„Jezus udał się ze swoimi uczniami do wiosek pod Cezareą Filipową” (Mk 8,27) – dziś Banias. Leżała ona na północnej granicy Palestyny, na ziemiach pogańskich, w pobliżu groty Paneion poświęconej najpierw kananejskiemu bożkowi Baalowi, a później greckiemu bóstwu przyrody, zwanemu Pan. Herod Wielki uczynił to miejsce stolicą swojego terytorium i wzniósł świątynię ku czci Cezara Augusta. Jego syn, Filip, rozbudował miasto i na cześć cesarza nazwał go Cezareą Filipową. Miejsce słynęło z uroczego krajobrazu; w pobliżu znajdowały się źródła Jordanu i zbocza gór Hermonu.
Jezus nie był tam znany; nikt Go nie zauważał. Mógł więc spokojnie zająć się uczniami i poświęcić się nauczaniu. „Jezus ukochał szczególną miłością bliskich Mu uczniów i starał się specjalnie o ukształtowanie ich charakterów z myślą o ich przyszłych zadaniach. Obecnie, po półtorarocznej działalności, mógł już z nimi rozmawiać w sposób poufały o sprawie, która była niezwykle delikatna dla Niego, a najbardziej niejasna dla uczniów, mianowicie o sprawie swego mesjanizmu” (G. Ricciotti). Zanim jednak przystąpił do wyjaśnień, postanowił przeprowadzić szczególny sondaż dotyczący jego tożsamości. Dotychczas zadawał uczniom pytania dotyczące codziennego życia. „Są one bardzo cenne, gdyż zawierają w sobie cechy pewnej familiarności, cechy życia, w którym wszystko jest przeżywane we wspólnocie. Pytanie w Cezarei ma zupełnie inne zabarwienie” (J. Guillet). Jezus zaczyna od pytania ogólnego, nie wymagającego zaangażowania: „Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?” (Mt 16,13). „Jest to oczywiście, pytanie retoryczne. Jezus chce w ten sposób pobudzić uczniów, żeby uzewnętrznili myśli, które w nich są. Nie znaczy to, żeby Jezusowi było obojętne, co ludzie o Nim sądzą (…) Znalezienie przyjęcia u ludzi jest czymś fundamentalnym dla Jezusa i zatem bardzo jest dla Jezusa ważne, jak Go ludzie odbierają: jako maga? Jako niezwykłego człowieka?” (C.M. Martini).
W odpowiedzi uczniowie przytaczają różne opinie krążące na temat Jezusa. Jedni uważają że jest Janem Chrzcicielem. Pojawił się on na scenie Izraela niedługo przed Jezusem. Był bezkompromisowy, surowy, wymagający. Głosił nadejście królestwa Bożego i sądu i wzywał do nawrócenia. Dokonywał rytualnego chrztu, który symbolizował oczyszczenie z grzechów. Został ścięty na rozkaz Heroda, jednak niektórzy jego zwolennicy uważali, że zmartwychwstał i jest tożsamy z Jezusem.
Inni widzieli w Jezusie Eliasza. Był on jednym z największych proroków Starego Testamentu. Działał osiemset lat przed Chrystusem. W sposób bezkompromisowy walczył z fałszywymi bożkami i religiami. Tradycja żydowska głosiła, że powróci ponownie na ziemię, poprzedzając nadejście Mesjasza (por. Ml 3,23-24). „Do dziś podczas żydowskiego święta Paschy stawia się na środku stołu kielich wina dla Eliasza, zaś w określonym momencie celebracji ktoś otwiera drzwi domu, aby sprawdzić, czy on nie nadchodzi” (J. McLaughlin).
Inni ludzie upatrywali w Jezusie Jeremiasza. Jako jedyny prorok Starego Testamentu zrezygnował on z założenia rodziny. Był zwiastunem nowego przymierza, człowiekiem słowa twardego, burzącego, ale też niosącego nadzieję, pociechę. „W swym cierpieniu, znikaniu w ciemnościach kontrastów, Jeremiasz stanowi żywy podmiot tej złożoności przeznaczenia: upadku i odnowy” (Benedykt XVI).
Byli również ludzie, którzy widzieli w Jezusie po prostu proroka. W czasach biblijnych prorocy nie tyle przepowiadali odległą przeszłość, co raczej przekazywali słowo Boga, które było osądem teraźniejszości. „W szczególności potępiali niesprawiedliwość oraz niewierność Izraelitów wobec relacji braterstwa, opartej na Przymierzu, i upragnionej przez Boga. Z tego powodu niektórzy mogli postrzegać Jezusa jako kogoś pełniącego podobną funkcję – człowieka będącego sumieniem narodu, nawołującego lud do powrotu na drogę sprawiedliwości i prawości” (J. McLaughlin). Dziwi jednak fakt, że „wśród określeń wyliczonych przez apostołów nie padło ani wielokrotnie słyszane określenie «Mesjasz», ani choćby «Syn Dawida» – mające w narodzie żydowskim tak potężny wydźwięk mesjański” (F. Fernández-Carvajal).
Wydaje się, że Jezus nie był do końca usatysfakcjonowany obiegowymi opiniami. Opierały się bowiem na intuicji i zewnętrznym poznaniu. Ludzie odbierali Go w kategoriach religii i proroctwa. Uważali za człowieka, który przyszedł w imię Boże. „Człowiek, który zadziwia autorytetem, który porusza najważniejsze tematy oraz narzuca swoją wolę zgubnym siłom świata. (…) Jest jednym z wielkich proroków, których śmierć nie całkiem dosięgła i których Izrael oczekuje, aby objawili się na nowo i wypełnili swoją misję. (…) Odpowiedź była znacząca: ludzie potrafili rozpoznać w Jezusie pokład autentycznej wiary Izraela i odnaleźć swoją nadzieję. Ta nadzieja jednakże pozostawała krucha, bardziej przywiązana do magii ważnych wspomnień, niż zwracająca uwagę na prawdziwą osobowość Jezusa” (J. Guillet). Po relacji uczniów Jezus idzie dalej. To samo pytanie zadaje swoim najbliższym towarzyszom: „A wy za kogo Mnie uważacie?” (Mt 16,15). W pewnym sensie przypiera uczniów do muru: A wy? Do jakiego stopnia jestem wam znany? Kim jestem dla was, którzy idziecie ze Mną jedną drogą, jesteście świadkami moich cudów, słuchacie moich słów? Co wynika z zażyłości, jaką nawiązałem z każdym z was?
Pytanie, które postawił Jezus uczniom prowokuje do podzielenia się osobistym doświadczeniem przeżywania relacji z Mistrzem. Są przecież przyjaciółmi, a przyjaciele nie kryją nic przed sobą. Dzielą się także najbardziej intymnymi przeżyciami. „Jezus domaga się pewnego kroku na poziomie poznania. Od poznania całkowicie opartego na władzach racjonalnych oraz uczuciowych (…) chce doprowadzić uczniów do poznania, które dokonuje się na bazie zażyłości, zgodności natury, tego, co moglibyśmy nazwać pokrewieństwem z Nim. Ludzie zatrzymują się na tym, co zewnętrzne. Przyjaciele są jedynymi, którzy mogą wejść do wnętrza tajemnicy osoby Jezusa. (…) Poznanie dokonuje się więc nie tylko na drodze analizy, lecz także na drodze relacji, drodze wzajemnej więzi” (I. Gargano).
Pytanie Jezusa wywołało kłopotliwą ciszę. Zapewne sami apostołowie stawiali je sobie wcześniej, zwłaszcza gdy dokonywał cudów przekraczających ludzkie możliwości. Nigdy jednak nie sformułowali stanowczej odpowiedzi. Teraz „zaczęli niespokojnie na siebie spoglądać, niezdolni do jakiejkolwiek reakcji” (F. Fernández-Carvajal). Na szczęście, z kłopotu wybawił ich Piotr. Jak zwykle pierwszy i porywczy, staje się rzecznikiem, wyrazicielem i interpretatorem wiary Dwunastu, ale przede wszystkim swojej: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego” (Mt 16,16). „Słowa te wybrzmiały z mocą pioruna. Nikt nie musiał nic dodawać; nie trzeba było nic uzupełniać. W swojej wypowiedzi Piotr zawarł wszystko” (F. Fernández-Carvajal). Według niego, Jezus nie jest tylko jednym z proroków, ale oczekiwanym Zbawicielem. Nie jest nawet jedynie Mesjaszem, Chrystusem, Namaszczonym, Pomazańcem Bożym, w co skłonni byli wierzyć apostołowie i część słuchaczy Jezusa. W Starym Testamencie namaszczenie odnoszono bowiem do kapłanów, królów i proroków, którzy byli wprowadzani na urząd przez rytuał namaszczenia. Ale jest Synem Boga żywego, a więc samym Bogiem. Jego synostwo jest absolutnie wyjątkowe i transcendentne, przekraczające ludzkie wyobrażenie i rozumienie.
„Kiedy Piotr wyraża swą wiarę w osobę Jezusa, wyznaje ją w całej Jego osobie, zarówno Bogu, jak i człowiekowi, gdyż są oni nierozłączni. I jego wiara, nie przestając być wiarą Abrahama, staje się wiarą chrześcijańską opartą na Jezusie, pierwszym wyznaniem wiary chrześcijańskiej, z którą Kościół zawsze się identyfikuje” (J. Guillet). Potwierdził to sam Jezus: „Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie” (Mt 16,17). Zrozumienie, kim jest Jezus, nie jest osobistą zasługą ucznia, ani wyrazem emocji bądź intuicji, ale działaniem szczególnej łaski Bożej. Szymon nazwany jest przez Jezusa makários, czyli błogosławiony, szczęśliwy. Należy również do „prostaczków”, którzy zostają oświeceni dzięki hojności Ojca: „Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić” (Mt 11,27). Szymon „wyznał prawdę o Jezusie nie dlatego, że był bardziej bystry i inteligentny od innych, ale dlatego, że otrzymał od Ojca darmową łaskę poznania prawdy. Stał się głosem tych maluczkich, którym Ojciec chciał objawić swoje tajemnice” (E. Bosetti).
Pytania do refleksji:
- Jakie pytania stawiasz (Panu Bogu, ludziom, życiu, sobie)?
- Który z wielkich proroków (Jan Chrzciciel, Eliasz, Jeremiasz) jest ci szczególnie bliski? Czego cię nauczył?
- Co inni sądzą (mówią) o tobie? Czy jesteś usatysfakcjonowany tymi opiniami?
- Czy potrafisz stawiać trudne pytania?
- Czy umiesz mówić o swoich intymnych przeżyciach?
- Jakim tytułem określiłbyś swoje wewnętrzne doświadczenie Jezusa? Jak Jezus mógłby zareagować na nie?
- Czy Jezus jest dla ciebie Mesjaszem i Synem Bożym? Jak to rozumiesz?
- Czym jest dla ciebie łaska Boża? Jakie sytuacje i doświadczenia z nią łączysz?
Fragment książki: „Rabbi z Nazaretu”, WAM 2022
Książkę (30% rabatu) możesz kupić tutaj:
Rabbi z Nazaretu | wydawnictwowam.pl