Odpłynąwszy z Pafos, Paweł i jego towarzysze przybyli do Perge w Pamfilii, a Jan wrócił do Jerozolimy, odłączając się od nich (Dz 13, 13).
W Perge miało miejsce bolesne dla apostołów rozstanie. Jan Marek niespodziewanie zrezygnował z dalszej podróży misyjnej i wrócił do Jerozolimy. Tradycja wskazuje na pokrewieństwo Marka z Barnabą. Według niej Marek był siostrzeńcem Barnaby (według Kol 4, 10 – kuzynem). Ze wzmianki o pokrewieństwie z Barnabą zrodziła się opinia, iż Jan Marek pochodził również, podobnie jak Barnaba z Cypru. W Jerozolimie miałby osiąść Jan Marek, jeszcze z matką, ale już po śmierci ojca, dopiero po wniebowstąpieniu Jezusa. Stąd też powstało przeświadczenie, że Marek ani nie widział, ani nigdy nie słyszał osobiście Jezusa. […] Wydaje się natomiast, że na chrześcijaństwo nawrócił Jana Marka Piotr (K. Romaniuk).
Do współpracy z Pawłem wciągnął Marka Barnaba. Egzegeci sądzą, że Paweł wraz z Barnabą zajmowali się nauczaniem i przygotowywaniem do przyjęcia chrztu. Natomiast chrzcił Jan Marek. Przypuszczenie tego rodzaju opiera się na danych z pierwszego Listu do Koryntian, gdzie Paweł wyraźnie oświadcza, że zasadniczo on osobiście nie udzielał chrztu (1 Kor 1, 14-16) (K. Romaniuk). Taki podział ról utrzymywał się na Cyprze. Natomiast w Perge doszło do rozdźwięku. Marek zrezygnował z dalszej wyprawy. Różnie oceniana bywa ta decyzja. Młody misjonarz miał zapewne doświadczenie trudów dotychczasowego apostołowania. Jednak większą trudnością okazały się obawy i lęki o przyszłość. Niepokojem napawały go przewidywane trudności dalszej wyprawy, planowanej przez Pawła, zwłaszcza przeprawa przez ponad trzytysięczne góry Taurus. Żeby bowiem dotrzeć do Antiochii Pizydyjskiej, kolejnego etapu podróży, należało przejść przez zachodnią część gór Taurus, słynących z tego, że były gniazdem niebezpiecznych rozbójników, pomijając już same trudy górskiej wspinaczki. Kolejni cesarze rzymscy, August i Klaudiusz, mimo iż posiadali po zęby uzbrojone wojsko, musieli włożyć wiele wysiłku, żeby jako tako zawładnąć okolicami. Wszystko to było wiadome młodemu Markowi. Nie starczyło mu odwagi. Zrezygnował (K. Romaniuk). Być może także Marek nie akceptował silnej przywódczej roli Pawła. Podjął więc decyzję o powrocie do Jerozolimy. W dalszą drogę Paweł wyruszył z Barnabą.
Zapewne rozstanie Pawła i Barnaby z Janem Markiem było bolesne. Bóg jednak miał inne plany wobec niego. Wszyscy trzej nadal ewangelizowali, ale każdy inaczej. Apostołowie tworzyli prawdziwą mozaikę osobowości, charakterów, talentów. Taka różnorodność, chociaż bywała przyczyną konfliktów, w rzeczywistości stanowiła źródło bogactwa, siły i piękna pracy apostolskiej. Różnić się pięknie, ale dążyć do jednego celu to powołanie każdego chrześcijanina. Paweł przypomni to później Koryntianom: Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch; różne też są rodzaje posługiwania, ale jeden Pan; różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkich (1 Kor 12, 4-6).
A Paweł i Barnaba przebywali w Antiochii, nauczali i razem z wielu innymi głosili słowo Pańskie. Po pewnym czasie powiedział Paweł do Barnaby: «Wróćmy już i zobaczmy, jak się mają bracia we wszystkich miastach, w których głosiliśmy słowo Pańskie». Barnaba chciał również zabrać Jana, zwanego Markiem; ale Paweł prosił, aby nie zabierał z sobą tego, który odszedł od nich w Pamfilii i nie brał udziału w ich pracy. Doszło do ostrego starcia, tak że się rozdzielili: Barnaba zabrał Marka i popłynął na Cypr, a Paweł dobrał sobie za towarzysza Sylasa i wyszedł polecony przez braci łasce Pana (Dz 15,35 -40). I
W Antiochii Paweł wspólnie z Barnabą głosili z wielkim zapałem i powodzeniem słowo Boże. Paweł zapragnął jednak odwiedzić założone wcześniej Kościoły. Poprosił więc Barnabę, by wspólnie nawiedzili tereny wcześniej ewangelizowane: Wróćmy już i zobaczmy, jak się mają bracia we wszystkich miastach, w których głosiliśmy słowo Pańskie (Dz 15, 36). Barnaba chciał zabrać z sobą kuzyna Jana Marka, który towarzyszył im wcześniej w podróży, jednak w Perge odłączył się i wrócił do Jerozolimy (Dz 13, 13). Przyczyną były trudy podróży, zarówno fizyczne jak i psychiczne, które przerosły Marka. Paweł był wyraźnie niezadowolony z takiej decyzji. Dla niego najważniejszą sprawą była lojalność. I dlatego nie chciał podjąć dalszej współpracy z Janem Markiem. Barnaba był innego zdania. Uważał, że zachowanie krewnego wcale nie dyskwalifikowało go, jako ewentualnego misjonarza w przyszłości (K. Romaniuk). Być może w ten sposób bronił również siebie i rodziny.
Spór się zaostrzał i w efekcie każdy postanowił iść własną drogą. Dlaczego? Słusznie możemy zapytać, czy różnica zdań na temat współpracownika usprawiedliwia zerwanie tak drastyczne, a może był to jedynie pretekst? Czy nie chodziło o coś więcej? A może, z psychologicznego punktu widzenia, powodem rozejścia się obu była kłopotliwa sytuacja, w jakiej się znaleźli: trzeba było bowiem zdecydować, kto ma być kierownikiem misji – Paweł czy Barnaba? Barnaba był człowiekiem o dużym autorytecie, postacią uznawaną w całym Kościele od zarania jego istnienia. Jak mógł ustąpić miejsca człowiekowi nowemu, którego wielu jeszcze nie znało, który w Jerozolimie nie był zbyt chętnie widziany i dlatego właśnie mógłby nawet zdyskredytować samą misję? (C.M. Martini).
Spór Barnaby z Pawłem pokazuje, że nawet w przypadku ludzi tak wielkiego formatu wzniosłe ideały duchowe zawodzą, gdy w grę wchodzą osobiste animozje i uprzedzenia. Niewątpliwie rozstanie było bolesne dla obydwóch wielkich apostołów. Dziwne, ale Paweł, który cieszył się zaufaniem Barnaby i dzięki jego pomocy podjął posługę głoszenia słowa Bożego, nie był w stanie zaufać ani Markowi, ani Barnabie. Barnaba czuł się być może odepchnięty przez Pawła jako przyjaciel; wiedział, ze nie chodziło o złośliwość ze strony Apostoła Narodów, ale nie mógł zrozumieć szybko następujących po sobie faktów. […] Paweł nie zapomniał dobra, jakie mu wyświadczył Barnaba i z wdzięcznością polecał go Chrystusowi w swoich modlitwach. Nie rozumiał z punktu widzenia ludzkiego, dlaczego doszło do rozstania, które powodowało u obydwóch głęboką samotność. Jednak z biegiem czasu coraz bardziej się przekonywał, że również to dramatyczne rozstanie z bliskim przyjacielem dopomagało mu zrozumieć sens pierwszej wizji spod Damaszku: Pan jest jedynym doskonałym przyjacielem; jedynym, który przenika nasze najgłębsze przeżycia; jedynym, który nas nigdy nie opuszcza. […] Ludzkie przyjaźnie, nawet te najpiękniejsze i jakże pożyteczne w duchowym wzrastaniu, pomagają nam dorastać i właściwie przeżywać tę przyjaźń jedyną, do której każdy chrześcijanin jest powołany i która przynosi nam prawdziwe szczęście (W. Turek).
Pytania do refleksji:
- Czy nie boję się trudu związanego z życiem?
- Co dla mnie stanowi największe niebezpieczeństwo?
- Czy potrafię współpracować z innymi?
- Jakie lęki związane z przyszłością dominują w mojej wyobraźni?
- Z kim najtrudniej byłoby mi się rozstać? Dlaczego? Z kim (lub czym) powinienem się dziś rozstać?
- Jakie są moje specyficzne zdolności, talenty?
- Czy potrafię różnić się pięknie?
- Czy osobiste animozje i uprzedzenia nie biorą we mnie góry nad ideałami i prawdziwymi wartościami?
- Czy nie przekreślam człowieka, gdy się raz nie sprawdzi? Czy daję mu drugą szansę?
- Jak przeżywam trudne rozstania?
- Czy dostrzegam, że Pan prowadzi każdego inną drogą?
- Czy wierzę, że Bóg potrafi wyprowadzić dobro z każdej beznadziejnej po ludzku sytuacji?