Pan dalej prowadzi Eliasza do wypełnienia jego posłannictwa. Gdy nastaje susza i wysycha potok, Pan żywi go w innym miejscu z rąk ubogiej wdowy: „Wstań! Idź do Sarepty koło Sydonu i tam będziesz mógł zamieszkać, albowiem kazałem tam [pewnej] wdowie, aby cię żywiła. Wtedy wstał i zaraz poszedł do Sarepty” (1 Krl 17, 9-10). Sarepta to miasteczko fenickie pomiędzy Tyrem i Sydonem. Eliasz więc udaje się na terytorium wroga. Bóg prowadzi go w sferę wpływów Izebel, której postępki Eliasz piętnował. „Eliasz nie może budować swojego życia w oparciu o własne aspiracje, umiłowanie samotności lub gorliwość, która popycha go do starcia z królem. Musi dać się prowadzić Słowu, to Ono rządzi, przychodzi do niego jako nakaz, któremu winny jest posłuszeństwo” (B. Secondin).
Eliasz, chociaż jest prorokiem Bożym, jest człowiekiem ubogim. Potrzebuje ludzi, by mu pomagali. Wsparciem dla niego będzie uboga wdowa, cudzoziemka, osoba bezbronna i sama potrzebująca pomocy. „Tak więc spotyka się dwoje ubogich. Eliasz jest pozbawiony wszystkiego, musiał nawet opuścić swoją kryjówkę przy potoku Kerit, jest bez domu, nie ma do kogo się udać, nie może liczyć na żadne wsparcie; wdowa należy do najbiedniejszych, bliska jest śmierci głodowej” (C.M. Martini). Paradoks Bożego działania polega na tym, że do osoby ubogiej, będącej w potrzebie zostaje posłany inny człowiek znajdujący się w potrzebie. Może jest w tym zawarta głęboka intuicja, że biedny jest bardziej hojny niż bogaty, a człowiek, który wiele wycierpiał jest bardziej wrażliwy na biedę i cierpienie innych?
Prorok prosi o wodę i kromkę chleba. Jest u kresu sił. Stawia swoje potrzeby na pierwszym miejscu. Jakby nie chciał poznać sytuacji kobiety. „Eliasz nie zdaje sobie sprawy, w jak skrajnym ubóstwie żyje ta kobieta. Nie wie, że odbiera jej chleb od ust! Nie interesuje go jej sytuacja rodzinna ani jej historia” (B. Secondin). Wdowa przygotowuje dla siebie i swego syna ostatni posiłek, a po nim będzie oczekiwać na straszliwą śmierć. Pogodziła się już z nią. Żyła godnie i chce godnie umrzeć.
Eliasz jest prowadzony przez Boga. Wie, że to Pan uzdolnił wdowę do tego, by mu służyła resztkami sił i pożywienia. Prosi, ale jednocześnie ofiarowuje. Jest przekazicielem Bożego błogosławieństwa: „Eliasz zaś jej powiedział: Nie bój się! Idź, zrób, jak rzekłaś; tylko najpierw zrób z tego mały podpłomyk dla mnie i przynieś mi! A sobie i twemu synowi zrobisz potem. Bo Pan, Bóg Izraela, rzekł tak: Dzban mąki nie wyczerpie się i baryłka oliwy nie opróżni się aż do dnia, w którym Pan spuści deszcz na ziemię” (1 Krl 17, 13-14). „Eliasz żąda od niej wręcz szalonego aktu wiary, przez który ryzykuje życie swojego dziecka. Podobne żądanie Bóg przedstawił Abrahamowi” (B. Secondin).
Wdowa jest poganką. Ma jednak czyste i szlachetne serce. Mimo skrajnego ubóstwa jest zdolna do solidarności i współczucia. Oddaje ostatni kęs chleba prorokowi. Efekty są zadziwiające: „Dzban mąki nie wyczerpał się i baryłka oliwy nie opróżniła się według obietnicy, którą Pan wypowiedział przez Eliasza” (1 Krl 17, 16). Mąka i oliwa stanowiły dwa główne towary eksportowe Sarepty. Stanowiły również podstawowe składniki starożytnego posiłku. Były nim małe podpłomyki z pszenicznej mąki pieczone na oliwie. Ojcowie Kościoła widzą w dzbanie mąki, który się nie wyczerpie i w baryłce oliwy, która się nie zużyje, symbol Eucharystii. „Eucharystia odnawia się każdego dnia i każdego dnia ożywia wspólnotę, karmiąc ją i na nowo tworząc. Jest naprawdę źródłem życia wewnątrz domu” (C.M. Martini, Bóg żywy). Życie domu, wspólnoty chrześcijańskiej, rodzinnej czy zakonnej prowadzi do miłości, gdy czerpie ze źródła Eucharystii.
Losy wdowy i Eliasza łączą się jeszcze bardziej, gdy umiera syn kobiety. Mają mąkę i oliwę, ale doświadczają ubóstwa śmierci. Kobieta obwinia siebie i oskarża proroka: „Czego ty, mężu Boży, chcesz ode mnie? Czy po to przyszedłeś do mnie, aby mi przypomnieć moją winę i przyprawić o śmierć mego syna?” (1 Krl 17, 18). Kobieta wyraża panujące wówczas przekonanie, że śmierć dziecka jest karą za grzechy przodków. „Do tej pory jej grzech pozostawał w ukryciu, teraz jednakże spotyka ją za to straszliwa kara: nie ma nic gorszego dla matki niż świadomość, że sama jest winna śmierci swojego dziecka” (A. Ohler, Macierzyństwo w Biblii). „Wyrzuca Eliaszowi swój bunt i rozgoryczenie. Sądzi, że reprezentuje on Boga bez miłosierdzia, który szuka zemsty” (B. Secondin).
Eliasz również jest zmieszany. Nie wie, co robić. Cierpi wraz z kobietą. Nie pociesza jej jednak tanimi frazesami, ale zaczyna działać, jakby po omacku. Wypowiada modlitwę-wyrzut do Boga: „O Panie, Boże mój! Czy nawet na wdowę, u której zamieszkałem, sprowadzasz nieszczęście, dopuszczając śmierć jej syna?” (1 Krl 17, 20). Obwinia Boga o zło, ale jednocześnie w tej modlitwie odkrywa moc Boga. Zaczyna wierzyć w Boga, który jest w stanie wskrzesić umarłych. W Boga, który staje po stronie biednych, samotnych i pozbawionych nadziei.
Bóg wysłuchał Eliasza: „dusza dziecka powróciła do niego, a ono ożyło” (1 Krl 17, 22). Dzięki temu wdowa, która przeszła ogromną próbę, poznała prawdziwe oblicze Boga. Wcześniej zarzucała mu brak miłosierdzia i mściwość, teraz uznaje, że jest współczuciem i łagodnością, zranionym człowieczeństwem, człowieczeństwem boleści” (B. Secondin). Jest Bogiem prawdziwym, który dotrzymuje obietnicy: „Teraz już wiem, że naprawdę jesteś mężem Bożym i słowo Pańskie w twoich ustach jest prawdą” (1 Krl 17, 24).
Spotkanie Eliasza i ubogiej wdowy z Sarepty pokazuje, jaki w swoim działaniu jest Bóg. Bóg żywy skłania się ku biednym cichym, prostym i opuszczonym. Jest przyjacielem ubogich. Objawia się częściej w ukryciu i w prostocie, niż w potędze. Jest blisko tych, którzy Mu się powierzają. „Eliasz jest właśnie obrazem całkowitego oddania się Bogu, jest tym, który pozwala prowadzić się zawsze tam, dokąd Bóg chce; zaś wdowa jest obrazem ludzi, którzy co dzień na nowo zawierzają Bogu, którzy wiedzą, że każdego dnia otrzymają tyle, by wystarczyło im do przeżycia” (C.M. Martini).
Pytania do refleksji:
- Jak zachowuję się w sytuacji ubóstwa?
- Od kogo oczekuję pomocy?
- Czy dotrzymuję złożonych obietnic?
- Czy jestem wrażliwy na ludzi ubogich?
- Jaki jest mój obraz Boga żywego?
- Czy swoim życiem ukazuję innym oblicze Boga współczującego?
- Czy nie noszę w sobie „martwego dziecka” (traumatyczne przeżycia, rozczarowania, strach…)?
- Czy potrafię walczyć z Bogiem o innych?
fot. Unsplash