Wszyscy słuchamy muzyki popularnej, chcąc nie chcąc. Często chcąc. Bo z jednej strony, nie są to jakieś skomplikowane dzieła wymagającego specjalnej erudycji, żeby je zrozumieć. A z drugiej strony, współczesny pop jest dziś pełnoprawną dziedziną sztuki, więc choć na listach przebojów można się natknąć na straszną tandetę (podobnie zresztą jak we współczesnej tzw. muzyce wysokiej), to nie brak prawdziwych artystycznych perełek. Z mądrymi tekstami, świeżymi melodiami, niebanalnymi harmoniami i jakościową produkcją.

Nawet jeśli sami jesteśmy miłośnikami renesansowej polifonii, thrash metalu, czy free jazzu, nie uciekniemy przed świadomością, że to generalnie jest jazz, bo hardcorowo pada deszcz, że powinniśmy cieszyć się z małych rzeczy, bo w nich wzór na szczęście zapisany je-est, albo że Mrozu wszystko przemienił w złoto, więc ostatecznie wszystko było po coś. Chyba, że praktycznie nie korzystamy z mediów i nie bywamy w miejscach publicznych.

Żyjemy w świecie popkulturowym

Krótko mówiąc, świat, w którym żyjemy jest światem popkulturowym. Popkultura, z muzyką popularną na czele, wyraża marzenia, tęsknoty i obawy swojego pokolenia. Od tych najgłębszych i najbardziej uniwersalnych z miłością na czele, po te codzienne i praktyczne, jak zmagania w procesie terapeutycznym, czy słynne tacohemingwayowskie (przynajmniej u wczesnego Taco) problemy z umową o pracę. Gdyby sprowadzić do wspólnego mianownika wszystkie nośne tematy popkultury, zarówno te wyrażone w bardziej dojrzałej i świadomej formie, jak i te wyrażone w języku bardziej powierzchownych pożądań i marzeń, otrzymalibyśmy w gruncie rzeczy św. Augustyna w czystej postaci: „Stworzyłeś nas, Panie, jako skierowanych ku Tobie. I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie”. Cała popkultura jest zatem opowieścią o sercu człowieka w poszukiwaniu ostatecznego spełnienia.

Świat jest przestrzenią spotkania z Bogiem

Nasz współczesny świat z całą swoją kulturą, nawet przy swoim zagubieniu i zranieniu grzechem, jest zatem świętą przestrzenią, w której Bóg mieszka i objawia się poszukującemu Go człowiekowi. A muzyka popularna i inne dzieła popkultury są narzędziami, które mogą poprowadzić nas w głąb naszych serc, ostatecznie ku spotkaniu z Tym, który te nasze serca stworzył. Wystarczy pozwolić, żeby dana piosenka czy serial, pracowała w naszym sercu i spróbować sobie uświadomić jakie struny naszej duszy rezonują z danym utworem. I trwać w Obecności, która przenika nasze serca, popkulturę oraz wszystkie czasy i miejsca.

Takim doświadczeniem chcemy się podzielić w nowym podcaście Modlitwy w drodze „Głębszy poziom popkultury”. Razem z redaktorką Modlitwy w Drodze Natalią Płońską słuchamy popularnych piosenek i nie tyle, próbujemy odgadnąć „co poeta miał na myśli”, co luźno rozmawiamy o tym, czego w naszych sercach dotyka dany numer. I zapraszając naszych słuchaczy, żeby po prostu dali się poprowadzić piosence tam, gdzie ich „niespokojne serce” może bezpiecznie odpocząć.