Jedno z najczęstszych pytań zadawanych jezuicie, zwłaszcza w pierwszych latach jego pobytu w zakonie, brzmi: „Dlaczego?” – „Dlaczego chcesz być jezuitą?” „Dlaczego chcesz być księdzem?” Dla większości jezuitów są to dwa pytania o to samo: ich pragnienie bycia zakonnikiem w Towarzystwie Jezusowym jest powiązane (często nie do odróżnienia) z pragnieniem bycia księdzem. Podobnie patrzy na powołanie jezuity wiele osób, dla których bycie jezuitą jest równoznaczne z byciem księdzem (lub z przygotowywaniem się do kapłaństwa). Jednak od początku istnienia zakonu byli tacy, których Bóg powoływał do Towarzystwa Jezusowego na braci, a nie na księży.
[na zdjęciu powyżej: Br. Damian Wojciechowski SJ — misjonarz w Kirgizji]
Początki
Kiedy Towarzystwo Jezusowe zostało oficjalnie zatwierdzone przez papieża Pawła III w 1540 roku, składało się ono z Ignacego Loyoli i dziewięciu innych, wszystkich księży. Chociaż „Formuła Instytutu” – najwcześniejsza deklaracja celu Towarzystwa, zatwierdzona przez Pawła III – nie wspomina wyraźnie, że wszyscy jezuici mieli być księżmi, to znaczenie, jakie nadała posługom nauczania i przepowiadania, wskazywało na to, iż wszyscy w pełni uformowani członkowie powinni być wyświęceni. Podczas pobytu pierwszych towarzyszy w Rzymie, jeszcze przed formalnym zatwierdzeniem zakonu w 1540 r., zauważono ich godne podziwu zaangażowanie w pomoc ubogim i szerzenie Ewangelii. To skłoniło niektóre osoby świeckie do ofiarowania się jako pomocnicy w pracy jezuitów.
W ciągu pierwszych kilku lat stało się dla Ignacego jasne, że niektórzy z tych świeckich pomocników byli szczególnie zaangażowani w misję Towarzystwa, a Towarzystwo potrzebowało takiego wsparcia. Potrzeba była wielka – w Rzymie i gdzie indziej – i było zbyt mało wyświęconych i uformowanych jezuitów, aby zarówno sprostać wymaganiom różnych posług, jak i zająć się sprawami funkcjonowania instytucji wraz z praktycznymi zajęciami, które się z tym wiązały. Ignacy więc ponownie zwrócił się do papieża i w 1546 r. Paweł III zezwolił Towarzystwu na przyjmowanie braci. Mężczyźni ci mieli złożyć podstawowe śluby czystości, ubóstwa i posłuszeństwa jako członkowie Towarzystwa Jezusowego i służyć pomocą we wszystkich praktycznych potrzebach zakonu: jako kucharze, konserwatorzy i zarządcy domów należących do jezuitów, a także jako sekretarze lub pielęgniarze wspierający pracę innych jezuitów.
Wczesne przykłady
W następnym stuleciu istniały liczne przykłady braci jezuitów, którzy wykonywali wiele małych, ale ważnych posług. Przykładem jest św. Alfons Rodriguez (1533-1617), który przez ponad 40 lat był odźwiernym w kolegium jezuickim na Majorce, mając liczne doświadczenia mistyczne na modlitwie. Inni byli znakomitymi artystami. Etienne Martellange (1569-1641) był architektem, który zaprojektował dwa tuziny szkół, kaplic i kościołów w całej Francji. Andrea Pozzo (1642-1709) był włoskim malarzem, który zdobił ściany i sklepienia niektórych z najważniejszych kościołów jezuickich swoich czasów, w tym kościoła Gesù, macierzystego kościoła Towarzystwa Jezusowego. Napisał też jedną z pierwszych drukowanych książek o tym, jak osiągnąć perspektywę w malarstwie. Wielokrotnie ją przedrukowywano i tłumaczono; przez dwa stulecia była podstawowym podręcznikiem w tej dziedzinie.
Niektórzy bracia brali czynny udział w wyprawach misyjnych jezuitów. Bento de Goes (1562-1607) rozpoczął swoją karierę jako żołnierz portugalski i po ukończeniu służy wojskowej, która zaprowadziła go przez Bliski Wschód do południowych Indii, został jezuitą. Jego znajomość języka i obyczajów perskich sprawiła, że przełożeni wysłali go w kilkuletnią podróż przez Azję Środkową w poszukiwaniu rzekomo ukrytego królestwa chrześcijan. Inni bracia przyłączyli się do księży jezuitów, aby zostać męczennikami za wiarę. Podczas szczytu prześladowań katolików w Anglii św. Mikołaj Owen (1562-1606) wykorzystywał swoje umiejętności stolarza do budowania ukrytych pomieszczeń i przejść, dzięki którym księża misjonarze mogli się ukrywać. W końcu został aresztowany i zabity. Był tak zręczny, że niektóre z jego ukrytych przejść zostały odkryte dopiero niedawno, czterysta lat po ich zbudowaniu.
Bracia, którzy byli w swoim czasie powszechnie znani, jak Martellange czy Pozzo, rzadko byli rozpoznawani jako jezuici. Zwłaszcza gdy mieli umiejętności, które pozwalały im rozmawiać ze świeckimi spoza kręgów religijnych. Jako jezuici działali „mniej rzucając się w oczy” niż ich wyświęceni współbracia. Oznaczało to, że mogli posługiwać w środowiskach, które były mniej życzliwe Kościołowi lub wrogo nastawione do księży. Wielu też pracowało jak św. Alfons, jedynie w instytucjach jezuickich. Zwłaszcza w XIX i na początku XX wieku, kiedy Towarzystwo Jezusowe prowadziło duże kolegia z folwarkami, gruntami rolnymi i różnego rodzaju zakładami służącymi utrzymaniu młodych jezuitów podczas ich formacji, bracia jezuici zarządzali tym potężnym zapleczem gospodarczym kolegiów. Dla wielu współczesnych jezuitów to właśnie ci bracia pozostają w pamięci jako wzór życia zakonnego i świadectwo zakonnego braterstwa.
Współcześni bracia jezuici
Ponieważ wielu braci jezuitów do późnych lat siedemdziesiątych pracowało wyłącznie w instytucjach jezuickich (przynajmniej w Stanach Zjednoczonych), byli znacznie mniej znani na zewnątrz niż księża. Ponadto w przeciwieństwie do młodych jezuitów przygotowujących się do święceń, bracia nie uczęszczali na zajęcia na uniwersytetach (a tym bardziej rzadko tam nauczali). Natomiast dzisiaj są bracia pracujący jako nauczyciele, czy jako dyrektorzy zarządzający budynkami naszych szkół. Wyraźne i niezręczne oddzielenie dwóch rodzajów powołań w Towarzystwie doprowadzało do traktowania braci jako gorszych, mniej inteligentnych. A jednak praca wykonywana przez braci jezuitów – a przede wszystkim duch miłości i miłosierdzia, z jakim ją wykonywali – wywarła trwałe wrażenie na tych, którym służyli. Obecnie bracia jezuici otrzymują w dużej mierze taką samą formację i tak samo wysokie wykształcenie, jak ich współbracia kapłani. Mogą być nauczycielami, administratorami, kapelanami, kierownikami duchowymi i naukowcami. Na przykład brat Guy Consolmagno, być może najsłynniejszy dziś brat jezuita, jest astronomem, który pełni funkcję szefa Obserwatorium Watykańskiego.
Kim zatem jest dzisiaj brat jezuita? Z wyjątkiem większości posług sakramentalnych, bracia mogą wykonywać i wykonują pracę na tych samych polach i stanowiskach co jezuiccy księża. Co więcej, wiele ról, które w przeszłości pełnili bracia (takich jak konserwatorzy, kucharze czy administratorzy), to obecnie stanowiska, do których jezuici zatrudniają osoby świeckie z zewnątrz. Czy biorąc pod uwagę tę zmianę, nie byłoby zasadne pytanie: po co w ogóle bracia jezuici? Czy nie byłoby po prostu łatwiej, gdyby wszyscy jezuici byli księżmi? Na to mogę tylko odpowiedzieć, że Pan zaprasza mnie do takiego życia i z powodów znanych sobie samemu nadal uważa za stosowne powoływanie mężczyzn na braci jezuitów. To dla mnie wystarczający powód.
Formy, jakie może przybrać to powołanie braterskie, są tak różne, jak sami bracia. Wszystkich braci jezuitów łączy jednak wspólne powołanie: są towarzyszami Pana powołanymi do Towarzystwa Jezusowego, ludźmi zaproszonymi do życia ślubem ubóstwa, czystości i posłuszeństwa, do kroczenia z innymi jako bracia. Czy badają niebo jak br. Guy lub czuwają przy drzwiach jak św. Alfons, wszyscy bracia jezuici są wezwani do oddania się Bogu jako jezuici i do pilnej pracy w troszczeniu się o Jego królestwo i rozwijaniu go.
Br. Brent Gordon SJ
Powyższy tekst ukazał się na stronie internetowej The Jesuit Post pod tytułem „Jesuit Brothers„.
Posłuchaj wypowiedzi braci zakonnych z Prowincji Wielkopolsko-Mazowieckiej Towarzystwa Jezusowego
Brat Roman Dolny SJ, dyrektor Biblioteki Naukowej „Ignatianum” w Krakowie, opowiada o swoim powołaniu