„A kiedy ludzie z tłumu zauważyli, że nie ma tam Jezusa, a także Jego uczniów, wsiedli do łodzi, przybyli do Kafarnaum i tam szukali Jezusa. Gdy zaś odnaleźli Go na przeciwległym brzegu, rzekli do Niego: «Rabbi, kiedy tu przybyłeś?» W odpowiedzi rzekł im Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego, żeście jedli chleb do sytości. Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec». Oni zaś rzekli do Niego: «Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boże?» Jezus odpowiadając rzekł do nich: «Na tym polega dzieło [zamierzone przez] Boga, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał». Rzekli do Niego: «Jakiego więc dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: Dał im do jedzenia chleb z nieba». Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu». Rzekli więc do Niego: «Panie, dawaj nam zawsze tego chleba!» Odpowiedział im Jezus: «Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie” (J 6, 24-35).

Po cudownym rozmnożeniu chleba Jezus oddalił się na miejsce odosobnione, by rozmawiać z Ojcem. Tłum, który był świadkiem cudu zamierzał obwołać Go królem. Jak wynika z kontekstu, uczniowie również sądzili, że można by wykorzystać efekt cudu i zbliżyć ludzi do Jego nauki i osoby. Jezus jednak nie podziela ich metod.
Jezus nie pragnie rozgłosu ani sukcesu, kariery, prestiżu. Zdecydowanie odmawia spektakularności. Nigdy nie wykorzystuje ludzi ani okoliczności. Nie pozwala również, by Nim manipulowano. Gdy potrzeba, potrafi dyskretnie się wycofać.

Jezus był zawsze świadomy własnej godności Syna Bożego i nie miał potrzeby udowadniać swojej wartości ani uczestniczyć w karuzeli łowców sukcesu (A. Grün). W swoim ziemskim życiu całkowicie utożsamiał się z misją otrzymaną od Ojca. Jeżeli w ogóle można by zakładać jakiekolwiek pragnienie sukcesu u Jezusa, to można by je utożsamić z misją i przyjęciem słowa Bożego przez człowieka. Jednak nawet wobec takiego sukcesu Jezus czuje się wolny.

W życiu zawodowym sukces niewątpliwie jest motorem, który motywuje do dalszej pracy. Natomiast w życiu duchowym sukces jest nieokreślony, niewymierny. W drodze z Bogiem, z Chrystusem musimy liczyć się z różnymi niespodziankami. Nie wszystko jest jasne, dokładne, logiczne. Są paradoksy. Są ciemności, są trudności wiary i wątpliwości. To, co po ludzku wydaje się sukcesem, niekoniecznie musi nim być w oczach Bożych. I odwrotnie, porażki, błędy, upadki, które uczą pokory, z których wyciągamy wnioski, mogą okazać się o wiele owocniejsze niż własna wizja sukcesu.

Co jest motorem mojego życia? Czy określam swoją wartość poprzez dokonania, pracę, sukces? Co czuję i jak reaguję wobec osób, które próbują mną manipulować? Czy nie manipuluję innymi ludźmi? Czy nie zniewalam ich sobą? Czy potrafię się wycofać, zostawiając im przestrzeń wolności? Czy nie próbuję manipulować Jezusem, Bogiem?

fot. Pixabay