„Zapomnieliście o upomnieniu, z jakim się zwraca do was, jako do synów. Synu mój, nie lekceważ karania Pana, nie upadaj na duchu, gdy On cię doświadcza. Bo kogo miłuje Pan, tego karze, chłoszcze zaś każdego, którego za syna przyjmuje. Trwajcież w karności! Bóg obchodzi się z wami jak z dziećmi. Jakiż to bowiem syn, którego by ojciec nie karcił?” (Hbr 12,5b-7).

Polski tłumacz tego fragmentu z Listu do Hebrajczyków przetłumaczył greckie słowo „paideia” jako karcenie. Wybrał dość kłopotliwe tłumaczenie, ale popełniłby jeszcze większą pomyłkę, wprowadziłby nas w błąd, gdyby przetłumaczył „paideia” jako „karanie”. Bóg nie wymierza kary. Bóg wychowuje człowieka do karności. Każdy, kto studiował pedagogikę, wie, że „paideia” jest greckim określeniem oznaczającym „wychowanie”. Bóg jest wychowawcą niepokornych i złych, a nie ich katem.

Odkąd pewien gorliwy ksiądz ułożył formułkę, jakiej nauczono nas w dzieciństwie, że Bóg „za dobre wynagradza, a za złe karze”, wryło nam się w świadomość przekonanie, że Bóg karze, że może nas wrzucić do ognia za niewłaściwe postępowanie.

W grece pierwszym znaczeniem słowa „paideia” jest wychowanie, trenowanie ciała, rozwijanie intelektu, wyrabianie ducha. Należałoby więc „karcenie” rozumieć nie jako wymierzanie kary, lecz jako Boże korygowanie naszego postępowania. „Synu mój, nie lekceważ wychowawczych działań Pana – czytamy w liście do Hebrajczyków – nie upadaj na duchu, gdy On cię ćwiczy” (por. Hbr 12,5). Takie jest znaczenie tekstu, który w nieco innym tłumaczeniu słyszymy z ambony w XXI niedzielę zwykłą. Dalej słyszymy „kogo miłuje Pan, tego karci, chłoszcze zaś każdego, którego za syna przyjmuje” (Hbr 12,6). Otóż ani nie karci, ani nie chłoszcze (gr. mastigo), lecz wychowuje i koryguje. Grecki termin należałoby tłumaczyć nie jako „chłosta”, lecz jako „przywoływanie do porządku”. Bóg przywołuje człowieka do porządku, zwraca mu uwagę, przypomina mu o celu jego życia. Zastanów się człowieku, co robisz! Zobacz, do czego cię to prowadzi! W ten sposób nie osiągniesz szczęścia! Jeśli będziesz tak dalej postępował, skończysz w jeziorze ognia i siarki.

Człowiek karany jest nie przez Boga, lecz przez konsekwencje swoich niewłaściwych wyborów, przez rezultaty swoich grzesznych postaw. Natomiast Bóg, jak dobry trener, ćwiczy nas, byśmy nie ulegali pokusom i godnie znosili wszelkie przeciwności losu i nie tracili przy tym pogody ducha. Bóg jest dobrym wychowawcą. Nie chłoszcze swoich dzieci, lecz wychowuje je do życiowej mądrości; przeprowadzając przez kryzysy i próby.

A gdy któreś dziecko upadnie, to co robi dobry Ojciec? Nie mówi „dobrze ci tak”, „masz za swoje”. Dobry Ojciec motywuje. Podnieś się, nie zasypiaj, nie myśl tylko o sobie, spróbuj jeszcze raz. Co robi dobra matka, gdy dziecko uczące się chodzić upadnie, gdy się przewróci? Wymierza mu karę, czy raczej opatruje skaleczone kolano? Bóg postępuje jak dobry Ojciec i jak kochająca dziecko matka.

Bóg jest sędzią, który usprawiedliwia i stwarza nam okazje, abyśmy się poprawili i za 77 razem odnieśli sukces w naśladowaniu Chrystusa. Bóg jest trenerem, który motywuje, a nie zgorzkniałym starcem, który zniechęca. Nie ma zamiaru przyłapywać nas na naszych słabościach, ale obdarowuje nas mocą, abyśmy nasze słabości przezwyciężali. Gdyby Jego królestwo było z tego świata, to Jego władza sędziowska polegałaby na wskazywaniu winnego, na skazywaniu grzesznika. Jednak Bóg jest wychowawcą niepokornych i złych, a nie ich katem.

Jest jak trener sportowy, który ćwiczy, motywuje i wskazuje skąd czerpać moc, by stać się dobrym. Dobry trener wierzy w możliwości podopiecznego. Zachęca go, by to, co zrobił dzisiaj dobrze, jutro zrobił jeszcze lepiej. To jest właśnie zadanie dla ciebie! Możesz być w tym jeszcze lepszy! Jesteś w stanie pokazać innym, jak szlachetnie może człowiek postępować!

Kat czyha, aż złamiesz prawo, a wychowawca przypomina: Idąc tą drogą, już raz upadłeś, wybierz inną, lepszą! Zobacz, przeoczyłeś coś ważnego! Pamiętasz swoje dzieciństwo i jaką radość sprawiło ci oddanie ulubionej zabawki chłopcu z domu dziecka? Nie poprzestawaj na tym jednym geście! Zaplanujmy coś wyjątkowego, coś pięknego!

Trener kolarza, któremu zabrakło ułamka sekundy, by stanąć na podium, zaleca ćwiczenia korygujące. Pomaga mu zrozumieć, dlaczego stało się tak, jak się stało i podpowiada rozwiązania na przyszłość. Bóg zwraca uwagę swoim dzieciom na ich mocne strony i jak dobry trener mówi: Możesz zrobić to bardziej profesjonalnie! Bądź w tym mistrzem, a inni będą chcieli się od ciebie uczyć! Wierzę w ciebie! Kiedyś będziesz na pewno lepszy!

Nasze złe postępowanie nie jest końcem świata ani tragedią dla Pana Boga. Dla niego nie jest najważniejsze, abyśmy bili rekordy w dobrych uczynkach. Najważniejsze jest nasze serce: Jak pragniemy postępować. A wszystko inne jest łaską.

Nie mamy wpływu na pogodę. Raz przez życie przejdzie burza, innym razem niebo będzie bezchmurne. Żeglarz nie ma wpływu na to, skąd wieje wiatr, ale jeśli będzie wiedział, jak ustawić żagiel i jak posługiwać się sterem, będzie płynął do celu. Tego uczy dobry trener i tego uczy nas Bóg. Gdy czasem wzywa nas na przerwę techniczną do konfesjonału, bądźmy dobrej myśli. Chyba nie chcesz przesiedzieć całego życia na ławce rezerwowych. Bóg nigdy nie zniechęca. Bóg umacnia. I wciąż w nas wierzy.

Ilustracja pochodzi ze strony internetowej slavicdivision.com i przedstawia wyobrażenie słowiańskiego boga Świętowita.