Po przerwanej misji w pogańskim Dekapolu, Jezus powrócił do Kafarnaum, przeprawiając się z powrotem przez jezioro (Mk 5,21). Tam oczekiwał Go nieprzebrany tłum ludzi. „Wielu z nich widziało, jak Jezus się oddalał, niektórzy noc wcześniej przeżyli burzę, teraz więc czujnie obserwowali brzeg, by wyjść Mu na spotkanie, gdy tylko się pojawi wieść o Jego powrocie” (F. Fernández Carvajal).
Gdy Jezus przebywał jeszcze nad jeziorem, przyszedł do Niego jeden z przełożonych synagogi, imieniem Jair. Imię to oznacza „tego, kto oświeca lub sprawia, że jaśnieje” (P. Mourlon Beernaert). Człowiek ten należał do elity społecznej. Sprawował funkcję religijną i był zwierzchnikiem dużej wspólnoty. Do jego obowiązków należał nadzór nad działalnością i finansami domu modlitwy. Jair był przywódcą, liderem, człowiekiem zaufanym, który musiał łączyć sprawy własnego domu z obowiązkami wynikającymi z pełnionej funkcji. Teraz okazało się, że sam potrzebuje pomocy.
Jego córka, jedynaczka zachorowała śmiertelnie. Miała dopiero dwanaście lat. W kulturze palestyńskiej dziewczynka w wieku dwunastu lat była dziewicą, którą niebawem miano wydać za mąż. Kobiety zazwyczaj nie mogły się dalej kształcić lub pracować zawodowo. Były przeznaczone do zamążpójścia. Młode dziewczyny zwykle z radością oczekiwały na dzień swego ślubu, uważając to wydarzenie za najbardziej szczęśliwe w swoim życiu. Kobiety, które umarły nie zdążywszy wyjść za mąż – a szczególnie te, które odeszły tuż przed ślubem – były opłakiwane w sposób wyjątkowy, jako osoby, które doświadczyły wielkiej tragedii.
Niektórzy psychologowie sadzą, że śmiertelna choroba córki Jaira była konsekwencją zaburzenia dojrzewania. Może nie była jeszcze gotowa do zamążpójścia, nie dorosła do roli żony? Może nie potrafiła sobie radzić z zaburzeniem poczucia tożsamości jako kobiety, nie potrafiła odkryć własnej wartości, nie akceptowała siebie? „Być może to nadopiekuńczość ojca utrudniała jej to. Być może zasady religijne dotyczące czystości wpędziły to dziecko w strach przed własną seksualnością. Możliwe także, że to nieświadome pragnienie jej ojca, aby pozostała dzieckiem miały na nią tak negatywny wpływ” (A. Grün).
Jair znalazł się w sytuacji rozpaczliwej. Stanął w obliczu utraty jedynego dziecka. Znał dobrze Mistrza z Nazaretu. Niejednokrotnie Go słuchał i zapraszał do synagogi. Wprawdzie ostatnia wizyta Jezusa zakończyła się uknuciem spisku przeciw Niemu (por. Mk 3,6), jednak desperacja sprawiła, że nie dbał o opinie i reakcje innych. Upadł do stóp Jezusowi. „Padano do stóp przed ludźmi o znacznie wyższej pozycji społecznej (np. przed królem) oraz przed Bogiem. Wielkie uniżenie się przed Jezusem tego ważnego człowieka było wyraźnym uznaniem Jego władzy” (C. Keener). Jezus był dla niego ostatnią nadzieją. „ I prosił usilnie: Moja córeczka dogorywa, przyjdź i połóż na nią ręce, aby ocalała i żyła” (Mk 5,23). „W prośbie, by Jezus położył na nią ręce, odzwierciedla się żydowska świadomość tego, że Boska łaska i moc mogą być przekazywane za pośrednictwem ludzkiego ciała. W Piśmie Świętym uzdrowienia często dokonują się nie poprzez same słowa, lecz przez kontakt fizyczny. (…) W pragnieniu tego mężczyzny, by jego córka odzyskała zdrowie fizyczne, odzwierciedla się głębsza ludzka tęsknota za ostatecznym wybawieniem od śmierci ” (M. Healy).
Jezus nie zawiódł nadziei Jaira. „Poszedł więc z nim, a wielki tłum szedł za Nim i zewsząd na Niego napierał” (Mk 5,24). Zazwyczaj Jezus sam zapraszał ludzi, aby szli za Nim. Tym razem było inaczej. Jezus pozwolił, by „przywódca synagogi torował Mu drogę. Czy mamy stąd wnioskować, że Jezus uważa wiarę przełożonego synagogi za rodzaj lampy, która go poprzedza, zanim pełnia światła wkroczy do całego domu Izraela? Wszystko to jest owiane tajemnicą” (I. Gargano).
Podczas gdy Jezus rozmawiał z uzdrowioną kobietą, „przyszli ludzie od przełożonego synagogi i donieśli: Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?” (Mk 5,35). Serce Jaira zapewne wypełniło cierpienie, gdy usłyszał, że przez kobietę cierpiącą na krwotok, Jezus nie dotarł na czas do jego domu i jego ukochana córeczka zmarła. „Potrzeba dużo wiary, aby nie przestać ufać Bogu, kiedy fakty mówią coś innego: nie zrobił nic i tymczasem moja córka umarła!” (I. Gargano).
Jezus ma świadomość, że w tej sytuacji uzdrowienia potrzebuje najpierw ojciec dziecka. Wyczuwa jego ból i wie, że trudno mu znaleźć w tej chwili jakiekolwiek oparcie, dlatego uspokaja go słowami: „Nie bój się, wierz tylko!” (Mk 5,36). Żąda od Jaira wiary silniejszej, głębszej, niż dotychczasowa. Dotąd przełożony synagogi wierzył, że nauczyciel ma moc uzdrowienia chorej, teraz musi uwierzyć, że ma moc wskrzeszenia.
Na świadków tego wydarzenia Jezus wybrał trzech najbliższych sobie uczniów: Piotra, Jakuba i Jana. Również oni będą Mu towarzyszyć w przyszłości w innych kluczowych wydarzeniach: w czasie przemienienia na górze Tabor i podczas agonii w Ogrodzie Oliwnym. „Ich obecność tutaj sygnalizuje, że to co ma się dokonać, stanowi kolejny kluczowy moment w misji Jezusa, pozwalający wejrzeć w Jego boską tożsamość” (M. Healy). Gdy dotarli do domu Jaira, zastali w nim płaczki zawodzące nad ciałem dziewczynki. „Obecność kilku zawodowych płaczek była niezbędna nawet na pogrzebie największego biedaka. Większa liczba żałobników gromadziła się po śmierci członka jakiegoś wpływowego rodu (tak jak tutaj). Ponieważ w Palestynie ciała zmarłych ulegały szybkiemu rozkładowi, żałobnicy musieli zebrać się zaraz po śmierci dziecka, zanim wieść o tym dotarła do Jaira. Posłańców wysyłano zwykle niezwłocznie, by zanieśli rodzicowi lub małżonkowi smutne wieści” (C. Keener). Żałobie towarzyszyły skomplikowane rytuały, które obejmowały między innymi głośne jęki i zawodzenie, pieśni żałobne, grę na fletach, rozdzieranie szat, golenie głowy lub posypywanie jej popiołem, rozmyślny zamęt, wywracanie sprzętów wyrażające nieład i dramat śmierci.
W tej atmosferze smutku i żałoby Jezus wydaje się jedyną osobą, która zachowuje trzeźwy umysł: „Czemu podnosicie wrzawę i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi” (Mk 5,39). Sen był charakterystycznym słowem wskazującym na śmierć. „Jezus wzywa słuchaczy do uświadomienia sobie, że śmierć nie stanowi ostatecznego końca ludzkiego życia; jest ona tylko przejściową fazą, z której wszyscy zostaniemy obudzeni podczas zmartwychwstania” (M. Healy). Tymi słowami Jezus naraził się na kpiny i wyśmianie ze strony żałobników. „Był to śmiech pogardliwy. Z ich ograniczonego punktu widzenia nie ma lekarstwa na tragiczną śmierć dziecka” (M. Healy). Jezus jednak jest przekonany o swojej mocy, dlatego konsekwentnie pełni rolę lekarza nie tylko duszy, ale także ludzkiego ciała. Przyszedł na ziemię, aby przekazać orędzie życia, aby usunąć wszystko, co przeszkadza żyć w pełni. Potwierdzić, że Bóg jest twórcą życia i nieprzyjacielem śmierci: „Bo śmierci Bóg nie uczynił i nie cieszy się z zagłady żyjących” (Mdr 1,13).
Wobec niedowiarstwa i szyderstw żałobników, Jezus usunął ich i „wziął ze sobą tylko ojca i matkę dziecka oraz tych, którzy z Nim byli, i wszedł tam, gdzie dziecko leżało. Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: Talitha kum, to znaczy: Dziewczynko, mówię ci, wstań!” (Mk 5,40-41). Podając chorej rękę, podobnie jak teściowej Piotra, przekazał jej cząstkę swej mocy, która zwycięża śmierć i prowadzi ku życiu. Pragnął, by w ten sposób stanęła na własnych nogach i podążała swoją indywidualną drogą. Święty Marek używa tutaj słów, którymi później opisze zmartwychwstanie Jezusa. „Egeire jest greckim terminem (od egeirō), który znaczy: obudź się. Zaraz też potem Marek używa innego technicznego określenia z tradycji chrześcijańskiej, określającego zmartwychwstanie, zwracając uwagę, że dziewczynka natychmiast wstała, aneste (stąd anastasis)” (I. Gargano). Zmartwychwstanie Jezusa, antycypowane w czasie wskrzeszenia córki Jaira jest również doświadczeniem sakramentalnym każdego człowieka ochrzczonego. Dokonuje się zarówno w chwili chrztu świętego, jak również w sakramencie pojednania.
Słowa Jezusa miały niesamowitą moc. Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła. Wszystkich świadków wydarzenia ogarnęło zdziwienie: „osłupieli wprost ze zdumienia” (Mk 5,42). „W tym przypadku zdumienie jest nazwane dosłownie «wielką ekstazą». (…) Zostali oni bowiem przeniesieni poza to, co widzialne, i musieli następnie przyznać, że stali się uczestnikami tajemniczej inicjacji” (I. Gargano). Zobaczyli cud, którego może dokonać jedynie Bóg.
Cud zakończył się dowodem czułości Jezusa i Jego praktycyzmu. Polecił rodzicom, aby nakarmili córkę. Wiedział bowiem, że ciało dziecka potrzebuje pokarmu, aby się wzmocnić po przebytej chorobie. Zachęcił również świadków tego wydarzenia, aby celebrowali radość uzdrowienia w zaciszu swego domu i swych serc i zachowali tajemnicę dla siebie, nie rozgłaszając jej wśród sceptycznego tłumu. W ten sposób pragnął uniknąć nadmiernego rozgłosu „i powierzchownego poklasku, który tylko utrudniałby zrozumienie Jego mesjańskości” (M. Healy).
Pytania do refleksji:
- Czy pełnisz funkcje przywódcze? Jakim liderem jesteś?
- Jak radzisz sobie w chwilach bezradności? Czy zwracasz się wówczas z wiarą do Boga?
- Jakim ojcem (matką) jesteś? Czy ufasz swoim dzieciom i dajesz im odpowiednią przestrzeń do rozwoju?
- Jakie są twoje relacje z ojcem? Czy masz świadomość, że potrzebują one ciągłego uzdrawiania i kształtowania?
- Czy wierzysz w uzdrowicielską moc Jezusa?
- Jakie jest twoje doświadczenie związane ze śmiercią bliskich osób?
- W jaki sposób przeżywałeś żałobę?
- Czy potrafisz trwać w wierze, narażając się na wyśmianie, niezrozumienie i odrzucenie?
- Czy wierzysz, ze śmierć jest „snem”, etapem na drodze do zmartwychwstania?
- Czy przeżywasz sakrament pojednania jako odrodzenie do nowego życia?
- Jakie wydarzenie wywołało twoje największe zdumienie?
- Czy potrafisz cieszyć się wielkimi tajemnicami w zaciszu swego serca?