„Ktoś z tłumu rzekł do Jezusa: „Nauczycielu, powiedz mojemu bratu, żeby się podzielił ze mną spadkiem”. Lecz On mu odpowiedział: „Człowieku, któż mnie ustanowił sędzią albo rozjemcą nad wami?” Powiedział też do nich: „Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet gdy ktoś opływa we wszystko, życie jego nie jest zależne od jego mienia”. I opowiedział im przypowieść: „Pewnemu zamożnemu człowiekowi dobrze obrodziło pole. I rozważał sam w sobie: «Co tu począć? Nie mam gdzie pomieścić moich zbiorów». I rzekł: «Tak zrobię: zburzę moje spichlerze, a pobuduję większe i tam zgromadzę całe zboże i moje dobra. I powiem sobie: Masz wielkie zasoby dóbr na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj». Lecz Bóg rzekł do niego: «Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował?» Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem” (Łk 12, 13-21).
1. Przypowieść o bogaczu jest mocno zakorzeniona w codziennym życiu. Jezus kreśli w niej postać bogatego człowieka. Wydaje się, że jest on niemal przyduszony swoimi dobrami. Jest bez imienia, bez twarzy. Jego jedyną ścisłą więzią jest więź z pieniędzmi. Całe swoje serce wkłada w rzeczy.
Człowiek bogaty jest człowiekiem samotnym i nieszczęśliwym. Dobra materialne izolują go, zamykają w sobie. Ograniczają jego serce. Nie wypełniają pustki jego życia, nie dają poczucia bezpieczeństwa. Nie przynoszą radości ani wolności i nie pozwalają na głębokie relacje i przyjaźnie. Ten człowiek buduje swoją tożsamość i wartość w oparciu o zdobyte dobra. Sądzi, że dzięki pieniądzom stanie się kimś, nabędzie nowej tożsamości, wzmocni swoją pozycję w społeczeństwie, a tymczasem okazuje się nikim. Zdobywa majątek, ale traci imię i duszę. Ma wszystko i nic, wszystko dla ciała, nic dla ducha. Chciwość wystawiła mu tragiczny rachunek. A Jezus nazywa go głupcem.
Anthony de Mello przytacza taki dialog młodego małżeństwa: Mąż mówi do żony: Wiesz co, kochanie? Będę ciężko pracował, i któregoś dnia będziemy bogaci. Żona jest bardziej rozsądna i odpowiada: Już jesteśmy bogaci, najdroższy. Mamy siebie nawzajem. Być może, kiedyś będziemy mieć również pieniądze.
Co określa moją tożsamość? W oparciu o co kształtuję swoją wartość i godność?
2. Bogaty człowiek zapełnia swoje spichlerze dobrami. Jednak wszystko, co gromadzi, zachowuje dla siebie, myśli tylko o sobie. Zapomina, by gromadzić skarby w niebie. Zapomina też, co jest prawdziwym skarbem i perłą, dla której warto poświęcić wszystko. Szwedzki karmelita Wilfried Stinissen pisze, że człowiek jak spichlerz gromadzi, przechowuje, magazynuje. Jednak zapomina, że w spichlerzu wszystko jest zamknięte i dlatego jest skazane na bezpłodność. Tymczasem wszystko, co mamy, posiadamy, gromadzimy jest darem i dlatego powinno być przekazywane dalej. Człowiek, który się otwiera, dzieli, rozszerza swoje serce, staje się wolny. Jest panem siebie, a nie niewolnikiem zgromadzonych dóbr.
Święty Paweł, żegnając się ze wspólnotą efeską w Milecie, przekazał im słowa Jezusa: Więcej szczęścia jest w dawaniu, aniżeli w braniu (Dz 20,35). Miłość wyrażająca się dzieleniem sobą i tym, co posiadamy czyni szczęśliwym. Dając, nie tracimy, ale zyskujemy, chociaż na inny sposób. W Eucharystii ofiarujemy Bogu kawałek chleba i odrobinę wina, a otrzymujemy ciało i krew Chrystusa, prawdziwy pokarm na życie wieczne. Tak samo jest w naszym codziennym życiu. Każdy dar powraca do nas przemieniony. Jeszcze bardziej nas ubogaca, przemienia, wyzwala.
Czym wypełniam mój spichlerz? Co magazynuję w sobie?
3. Błąd bogatego gospodarza polegał na tym, że snuł dalekosiężne plany i nie brał pod uwagę woli Boga. Zgromadził znaczne dobra i sądził, że teraz może już tylko odpoczywać, jeść, pić i używać życia. Jakby fałszywie zinterpretował słowa Koheleta: Bo nic dla człowieka lepszego pod słońcem, niż żeby jadł, pił i doznawał radości (Koh 8,15). Tymczasem każdy dzień może być ostatnim. Przysłowie mówi, że człowiek planuje, a Pan Bóg plany krzyżuje. Kohelet przypomina dzisiaj: marność nad marnościami – wszystko marność. Człowiek, który o tym zapomina jest włączony w wir poszukiwania, zabiegania, zdobywania, posiadania, krążenia wokół siebie, a ostatecznie niespełnienia. Cokolwiek zdobędzie i wydaje mu się, że go zaspokoi, jest w rzeczywistości iluzją. O czymkolwiek sądzi, że odkrył czy zdobył, jest tylko powtórką z historii. Każda chwila jest krótkotrwała, przemijająca, rozwiewa się jak mgła i pozostawia pustkę.
My czasem żyjemy tak, jakby życie ziemskie miało trwać wiecznie. Zapuszczamy korzenie w jednym miejscu i zapominamy, że jeszcze tej nocy zażądają naszej duszy. Co wtedy po nas pozostanie? Po głupcu z dzisiejszej Ewangelii nie pozostało nawet imię. Stracił imię, bo zagubił prawdziwy sens istnienia. Swoją egzystencję zbudował na pustce.
Dzisiejsza przypowieść jest wezwaniem do weryfikacji naszego życia i dóbr, które gromadzimy. Czy Bóg i miłość jest moim najważniejszym skarbem? Czy gromadzę skarby w niebie czy jedynie dla siebie? Co pozostanie po mnie? Jakie dobro, owoce wydaje moje życie?
fot. Stock