Jedni uważają go za proroka, inni za wichrzyciela, a jezuici za życzliwego starszego współbrata, choć jeszcze nie tak starego, by nie poszedł z młodymi na długi spacer na Krupówki, wstępując do baru na piwo. W środowiskach literackich jest jednym z cenionych polskich poetów. Wacław Oszajca (ur. 1947), należący do wspólnoty zakonnej Towarzystwa Jezusowego w Jastrzębiej Górze, opublikował w tym roku, w Wydawnictwie ISKRY, tomik wierszy zatytułowany „Zostaję”.
Jezuita-poeta w swoich tekstach tańczy z wiatrem, a gdy mówi, to kamienieją zegary, niemożliwe staje się możliwym w czasie, który płynie po bożemu, jak w pieśni nad pieśniami, a nie kotłuje się jak w apokalipsie. Autor odsłania mistykę codzienności, a mitom i świętobliwym schematom rzuca wyzwanie. W jego wierszach Syzyf przetacza chwilę po ścieżce biegnącej w dół, a człowiek nie boi się Boga, lecz siebie samego. Oszajcę nie tyle interesuje istnienie Boga, co Jego obecność przy człowieku i w człowieku.
„Jeśli mój kościół / ma być / przeciw człowiekowi/ będę / przeciw kościołowi” – deklaruje w wierszu „o jezu”. W jego wierszach nie da się oddzielić miłości do Boga od miłości do człowieka i otaczającego go świata. Bóg klęka przed człowiekiem, a nie człowiek przed Bogiem jak w wierszu „adoracja krzyża”:
purpurowy wyzłocony biskup
majestatycznie zmierza do krzyża
do nagiego drewnianego jezusa
przyklęka
pochyla się
całuje gwóźdź w stopie
za nim dziewczyna
w zielonej sukni w kwiaty i motyle
zwiewnej
utkanej z lekkiego powiewu
kwietniowego wiatru
nie klęka
nie pochyla się
zesztywniała
zdrewniała
jak jezus ukrzyżowana
na inwalidzkim wózku
i stał się cud
ukrzyżowany dźwiga się
do jej ust
pomagają mu aniołowie
w białych jak światło szatach
michał. jasiek i małgośka
W wielu tekstach pojawia się motyw odchodzenia, umierania, ale on, Wacław Oszajca, nigdzie się nie wybiera – „ja tu zostaję / cokolwiek to znaczy / a znaczyć musi”. To nie najlepsza pora, by odejść, nie chce wiecznego odpoczywania, niekończących się wakacji.
Napięcie między przemijaniem a trwaniem wciąż powraca w kolejnych wierszach. Zacierają się granice między życiem a tym, co nieznane, między tu a tam.
Poezja Oszajcy nie stroni również od aktualnych wydarzeń i problemów społecznych. Piętnuje brak wrażliwości na los migrantów i przeraża go piekło wojny. Ma także intuicję teologa potrafiącego czytać w zaroślach zjawisk i zmysłów oraz nazywać i pytać po nowemu, by uchronić przed spowszednieniem to, co śmiertelnie piękne.
Najnowszy tomik Oszajcy to porcja świeżych, inspirujących wersetów, „niby źródło bijące do wnętrza siebie / niby wiatr siebie ścigający / niby. Polecam wszystkim miłośnikom poezji, którzy szukają duchowych doświadczeń pozbawionych banału.
Wojciech Żmudziński SJ