„Pamiętaj, że prochem jesteś i w proch się obrócisz” – nic lepszego dziś nie usłyszycie; to jest totalnie Dobra Nowina.
1) Nie oznacza to bynajmniej: jesteś nikim, jesteś nieważny. To przypomnienie, że nie muszę dźwigać na własnych barkach losów świata. Nie jestem Bogiem. Nie jestem Mesjaszem. Jeśli sobie z czymś nie potrafię poradzić, świat się od tego nie zawali. Moje bycie sobą jest wystarczające. Mogę wziąć głęboki oddech. Jest Ktoś Inny, kto ostatecznie przenika całą rzeczywistość i troszczy się o wszystko co istnieje.
2) Jestem prochem. Częścią stworzenia. Zbudowany z tych samych pierwiastków. A na świecie wszystko ma swój początek i koniec. Jedne rzeczy, jak gwiazdy, mogą istnieć miliardy lat. Inne, jak bańka mydlana, kilka sekund. Moje życie miało kiedyś swój początek i kiedyś się skończy. Może za kilkadziesiąt lat, a może dziś popołudniu. Nie wiadomo. To duży przywilej, że mogę ten czas napełnić sensem, szczęściem, współczuciem, bliskością, miłością. Niezależnie ile tego będzie, dla każdej takiej chwili warto było się pojawić na tym świecie.
3) Proch ma zdolność do wypełniania pęknięć i szczelin. Może stać się częścią zaprawy, która je sklei. Chrześcijaństwo jest opowieścią o tym jak w świecie pojawiły się rozdarcia i separacja, a Chrystus pokazuje jak możemy je z powrotem pokleić i połączyć. Ewangelia jaką dziś czytamy w Kościele przypomina o trzech podstawowych narzędziach do klejenia tych pęknięć: post pomagający nam spotkać się z samym sobą i uświadomić co jest popękane i wymagające szczególnej troski we mnie; jałmużna, która zbliża do drugiego człowieka i świata; modlitwa, która przypomina, że od Boga możemy odejść tylko w naszej głowie, bo jego czuła bliskość otula nas zawsze i wszędzie.
Dobrego Wielkiego Postu!
(fot. Dominik Dubiel SJ)