Wyznania św. Mateusza

Tydzień temu obchodziliśmy wspomnienie świętego Mateusza, Apostoła i Ewangelisty. Podobnie jak prorok Jeremiasz i św. Augustyn pozostawił on po sobie napisane własnoręcznie „wyznania” będące integralną częścią jego Ewangelii*. Te wyznania są bardzo osobistą duchową „autobiografią”. Przytoczę ją dosłownie i w całości, ponieważ jest jedną z najkrótszych w swoim gatunku.

Odchodząc stamtąd,
Jezus ujrzał człowieka imieniem Mateusz,
siedzącego w komorze celnej,
i rzekł do niego: «Pójdź za Mną!»
On wstał i poszedł za Nim.” (Ewangelia wg. św. Mateusza 9,9).

Ta najkrótsza z autobiografii biblijnych fascynowała od początku nie tylko czytelników i słuchaczy, ale i wielu artystów. Stała się także inspiracją obrazu „Powołanie św. Mateusza” (autorstwa Caravaggia.

Michelangelo Merisi nazywany Caravaggio (1571-1610) namalował go w roku 1599, jako jeden z trzech obrazów do kaplicy będącej pod opieką wykonawców testamentu kard. M. Contarelli w kościele San Luigi dei Francesi w Rzymie. Pozostałe obrazy ukazują Mateusza piszącego Ewangelię oraz scenę jego męczeńskiej śmierci.

Podobnie jak opowiadanie Mateusza charakteryzuje oszczędność (ubóstwo) słów, tak obraz C. cechuje oszczędność środków wyrazu. Słowa w opowiadaniu Mateusza są bardzo wymowne, przemawiają z mocą i nie pozostawiają odbiorcy obojętnym. Z obrazem Caravaggia jest podobnie. Scena na obrazie jest pozbawiona wszystkiego, co nie jest konieczne, a mimo to przepełniona jest emocjami i napięciem; jest w niej mnóstwo gestów pełnych patosu; jest działanie łaski i rozeznanie kończące się podjęciem decyzji pójścia za Jezusem Chrystusem.
Dzieło Caravaggia i fragment Ewangelii Mateusza z wielką prostotą i szczerością ukazują Jezusa, jako żywą osobę, czyniącą się obecną dla każdego, w każdym czasie, także tu i teraz, niejako na wyciągnięcie ręki. Co jest bardzo interesujące, Jezus Chrystus jest na obrazie Caravaggia ukazany razem z Kościołem.

Postawa Mateusza i jego słowa wywarły i wywierają nieustannie wielki wpływ na słuchaczy i czytających Ewangelie. Dzieje się tak również z arcydziełem Caravaggia pt. „Powołanie Mateusza”.

Fascynacja osobą Jezusa u Mateusza i u Caravaggia jest jeszcze jednym elementem, który ich łączy. C. z upodobaniem malował postać Jezusa, a także różne przejawy, działania i owoce łaski.
Temat obrazu „Powołanie Mateusza” został na artyście wymuszony. Sponsor wyraźnie życzył sobie, aby artysta ukazał ewangelistę Mateusza „w chwili, gdy ten podnosi się, aby pójść za Jezusem”. C. przystępując do malowania miał do swojej dyspozycji tylko 24 słowa na ten temat, osobistą znajomość Pisma Świętego, trydenckiej teologii powołania, znajomość biblijnych języków i własne przemyślane doświadczenia.

Obraz „Powołanie Mateusza” jest „wyznaniem” wiary C., zapisem doświadczenia wiary na aktualnym etapie jego życia. Opisem Mateuszowego i własnego spotkania z Jezusem. Jest również zaproszeniem skierowanym do widza, by podjął refleksję nad własnym powołaniem, czyniąc go uczestnikiem przedstawionego wydarzenia oraz dając mu doświadczyć tego, co sam doświadczył, czytając autobiografię Mateusza.

Spojrzenie

Po-wołanie Mateusza zaczyna się nie od usłyszenia wołania, ale od spojrzenia. Jezus ujrzał człowieka imieniem Mateusz. To Jezus jest stroną aktywną. Mateusz dostrzega to spojrzenie i odnajduje się w nim. Nie boi się tego spojrzenia. Czuje się akceptowany i przyjęty, takim, jaki jest, z zawodem, który wykonuje. Czuje, że Jezus zna go po imieniu.

Święty Jan Paweł II mówił, że wiara polega na tym, aby „dać się zobaczyć Jezusowi”. Także w przypadku Mateusza wiara jest kontekstem zaproszenia do pójścia za Jezusem. Wiara (łaska, słowo, światło) wyprowadza nas z zamknięcia i bezowocności życia w komfortach ciemności komory, ku życiu pełnemu wyzwań, czasem łez cierpienia i radości, ale ostatecznie do szczęścia życia w pełni.

Moc Jezusowego spojrzenia umożliwia Mateuszowi podjęcie decyzji do pójścia za Nim. Jest ono tak pełne mocy, że aż podnosi Go z miejsca.

Po-wstał

Kontemplując obraz C., jesteśmy świadkami, jak umiera celnik Levi, a rodzi się nowy człowiek, Mateusz. Podkreśla to i do tego odsyła, gest Jezusa, który towarzyszy spojrzeniu. Jest on powtórzeniem gestu stworzenia Adama z Kaplicy Sykstyńskiej autorstwa Michała Anioła. Znawca twórczości C. znajdzie wiele podobnych odniesień i nawiązań do twórczości jego równie genialnego imiennika, Michała Anioła.

Słowo „powstał” użyte w opisie ewangelicznym oznacza także zmartwychwstanie. Mateusz nie tyle rodzi się na nowo, ile zmartwychwstaje, powstaje do nowego życia, w którego centrum jest Jezus, a nie to, co symbolizują rozsypane na stole monety.

Mateusz* w opisie z Pisma św. nic nie mówi, o tym, co działo się w jego sercu, gdy napotkał spojrzenie Jezusa. Jednak na obrazie C. ukazany jest tak, jak gdyby nie był pewien tego, co widzi i słyszy. Dzieje się tak dlatego, że na obrazie Mateusz symbolizuje osobę, która potrzebuje potwierdzenia, pomimo że łaska (niewidoczna) dotyka jego serca, oświeca go swoim światłem i słyszy wołanie Jezusa.

Z pomocą w podjęciu decyzji o tym, czy pójść za Jezusem, czy zostać w komorze, przychodzi nam z woli Jezusa Kościół. Reprezentuje go na obrazie osoba Piotra. Jezus „odchodzi”, Piotr „przychodzi”. Gest Piotra powtarza, niejako „potwierdza” gest i słowa Jezusa. Pan wie, że następcy Mateusza będą potrzebowali tego potwierdzenia. Pan Jezus z Piotrem ubrani są w szaty z czasów, w których chodzili po Palestynie. C. przypomina widzowi, że za każdym razem spotykamy tego samego Jezusa i Jego Kościół, który symbolizuje postać Piotra, zlewająca się na obrazie z postacią Jezusa.

Mateusz widzi Jezusa, widzi światło i słyszy słowa. Na obrazie jest ukazany w postawie słuchania. Słowo, które słyszy Mateusz, jest odpowiedzią Jezusa, który wcześniej usłyszał jego skryte w sercu pragnienie wyrwania się z ciemności ogarniającej jego życie. Warto zwrócić uwagę na wyraźny detal – ucho. Ucho, jak na ikonach jest tu symbolem wsłuchiwania się, słuchania i usłyszenia. Widz, medytując w ciszy obraz C., staje się uczestnikiem dialogu, który rozgrywa się w przestrzeni, która dzieli się na to, co „wewnątrz” i na co na „zewnątrz”.

Po-szedł

Obraz „Powołanie Mateusza” jest umieszczony tak, że widz, będąc blisko, staje się uczestnikiem przedstawionego wydarzenia, a jednocześnie widzi wszystkie jego elementy, także nogi Mateusza, z których jedna już jest uniesiona do góry. Ma się wrażenie, że ciało Mateusza reaguje szybciej niż jego wola.

Dla C. człowiek jest ciągle w drodze. Będąc w drodze, ma prawo się pokaleczyć, nabawić się odcisków, mieć brudne nogi, jak postacie na obrazie Madonna dei Pellegrini w pobliskim kościele św. Augustyna. Z tym że droga nie jest dla C. filozoficzną kategorią, ale Osobą. Jezus jest Drogą. Nie jest ważne, jak daleko dojdziemy, podążając za Jezusem, który nas po-wołał. Często to nie od nas zależy. Ważne jest, aby iść za Nim i wytrwać. Wytrwać, tak jak, Pan Jezus, który nieustannie przechodzi przez czas i miejsca i daje się zobaczyć i usłyszeć. On jest gwarancją dojścia do domu, do Ojca.

Zachęcam, aby spacerując po Piazza Navona w Rzymie nie omijać znajdującego się obok kościoła dei Francesi. Warto tam wejść, a odszukawszy pierwszą od ołtarza kaplicę w lewej nawie, wrzucić do automatu pieniążek lub dwa. Zapali się wtedy światło, zapraszając do kontemplacji historii powołania Mateusza, namalowanej przez największego z teologów wśród malarzy i największego malarz wśród teologów, która jest także historią naszego powołania, a przynajmniej pragnie nią być.

o. Henryk Droździel SJ
Rzym, 20.09.2023, W wigilię świętą św. Mateusza, Apostoła i Ewangelisty.

Kaplica Contarellich w kościele San Luigi dei Francesi. Fot. H. Drozdziel SJ

* Powołanie Mateusza
Mt, 9,9 Odchodząc stamtąd, Jezus ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego w komorze celnej i rzekł do niego: «Pójdź za Mną!» On wstał i poszedł za Nim.
Łk 5, 27 Potem wyszedł i zobaczył celnika, imieniem Lewi, siedzącego w komorze celnej. Rzekł do niego: «Pójdź za Mną!» 28 On zostawił wszystko, wstał i chodził za Nim.
Mk 2,13 Potem wyszedł znowu nad jezioro. Cały lud przychodził do Niego, a On go nauczał. 14 A przechodząc, ujrzał Lewiego, syna Alfeusza, siedzącego w komorze celnej i rzekł do niego: «Pójdź za Mną!». On wstał i poszedł za Nim.
** Co pewien czas pojawiają się nowe teorie co do tego, która postać na obrazie C. to Mateusz. Mój współbrat o. Jean Paul Hernandez SJ uważa, że mamy tu do czynienia z jedną osobą w różnych okresach jej duchowego rozwoju, z tym, że jedną z postaci na obrazie jest kusiciel.