, uwikłanego w największe grzechy i słabości.

Pan Bóg ma dla każdego czas i cierpliwość. Logika Boża wyrasta poza naszą ludzką logikę, w której poszukiwanie jednej owcy wobec stu innych może wydawać się stratą czasu.

W scenach spotkań z Jezusem Zmartwychwstałym uderza właśnie ta logika zagubionej owcy. Po śmierci Jezusa Apostołowie są załamani, Piotr przeżywa swój wstyd i zdradę, wielu dobrych ludzi, myśli, że wszystko się skończyło. A Jezus nie przychodzi do nich. On marnuje czas, czekając na Marię Magdalenę, aż Go zobaczy, rozpozna, zrozumie. Podobnie czyni z dwoma uczniami w drodze do Emaus. Marnuje całe godziny, by im towarzyszyć, przysłuchiwać się, pozwolić wyzwolić ich lękowi, oświecić ich a potem spożywać z nimi wieczerzę.

Bóg ma dla nas, dla mnie czas, czeka na mnie, szuka mnie, zanim ja Go zawołam. Bóg traci dla nas czas. Jeżeli tutaj jesteśmy, to dlatego, że Bóg miał i ma dla nas czas.

3. Bóg cieszy się zawsze z naszego powrotu. Św. Łukasz mówi nawet o zwołaniu przyjaciół i wspólnej uczcie i radości. Jednak w swojej miłości pozostawia nam wolność. Chociaż wie, że możemy się zagubić, odejść, pobłądzić, to jednak nigdy nie złamie naszej wolności. Będzie nas szukał, cieszył się z naszego powrotu. Będzie nam pokazywał, że poza Nim nie możemy być szczęśliwi. Ale, gdy zechcemy odejść, nie będzie zatrzymywał nas siłą.

Anthony de Mello uzupełnia przypowieść Jezusa w taki sposób: „Jedna owca znalazła dziurę w płocie i przecisnęła się przez nią. Ucieczka napełniła ją szczęściem. Błądziła długo i wreszcie zagubiła się. Wtem spostrzegła, że idzie za nią wilk. Zaczęła uciekać, ale wilk ciągle był za nią. Aż przyszedł pasterz, ocalił ją i przyprowadził na powrót, z wielką czułością, do stada. Pasterz, choć wszyscy nakłaniali go do czegoś przeciwnego, nie chciał naprawić dziury w płocie”.

fot. Pixabay