Arad leży na południowo-zachodnim krańcu Judei, na granicy pustyni Negew, w odległości trzydziestu kilometrów od Morza Martwego. „Arad to ucieleśnienie izraelskiego osadnictwa: racjonalnie stworzone miasto, przystosowane do warunków pustynnych i wykorzystujące wszelkie dostępne bogactwa naturalne. Biblia wspomina króla Ozjasza, który «wybudował wieże na pustyni». Minęły tysiąclecia i kilka kilometrów dalej wyrosły bloki mieszkalne dzisiejszego Aradu – nowe wieże na pustyni, symbol współczesnego Izraela” (B. Bell).
Około dziesięciu kilometrów od współczesnego miasta znajduje się stanowisko archeologiczne tel Arad. Miasto zostało zasiedlone już w czwartym tysiącleciu p.n.e. W okresie wczesnego brązu Arad był otoczony murem o długości tysiąc dwieście metrów, wysokości pięciu metrów i grubości dwa i pół metra i liczył ponad dwa tysiące mieszkańców. Miasto kwitło. Odkrycia wskazują, że jego mieszkańcy trudnili się rolnictwem, hodowlą, handlem i… sztuką. Około 2600 roku p.n.e. Arad został z nieznanych przyczyn opuszczony na ponad tysiąc pięćset lat. Ponownie zasiedlony przez Izraelitów w czasach Dawida i Salomona, początkowo jako święty obszar położony na górnym wzgórzu, a później jako miasto garnizonowe. Wzniesiono w nim twierdzę (cytadelę) dla ochrony szlaku handlowego.
Zwiedzanie starożytnego miasta rozpoczynam od cytadeli. Znajduje się ona w najwyższej części miasta. Dla Izraelitów, którzy ponownie zasiedlili Arad w XI wieku, miasto „miało przede wszystkim znaczenie strategiczne. Twierdza wznosiła się nad graniczną drogą do Edomu i Elat” (J. Murphy-O’Connor). Wszystkie pozostałości twierdzy pochodzą z czasów izraelickich. Moją uwagę przykuwa przede wszystkim świątynia wzorowana na jerozolimskiej. Posiada ona pomieszczenie zwane „Święte Świętych”, ołtarze ofiarne i dwa stojące kamienie (stele) poświęcone Jahwe (i być może Aszerze). Znaleziona w tym miejscu inskrypcja została odczytana jako „Dom Jahwe”. Świątynia została zburzona w czasach króla Ezechiasza wraz z sanktuarium w Beer Szebie (VIII wiek p.n.e.). Dziś w Aradzie można oglądać replikę świątyni. Oryginał znajduje się w muzeum jerozolimskim.
W cytadeli przyglądam się również systemowi melioracyjnemu. Istotnym punktem funkcjonowania miasta było zaopatrzenie w wodę. W czasach kananejskich gromadzono w cysternie wodę deszczową. „W IX-VIII wieku przed Chr. Izraelici wydrążyli studnię głębokości 21 metrów, która sięgnęła wodonośnych złóż geologicznych. Wodę wlewano w kanał przechodzący pod zachodnim murem, z którego spływała do cysterny znajdującej się w obrębie twierdzy” (J. Murphy-O’Connor). Podziwiam kunszt inżynierski starożytnych geologów i budowniczych. Myślę, że współcześni mogli by się wiele od nich nauczyć.
Na zakończenie udaję się jeszcze na pomost, który znajduje się na szczycie cytadeli. Został zrekonstruowany z muru z VIII-VII wieku. Rozciąga się z niego wspaniały widok na góry Judei i pustynię Negeb. W oddali dostrzegam liczne tumany, wyglądające jak obłok, który towarzyszył Izraelowi w czasie wędrówki przez pustynię. Zastanawiam się wspólnie z innymi pielgrzymami, czy jest to wynik burzy piaskowej czy raczej dymu z ogniska. Okazuje się jednak, że są to tumany kurzu, które pozostawiają… podążające za pasterzem owce.
Po zwiedzeniu cytadeli udaję się do dolnej, najstarszej części miasta. Układ miasta z czasów kananejskich świadczy, że budowano je według planów. W centrum zlokalizowano budynki publiczne, zaś wokół nich domy mieszkalne. Głównymi ośrodkami publicznymi był kompleks świątynny i obiekty pałacowe. W pobliżu świątyń znajdowały się kamienne nagrobki, ołtarze ofiarne i łaźnie rytualne. Wielość świątyń sugeruje kult kilku bogów. Budynki mieszkalne zostały zbudowane w jednolitym formacie. Składały się z jednego pomieszczenia i przylegającej doń kuchni bądź magazynu. Do tego dochodził mały dziedziniec. Wzdłuż pomieszczeń stały kamienne ławy. Domy usytuowane były poniżej ulicy. Wchodzono do nich po stopniach. Domy nie posiadały okien, zaś lekki dach opierał się na drewnianej kolumnie wspartej na kamiennej podstawie. Dzięki temu dawały upragniony w tym klimacie chłód.
Ja również korzystam z dobrodziejstw Kananejczyków, by przez chwilę odpocząć na starożytnej kamiennej ławie i przypomnieć sobie co na temat tego miejsca mówi Biblia. Starożytny Arad jest wspomniany w Biblii kilkakrotnie. Pierwszy raz w kontekście wędrówki Izraela przez pustynię po opuszczeniu Egiptu. Po pochówku arcykapłana Aarona i zwyczajowej żałobie Izraelici wyruszyli dalej drogą od Atarim. Szlak ten nazywany bywa „drogą zwiadowców”. Wiódł on z Kadesz Barnea na północny wschód aż do Aradu. „Pogląd ten potwierdzają znaleziska archeologiczne: wzdłuż szlaku odkryto pozostałości osadnictwa z epoki brązu i żelaza” (A. Negev).
W czasie marszu Izraelici zostali napadnięci przez kananejskiego króla Aradu. Bitwa skończyła się klęską Izraelczyków, część z nich została wzięta w niewolę. W następstwie kolejnej klęski Izraelici postanowili zaufać Bogu Jahwe. Złożyli ślubowanie. W czasach starożytnych była to zwykle obietnica złożenia Bogu (bóstwom) ofiary w zamian za udzieloną pomoc. Pierwszy ślub, o którym wspomina Biblia złożył patriarcha Jakub, który obiecał Bogu cześć i dziesięcinę w zamian za opiekę (por. Rdz 28, 20-22). Ślubowanie Izraelitów było z dzisiejszego punktu widzenia nieetyczne i tragiczne; ślubowali bowiem, że „poświęcą”, czyli złożą Bogu w ofierze wszystkich mieszkańców Aradu. Autor biblijny nie ocenia czynu Izraelitów. Stwierdza jedynie, że Bóg przyjął ich propozycję. Ci zaś „obłożyli klątwą ich oraz ich miasta. Stąd miejscowość ta otrzymała nazwę Chorma” (Lb 21, 3).
Bitwa z Kananejczykami pod Chormą stanowiła punkt zwrotny w pochodzie Izraelitów. Od tej poty nie ponosili już klęsk. Kontynuowali zwycięski marsz, zajmując ziemie kananejskie. Ten religijny charakter podboju wiązał się również ze zastosowaną po raz pierwszy wobec mieszkańców Chormy i Aradu ideą „klątwy” (hebr. cherem). Polegała ona na rekwizycji wszystkich dóbr materialnych (szlachetne, wartościowe ofiarowano Bogu, inne niszczono) i zniewoleniu podbitego ludu. W skrajnych przypadkach uśmiercano wszystkich mieszkańców, miasta palono i na ich zgliszczach zakładano nowe. Klątwa z czasem przybierała łagodniejsze formy; polegała na wykluczeniu ze społeczności. Stosowana była jeszcze w pierwotnych chrześcijaństwie, jako ostateczny środek napomnienia (por. Mt 18, 17-18).
Gdy myślę o idei biblijnej klątwy staram się zrozumieć ówczesną mentalność. Idea klątwy opierała się na przekonaniu, że wszystko należy do Boga. Akt poświęcenia zdobytych rzeczy i ludzi Bogu i wyłączenia ich z użycia świeckiego był aktem wymuszonym, który w kulturze prymitywnej chronił przed chciwością i bałwochwalstwem. Trudno mi jednak zrozumieć jej stosowanie w czasach współczesnych. A przecież ma ona miejsce, nie tylko w krajach arabskich. Bóg nie potrzebuje dziś takich ofiar. Myślę, że bardziej kocha posłuszeństwo niż kult i ofiary. Swoją drogą zastanawiam się, co składam Bogu w ofierze, a co wciąż zatrzymuję dla siebie? Czy daję mu ciągle „coś”? Czy już siebie, własne serce?
Pan Bóg ma jednak swoje plany. Izraelici mimo realizacji klątwy nie osiedlili się wówczas w Aradzie, a niektórzy mieszkańcy tych okolic najwyraźniej uniknęli zagłady. Dlatego królowie Aradu i Chormy są wymienieni wśród trzydziestu jeden królów rozgromionych podczas kampanii Jozuego (por. Joz 12, 14). Na pustkowiu leżącym na południe od Aradu osiedlili się później Kenici: „Synowie Kenity, teścia Mojżesza, wyruszyli z synami Judy z Miasta Palm i udali się na pustynię judzką, leżącą w Negebie koło Arad, i tam zamieszkali z ludem” (Sdz 1, 16).