W Tabdze nad Jeziorem Galilejskim znajduje się Kościół Prymatu, który przypomina spotkanie Jezusa zmartwychwstałego z uczniami i nadanie Piotrowi prymatu (J 21, 1-19).
Wznosi się on na nadbrzeżnej skale, w miejscu wcześniejszych budowli. Najstarszy kościół, o którym wspomina Egeria, pochodził z IV wieku; kolejne budowano w wiekach: V, VII/VIII, XII, XIII. Obecny z 1933 roku wznieśli franciszkanie. Kościół zbudowany jest z czarnego bazaltu. W prezbiterium zawiera naturalną skałę wapienną, tzw. „Mensa Christi”, czyli „Stół Chrystusa”, na którym według starożytnej tradycji, Jezus przygotował śniadanie dla uczniów.
Od strony jeziora wykute są w skale naturalne schody, wspominane przez Egerię. Warto również zwrócić uwagę na kamienie w kształcie serc. Ich pierwotna liczba, dwanaście, nawiązywała do dwunastu Apostołów lub pokoleń Izraela. Kamienie te wspominane są już w relacjach pielgrzymów w 808 roku.
Usiądźmy na chwilę przy starożytnej mensie, skierujmy nasz wzrok na Jezioro Galilejskie i wsłuchajmy się w opis cudownego połowu ryb po zmartwychwstaniu Jezusa:
Potem znowu ukazał się Jezus nad Morzem Tyberiadzkim. A ukazał się w ten sposób: Byli razem Szymon Piotr, Tomasz, zwany Didymos, Natanael z Kany Galilejskiej, synowie Zebedeusza oraz dwaj inni z Jego uczniów. Szymon Piotr powiedział do nich: Idę łowić ryby. Odpowiedzieli mu: Idziemy i my z tobą. Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie złowili. A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednakże uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus. A Jezus rzekł do nich: Dzieci, czy macie co na posiłek? Odpowiedzieli Mu: Nie. On rzekł do nich: Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie. Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć. Powiedział więc do Piotra ów uczeń, którego Jezus miłował: To jest Pan! Szymon Piotr usłyszawszy, że to jest Pan, przywdział na siebie wierzchnią szatę ‑ był bowiem prawie nagi ‑ i rzucił się w morze. Reszta uczniów dobiła łodzią, ciągnąc za sobą sieć z rybami. Od brzegu bowiem nie było daleko ‑ tylko około dwustu łokci. A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli żarzące się na ziemi węgle, a na nich ułożoną rybę oraz chleb. Rzekł do nich Jezus: Przynieście jeszcze ryb, któreście teraz ułowili. Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął na brzeg sieć pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech. A pomimo tak wielkiej ilości, sieć się nie rozerwała. Rzekł do nich Jezus: Chodźcie, posilcie się! Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: Kto Ty jesteś? bo wiedzieli, że to jest Pan. A Jezus przyszedł, wziął chleb i podał im ‑ podobnie i rybę. To już trzeci raz, jak Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał (J 21, 1-14).
Spotkanie Jezusa z uczniami po zmartwychwstaniu ma miejsce jakby na dwóch płaszczyznach. Uczniowie znajdują się na morzu, które w języku biblijnym jest symbolem zagłady. Uważa się, że sąsiaduje z Szeolem, a więc krainą śmierci. Według żydowskich pojęć, głębiny morza są siedliskiem złych mocy, wrogich Bogu i człowiekowi. Jezus natomiast przebywa na brzegu, a więc na lądzie stałym, który jest synonimem bezpieczeństwa, niezmienności. Osiągnął już swój cel, dotarł do Ojca. Odtąd z brzegu wieczności towarzyszy swoim uczniom.
Spotkanie Zmartwychwstałego z uczniami ma miejsce w Galilei. Uczniowie dopiero teraz wypełnili nakaz Jezusa, który polecił im udać się do Galilei. Jest ich siedmiu. „Siedem” jest liczbą doskonałą, liczbą przemienienia. Po tragedii Wielkiego Piątku uczniowie tworzą ponownie wspólnotę. Jednak jest to wspólnota rozbita. Apostołowie przeżywają kryzys wiary w Jezusa. Są znów razem, ale nic ich nie łączy. Powracają do sieci rybackich, aby przetrwać najtrudniejsze chwile. Pracują raczej z konieczności, niż z miłości i pracują bez efektu. Tło pracy uczniów jest szare: noc, zmęczenie, nieudany połów, rozczarowanie, bezradność.
Piotr pierwszy próbuje przerwać tę beznadzieję. Mówi: Idę łowić ryby. Piotr próbuje odbudować autorytet w gronie Dwunastu. Nie czuje się liderem. Jest słaby, błądzący, mylący się nawet w kwestiach kluczowych. Chce, by pozostali uczniowie powrócili z nim do łowienia ryb, od których odciągnął ich Jezus. Po długiej formacji uczniowie powracają do starych zajęć. Chcą zapomnieć o nowej misji – „łowienia ludzi”.
Uczniowie, sieci i praca rybacka są symbolem Kościoła. Jednak praca Apostołów w Kościele w tym wypadku jest bezowocna. Doświadczają daremności swych wysiłków. Mają poczucie, że wszystko jest bezowocne, puste. Są sfrustrowani i rozczarowani. Widzą tylko ciemność nocy i bezsens wszystkiego. Poczucie daremności pozbawia energii potrzebnej do życia, osłabia wolę. Jest bolesnym doświadczeniem, które powoduje chorobę ducha (por. np. Hi, Ps 63, 73, 39).
A kiedy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Kto cierpi w nocy z powodu daremności wysiłku, wygląda ranka. Ale nie każdy ranek przynosi pocieszenie. Są też ranki szare, beznadziejne, w których człowiek nie widzi żadnego sensu w kolejnym dniu. W taki ranek, świt beznadziei wkracza Jezus. Świt, wschód słońca w Biblii oznacza samego Jezusa, który przynosi zbawienie. Już w pierwszych wiekach chrześcijaństwa nazywano Jezusa „Wschodzącym Słońcem”, „Słońcem, które nigdy nie zachodzi”.
Jednakże uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus. Uczniowie nie rozpoznają Jezusa. Być może myślą, że jest to człowiek, który oczekuje na ranny połów. W wioskach rybackich jest to zjawisko normalne; klienci przychodzą wcześnie rano, aby zakupić ryby. Jezus po zmartwychwstaniu jest ten sam, ale „trochę inny”. Widoczny, „jakby na horyzoncie z oddali”, jak przypadkowy człowiek, pielgrzym, przechodzień (por. spotkanie z Marią Magdaleną i uczniami z Emaus). Objawia się jakby „pośród mgieł”, prowokując do poszukiwań, nowego trudu, zmagań, które prowadzą do wzrostu. Jest jednak blisko, na brzegu życia.
Spotkanie z uczniami o świcie jest pełne serdeczności, ciepła, bliskości, uczucia. Jezus zwraca się do uczniów słowem: „dzieci”. Tym ciepłym słowem pragnie dotknąć ich bolesnego zagubienia, poczucia winy, bezradności. Chce obudzić uczucia, które ich łączyły wcześniej. Nie strofuje uczniów, nie wyrzuca im, że Go zdradzili. Jest blisko nie po to, by się naśmiewać, jak czynią to często ludzie wobec rybaków, którzy nic nie złowili. On jest blisko, by dodać sił, wzniecić zapał, podnieść na duchu, dać nową nadzieję.
Następnie daje im polecenie: Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie. Prawa strona uważana jest za lepszą, szczęśliwszą, błogosławioną. Oznacza również świadomość. Jezus nie daje jednak doświadczonym rybakom rad, jak lepiej łowić ryby. Nie każe im również diametralnie zmieniać sytuacji życia. Chce, aby nadal byli rybakami. Pokazuje im jednak nowy wymiar ich pracy.
Mimo zmęczenia, frustracji uczniowie wypływają ponownie na połów. Owoc zawierzenia Jezusowi jest niewyobrażalny. Św. Jan podaje symboliczną liczbę złowionych ryb: 153. Św. Hieronim widzi w niej symbol pełni. Współcześni Jezusowi zoologowie uważali, że w jeziorze Genezaret żyją 153 gatunki ryb. Liczba 153 oznacza w tym kontekście misję Kościoła wśród przedstawicieli wszystkich ludów. Inni uważają, że liczba ta wyraża uniwersalizm, powszechność, a zarazem obfitość znamienną dla czasów mesjańskich. Najważniejszy jednak jest fakt, że taki połów jest możliwy, gdy jest dokonany na rozkaz Jezusa i w sposób wyznaczony przez Niego.
Jako pierwszy Jezusa zmartwychwstałego rozpoznał Jan. Umiłowany uczeń dzieli się swoją intuicją z Piotrem, naprowadza Piotra na doświadczenie zmartwychwstania: To jest Pan! Te słowa są okrzykiem paschalnym pierwszych chrześcijan. „Kyrios” jest określeniem osoby, której nadaje się Boską moc. Różni się ono zasadniczo od naszego słowa ”pan”. Pierwsi chrześcijanie byli prześladowani dlatego, że nie uznawali w imperatorze rzymskim „pana”.
Na okrzyk Jana Piotr reaguje natychmiast. Przywdziewa wierzchnią szatę, rzuca się w jezioro i płynie do Jezusa. Ubranie wierzchniej szaty oznacza szacunek wobec osoby. Piotr z wielkim szacunkiem jako pierwszy chce stanąć przed Jezusem. Wielka, niecierpliwa miłość każe mu pokonać wszystkie trudności i bez namysłu zbliżyć się do Jezusa. Jeszcze inaczej reagują pozostali uczniowie. Powoli dobijają do brzegu z łodzią pełną ryb. Ich zachowanie jest bardziej spokojne, ciche, cierpliwe, zrównoważone.
Ta różnorodność reakcji wobec Zmartwychwstałego ukazuje odmienność dróg duchowych. Każdy człowiek ma swoją drogę i swój czas dochodzenia do zmartwychwstania. Jedni, jak Jan dochodzą poprzez wewnętrzną intuicję, kontemplację, duchowe poznanie. Inni, jak Piotr w sposób bardziej aktywny, emocjonalny. Jeszcze inni potrzebują więcej czasu i znaków. Ta wielość nie jest przeszkodą, ale przeciwnie całym bogactwem Kościoła (por. 1 Kor 12).
Po trudzie łowienia ryb czeka na uczniów Jezus. Zmęczonym, zmagającym się z ciemnościami nocy i falami morza, zagubionym i sfrustrowanym przygotowuje posiłek. Zaprasza do siebie: Chodźcie, posilcie się. Uczniowie cieszą się ciepłem ogniska i bliskości Jezusa i spożywają posiłek – chleb i rybę – przygotowany bezpośrednio przez Jezusa. Chleb oznacza życie, ryba jest znakiem nieśmiertelności.
Wspólny posiłek, wspólna uczta jednoczy, wnosi pokój i miłość, daje radość. Św. Jan podpowiada nam, że taką samą rolę powinna pełnić Eucharystia. Chrystus obecny w Eucharystii jest Pocieszycielem, który jednoczy, daje pokój, radość i miłość. Każda Eucharystia jest miejscem spotkania ze Zmartwychwstałym Jezusem, „Pocieszycielem”. Na Eucharystię przychodzimy z owocami trudu własnej pracy. Jezus przyjmuje go, uświęca i włącza ”w ucztę niebieską”. W ten sposób udział w Eucharystii posiada wymiar wieczny, czyni „uczestnikami Boskiej natury”. Każda Eucharystia jest przedsmakiem nieba.
Usiądźmy na chwilę z Jezusem i uczniami „przy ognisku” i zastanówmy się:
- Co jest moim „łowieniem wśród nocy”? Kiedy je przeżywam? Jak długo trwają? Jakie frustracje im towarzyszą? Do czego jestem wówczas kuszony?
- W jakich momentach doświadczam daremności i poczucia bezsensu?
- Jakim liderem, przełożonym jestem? Czy pełniąc tę funkcję mam świadomość własnych ograniczeń?
- Pośród jakich ciemności, zmagań we mnie, wkracza Jezus, by przechylić szalę na rzecz dobra?
- Czy przynajmniej czasami doświadczam Bożego ciepła przez obfitość wielkich i małych darów?
- Czy doświadczam bliskości Jezusa Zmartwychwstałego? Czy jest dla mnie Światłem, Życiem, Nadzieją?
- W jaki sposób Jezus pokazuje mi skończoność, małość, nieskuteczność moich wysiłków?
- Czy pracuję w miejscu wyznaczonym przez Boga?
- Czy nie ulegam pokusie sądzenia, że wszystko zawdzięczam sobie?
- Jakie są moje specyficzne dary, charyzmaty?
- Czy Kościół jest dla mnie żywą obecnością Jezusa zmartwychwstałego?
- Jaka jest moja świadomość Kościoła? Czy czuję się jego cząstką? Interesuję się w jakim kierunku podąża Kościół dziś? Troszczę się o jego rozwój, dobre imię?
- Jakie sprawy Kościoła budzą we mnie bunt, niechęć? Czego nie jestem w stanie zaakceptować?
- Jaki jest mój osobisty wkład w życie Kościoła?
- Jaka jest moja świadomość Eucharystii?
fot. Wikipedia