Prezentujemy krótki wywiad z nauczycielką matematyki, uchodźczynią z Egiptu, która angażuje się w Jezuickim Centrum Społecznym i Jezuickiej Służbie Uchodźcom (JRS) pomagając innym, którzy musieli uciec z własnego kraju przed wojną lub prześladowaniami. Rozmawia Paweł Kowalski SJ.

Masz na imię Mary?

Tak mi mówią, choć w Egipcie mówili mi Miriam.

Bardzo ładnie mówisz po Polsku!

Dziękuję! Jestem tutaj już 8 lat. Ale polski poznałam w zasadzie dzięki JRS.

Opowiedz trochę o tym jak wyglądało twoje życie przed przyjazdem do Polski.

Z wykształcenia jestem nauczycielką matematyki. Jesteśmy chrześcijanami, koptami, a wtedy w naszym kraju zaczęły się prześladowania. Pamiętam to dobrze. Zdemolowano nam samochód, bo przy lusterku wisiał mały krzyżyk. Kościoły były zamknięte, a ja nie mogłam sama wyjść na ulicę bo groziło mi realne niebezpieczeństwo. Wtedy razem z najbliższą rodziną zdecydowaliśmy się uciec.

Uciekliście od razu do Warszawy?

Tak. To było nasze pierwsze miejsce pobytu. Tutaj, dzięki pomocy instytucji Kościelnych, udało się nam zdobyć legalny pobyt.

Polska kultura jest jednak zupełnie inna niż egipska.

Oj tak. Mieliśmy problem, żeby przywyknąć do niskiej temperatury. Mój syn bardzo przez to chorował. Jednak nie to było najtrudniejsze. Niesamowicie tęskniłam za moją ojczyzną.Tam zostawili moi przyjaciele i rodzina. W Polsce było mi bardzo trudno się odnaleźć. Nie znałam tutaj nikogo.

Chciałaś wrócić?

Nie, nie chciałam wracać do Egiptu, bałam się. Jednak tęsknota była ogromna. I wtedy poznałam polski oddział JRS. Tutaj zaczęłam uczyć się polskiego, otrzymałam pomoc prawną. Ale najbardziej pamiętam wspólne wyjazdy i czas spędzany w siedzibie JRS.
Kiedy mój syn zachorował i nie było mnie stać na specjalistyczną dietę dla niego, załatwili mi niezbędne mleko. Wiele im zawdzięczam. Wyobrażasz sobie, że zorganizowali wyjazd dla rodzin z dziećmi na wakacje. To było cudowne! Pamiętam każdą minutę tego wyjazdu.

A udało ci się wrócić do zawodu?

Na chwilę tak. Dzięki JRS zaczęłam się angażować. Pomagałam w centrum, potem udało mi się zdobyć pracę nauczycielki, ale już w Polsce.

O czym marzysz, kiedy myślisz o przyszłości?

Czego pragnę? Czuję się już Polką. Staram się znaleźć kurs polskiego, który przygotuje mnie do egzaminu, dzięki któremu będę mogła zdobyć obywatelstwo. Mój najstarszy syn jest dwujęzyczny, najmłodszy, dwuletni, pewnie będzie już mówić raczej po polsku. Wszyscy czujemy się Polakami. Tutaj jest nam dobrze i tutaj chcemy zostać.

Zdjęcia z archiwum rozmówczyni i JRS