Jedną z najbardziej trapiących człowieka pokus jest niezdrowa pogoń za poklaskiem. Bardzo nam na ogół zależy, abyśmy byli dobrze widziani i oceniani przez innych. Dbamy o nasz profil na facebooku i chętnie zbieramy serduszka i lajki. To samo odnosi się do wzajemnych relacji w zwyczajnym życiu, takim, jakie się toczy w tzw. realu.
Na ogół chętnie się angażujemy w to co jest dobrze widziane przez innych, ale też staramy się bronić – gdy jesteśmy uczciwi – naszych poglądów i wartości, z którymi się utożsamiamy, nawet jeśli nie byłby to powód do chwały w oczach innych osób i przyszło nam ponieść z tego tytułu jakąś ofiarę, podyktowaną wrogością albo nawet zemstą.
Nieraz przeszkodą do znalezienia trwałego porozumienia i jedności jest wykreowanie sobie zbyt idealnego obrazu drugiej osoby, czego nie da się potem obronić w warunkach normalnego życia. To co widziane z dystansu może fascynować, kiedy staje się zaś codzienne i bliskie, może być odbierane inaczej i wówczas fascynacja znika, bo okazuje się, że były to nasze upiększenia, nasza przesada w emocjach i naiwne wyobrażenia – jednym słowem – nasze złudzenia.
Dzieje się tak często z „idealnymi” parami narzeczonych i „wzorowymi” seminarzystami, żyjącymi w życiowo zmodyfikowanych warunkach tradycji, rytuału i społecznej kontroli, gdzie ich doskonałość się kończy i szybko się kruszy, wtedy gdy się kończy owa szczególna podpora, pozwalająca im bezkolizyjnie funkcjonować według programu, który został przez nich wybrany albo im narzucony.
Kilkakrotnie dzisiaj słyszałem krytykę pod adresem ludzi, którzy przyjmują u siebie Ukraińców uciekających do Polski przed okropnościami wojny. Przypominało mi to bardzo zażarte spory, które toczone były jeszcze do niedawna z powodu kovida 19 i szczepień. Pojawiło się to samo napięcie w rozmowie, zapowiadające agresję, różnice w myśleniu, postawach, ostre uwagi, oskarżenia o społeczną szkodliwość i konieczność drastycznych decyzji administracyjnych, a gdzieś pod spodem stawało się coraz bardziej widoczne, że chodzi o szczególną ideologię, mającą charakter quasi religii z jej prawdami i wymogami lojalności, niestety nieraz bardzo fanatyczną.
Nie ma sensu przytaczać argumentacji, jaka była użyta, bo nie o nią w tej chwili chodzi, ale o podkreślenie, że sama forma prowadzenia rozmowy była zła, stronnicza, albo wręcz wroga, agresywna, niszcząca więzy wzajemnego szacunku i w efekcie – głęboko obraźliwa. Nie jest teraz ważne, kto w tej przepychance był górą, bo w rzeczywistości obie strony poniosły porażkę i MY WSZYSCY zostaliśmy tym boleśnie dotknięci, ponieważ wrogie podziały i walki wewnętrzne zawsze ranią i osłabiają całe społeczeństwo.
Ciekawe, jak dalece do tego przyczyniła się niedawna pandemia i wszystkie związane z nią zarządzenia, a więc dystans i izolacja, zamknięcie życia w domowej przestrzeni i zajmowania się przez każdego jego własnym „zbawieniem”, czyli dążeniem do uniknięcia zarażenia koronawirusem. W każdym razie obecna fala uchodźcza z Ukrainy spowodowała zupełnie inną dynamikę społeczną. Po czasie przymusowej izolacji i dbania o dystans nastąpiła eksplozja dobrosąsiedzkiej troski i współpracy w ratowaniu życia, dając również szansę świeżemu powiewowi ducha.
Niestety zaczął się pojawiać tu i ówdzie trawiący nas ciągle wirus złej krytyki, który mnoży podziały, paraliżuje nasze działanie i zmniejsza nasze osiągnięcia. Na ogół jednak, jak dotąd, nie spowodował on poważniejszych protestów przeciwko pobytowi Ukraińców w Polsce, ponieważ zdecydowanie przeważają głosy poparcia. Jesteśmy świadkami nadzwyczajnej wprost solidarności społecznej z walczącą i cierpiącą Ukrainą. Niewątpliwie liczy się również bardzo świadomość, że chodzi tutaj o obronę przed zagrożeniem naszej wspólnej wolności i bezpieczeństwa.
Exodus uchodźczy i nasza nań odpowiedź umocniły nas moralnie, dając szansę głębszej przemianie w kierunku narodowego porozumienia i jedności, a tym samym większej zdolności do odpierania wrogich prowokacji politycznych, mnożących i pogłębiających nasze wzajemne podziały, które nierzadko posługują się kłamstwem i przekupstwem, dążącym do osłabienia i uzależnienia nas od obcej władzy.
Zdjęcie autorstwa Dmitry Demidov z Pexels