W poniedziałek, 3 stycznia, zmarł w Asunción (Paragwaj) w wieku 93 lat hiszpański jezuita o. Francisco de Paula Oliva. „Musisz walczyć, aby coś zmienić. Chrześcijaństwo to rewolucja” – mówił w 2019 roku.
Ojciec Francisco znany był ze swojego zaangażowania społecznego i politycznego. Upominał się o los najbiedniejszych – czytamy we wczorajszym wydaniu El Pais. Przeciwstawiał się dyktaturze w Nikaragui, a za nawoływanie do sprzeciwu wobec rządzących w Paragwaju, został z kraju wydalony. Policja aresztowała go i siłą wywiozła na terytorium Argentyny. Przebywał tam dziewięć lat pomagając migrantom z Paragwaju i Boliwii. Stał się na tyle niewygodny, że argentyński dyktator wydał rozkaz porwania go. Dzięki zaproszeniu Kościoła anglikańskiego udało mu się schronić na jakiś czas w Anglii. Działał także w Ekwadorze. Podziwiało go tysiące ludzi, cenił go bardzo papież Franciszek i królowa Hiszpanii Letycja. Stał się w Paragwaju symbolem walki z niesprawiedliwością społeczną. Nie brakowało go na żadnej manifestacji, w której ubodzy domagali się sprawiedliwości. Jeszcze jako staruszek przemawiał codziennie do ludzi w jezuickim Radiu Fe y Alegia, pisał felietony i obecny był cały czas w mediach społecznościowych. Pisał do końca życia.
Wstąpił do Towarzystwa Jezusowego w 1946 roku i po zakonnej formacji pracował jako nauczyciel. Gdy zaczął posługiwać wśród najuboższych zyskał przydomek „Ojciec Guarani”. Nosił białą koszulę, okulary i sandały z trzciny cukrowej. Ubodzy traktowali go, jako swojego człowieka. Po jego śmierci, jedna z paragwajskich historyczek napisała w mediach społecznościowych: „Mamy nowego świętego”.
Przeczytaj także: Wizyta królowej Hiszpanii w jezuickim ośrodku wsparcia dla kobiet założonym przez ojca Francisco
Foto: YouTube