Rozmowa przy stole dotyczyła licznych zagadnień. W pewnym momencie zeszła na temat kobiet a dokładnie na temat zamieszania w pojmowaniu tego, kim jest i jaka jest rola kobiety w świecie. Poruszyliśmy wiele wątków. Nie była to jednak emocjonująca, utkana z wielu błyskotliwych tez dyskusja, jak to się często zdarzało, gdy w grę wchodziła polityka, gospodarka, pieniądze Kościoła czy celibat księży. Tak, tak. Pieniądze Kościoła i celibat księży, to gorące tematy. W rzeczywistości jeden z moich bardzo już starszych współbraci opowiadał mi, że przywoływał je często, gdy rozmowa z pacjentami się nie kleiła. Był kilkadziesiąt lat kapelanem szpitala. Twierdził, że to zawsze działało.
Nasza rozmowa była rzeczowa, ale spokojna, może dlatego, że nikt nie czuł się w omawianym temacie zbyt pewnie. Dało mi to wiele do myślenia.
Moim zdaniem kryzys dotykający współczesne kobiety, spowodowany jest brakiem dżentelmenów (dyskusja na ten temat w środowiskach męskich i kobiecych mile widziana, oczywiście w dżentelmeńskich i lady like klimatach).
Dżentelmen to nie jest ktoś, kto doskonale zna savoir-vivre. To mężczyzna z charakterem ukształtowanym przez pewną filozofię życia (s.-v., to coś więcej niż dobre maniery). Dogmatem podstawowym tej praktycznej filozofii myślenia i życia, jest prawda, że kobieta jest najważniejsza. Nie mówimy tu o kobiecie postrzeganej, jak gdyby była z porcelany, ale o prawdziwej, żywej i nieobliczalnej w swojej wartości i możliwościach osobie. Dżentelmen pomaga jej, jak osoba może pomóc drugiej osobie o tej samej wartości, zrozumieć jej niepowtarzalność, piękno i wyjątkowość powołania. Wspiera i chroni ją, czasem przed nią samą. Czyniąc to zarówno mężczyzna, jak i kobieta odnajdują się w twórczym dialogu, który buduje i potwierdza ich osobową tożsamość.
Święty Józef był nie tylko święty, sprawiedliwy i po męsku wymowny (nie powtarzajmy skrajnie nieprawdziwych tez o tym, że nic nie mówił), ale był także prawdziwym dżentelmenem. Przy nim Maryja, brzemienna Synem, poczętym z Ducha Świętego, czuła się prawdziwą, kochaną, kochającą i spełnioną kobietą jako narzeczona, żona i matka.
Jezusa jako dziecko, jak to było w zwyczaju w żydowskiej rodzinie, od bardzo młodego wieku wychowywał ojciec, a nie matka. Widzimy w relacjach ewangelicznych, że Jezus doskonale odnajdował się nie tylko w relacjach z dostojnikami i biedakami, wierzącymi i wyznawcami innych religii, uczonymi i analfabetami, ale znał i rozumiał kobiety. Dobrze czuł się w ich towarzystwie, do tego stopnia, że chwaliły Jego matkę, która go wykarmiła, co oznacza pochwałę Jego sposobu bycia, a nie tylko jakiś pojedynczy akt grzeczności. Od kogo się tego nauczył? Od swego ojca, od św. Józefa, prawdziwego mężczyzny i dżentelmena, który był człowiekiem wewnętrznie zintegrowanym, myślącym, rozważnym i odważnym. Mężczyzną, na którym można było polegać, przy kim inni czują się wolni, kimś umiejącym zapomnieć o sobie z miłości do drugiej osoby i do Boga.
W czasach rozpasanego konsumpcjonizmu, celebrytów, photoshopów, piarów, bycie człowiekiem zrównoważonym, oczytanym, prawdomównym, grzecznym, schludnym, nienarzucającym się odnoszącym się z szacunkiem do innych mężczyzn i kobiet, odważnym, czarującym zapewne nie będzie łatwe, ale jest warte trudu. Bycie dżentelmenem wcale nie oznacza wyjątkowego wykształcenia, pieniędzy, układów. To coś, co wypływa z wnętrza. Nie da się tego na dłuższą metę pozorować, ale też nie da się ukryć.
Dżentelmeńskość to nie rodzaj świeckiej świętości. To wyzwanie także dla świętych (ci nie zawsze dobrze zaczynali, ale zawsze dobrze kończyli).
Stawajmy się dżentelmenami. Może uczyńmy z tego nasze noworoczne postanowienie. Z tym że nie wystarczy otworzyć drzwi kobiecie. Trzeba wiedzieć, kiedy pozwolić jej pójść przodem, a kiedy przejść najpierw samemu (sic!). To naturalny gest, a jakże wymowny. Prawdziwe kobiety, nie z porcelany, na pewno to docenią. Łatwiej im będzie wytrwać przy swojej kobiecości, której wartość świadomie lub nie wyczuwają, stając się ze swej strony inspiracją dla mężczyzny. Świat potrzebuje dżentelmenów (bardziej niż podatków).
o. Henryk Droździel SJ
Rzym, 28.12.2022