„Ile macie chlebów? Idźcie, zobaczcie !” Nie było co sprawdzać i nie było co liczyć . Wiadomo , że głodnych było około pięć tysięcy mężczyzn – nie licząc kobiet i dzieci. Jasne więc, że nakarmienie tych ludzi, na pustkowiu, kiedy dzień dobiegał już końca, było rzeczą niemożliwą, a rozkaz Mistrza ”Wy dajcie im jeść”, dany Apostołom, całkowicie niewykonalny.

To co do nich powiedział wyglądało na manewr, bardzo dla nich nieprzyjemny, polegający na zrzuceniu z siebie odpowiedzialności za to przed czym Go wcześniej przestrzegali i prosili aby zakończył nauczanie tłumów i rozpuścił wszystkich do domów, tak by zdążyli jeszcze zaopatrzyć się po drodze w chleb niezbędny do kontynuowania podróży.

To co teraz mówił, aby „poszli i zobaczyli ile mają chlebów” wyglądało na rozpaczliwą kontynuację tego nieprzyjemnego manewru. Nie było przecież nic do liczenia i dlatego nie było żadnego sensu, aby ich do tego zachęcać. Stało się oczywiste, że jest za późno ażeby cokolwiek zrobić i najlepiej było nie komplikować sytuacji. Po prostu przyznać się do zignorowania ważnego problemu, przeprosić zebranych i rozpuścić ich do domów.

Tymczasem, wbrew temu co im się wydawało, nie był to ze strony Jezusa żaden nieprzyjemny manewr ani znak Jego słabości. Wiedział co robił i wcale się nie pogubił. Jemu o to właśnie chodziło, ażeby poznali swoją niemoc, która przypominała sytuację Żydów gdy w dniu paschy opuszczali „ziemię niewoli” , udając się przez Morze Czerwone i przez pustynię na której Bóg żywił ich „manną z nieba” do Ziemi Obiecanej. Chciał dać im poznać, że Jego słowo, którego słuchali z takim oddaniem, nie jest próżnym gadaniem, które się nie sprawdza wobec tak zwanych realiów życiowych, ale stanowi priorytet, który decyduje o całym życiu osobowym i całym życiu wspólnoty.

Trzeba było właśnie aby doświadczyli własnej bezradności, a z drugiej strony skuteczności wiary w zbawczą obecność Boga. Tak właśnie należy rozumieć pytanie: „Ile macie chlebów?”, aby policzyli, że nic nie mają i nie mają co liczyć na to co posiadają, ale tylko na to „nic” i na mądrość i moc Boga. Okazało się wtedy, że pięć chlebów i dwie ryby wystarczyły w zupełności, wbrew temu czego można było się spodziewać na wyżywienie tłumów. Zebrano „jeszcze dwanaście pełnych koszów ułomków i ostatki z ryb”.

Stało się ewidentne i takie jest właśnie znaczenie cudu, że Bóg ingeruje w realia naszego życia i je modyfikuje, wykorzystując to „nic” które znajduje się w naszych rękach, aby przybrało kształt obfitości chleba w Jego rękach. Cud miał w nich utwierdzić przekonanie, że mimo wszystko, mimo rozmaitości pokus, należy dochować wierności Bożemu słowu, które pochodzi od Chrystusa i nie zasłaniać się priorytetem dbałości o rzeczy materialne, bo prawdziwa organizacja naszego życia powinna zasadzać się na wierności Jego słowu.

Jezus zorganizował nieskładny tłum ludzi w grupy, jak gdyby czyniąc proroczą aluzję do tego co mamy teraz, to znaczy nasze diecezje i parafie. W tych właśnie wspólnotach odbywa się nieustanne słuchanie słowa Bożego i celebrowana jest uczta paschalna, biorąc udział w cudzie komunii ze zmartwychwstałym – cudzie nowego życia.

Tak było wtedy, na brzegu jeziora Genezaret i w Jerozolimie, podczas Ostatniej Wieczerzy i tak jest dzisiaj. Trzeba tylko wytrwać we wierze. Konieczna jest cierpliwość i pokora, szczególnie wtedy, gdy Jezus rzuca zupełnie niezrozumiałe, czy nawet wręcz gorszące : ”Wy dajcie im jeść” , a potem jeszcze nakazuje zupełnie bezsensowne liczenie chleba którego nie ma i w końcu rzuca hasło aby zasiąść do pustych stołów, zamiast jak nakazywałyby zwykłe i powszechnie znane realia życiowe, kazać się ludziom ratować, każdy po swojemu, wracając do swojego domu.

Kto wytrwa, ten doświadczy ożywienia wiary, gdy ujrzy na własne oczy, że to On buduje dom Kościoła, a nas wzywa do współpracy. Nie czyni jednak tego z obawy, że sam nie da rady, ale dlatego, że na tym właśnie polega prawdziwa miłość, aby żyć we wspólnocie , którą się tworzy poprzez wszystko co do życia należy, wszystko co wokół nas się znajduje i wszystkim co w nas istnieje i co nas osobiście stanowi.

Zdjęcie autorstwa Flo Maderebner z Pexels