Istotę przyjaźni między nami a Jezusem oddaje w alegoryczny sposób przypowieść o winnym krzewie i latoroślach (J 15, 1-10).
Jezus jest prawdziwym winnym krzewem, złączonym najpierw z Ojcem. Tego szczepu nie można wykarczować, nie może się on stać przedmiotem grabieży: on już na wieki należy do Boga, przez swego syna sam Bóg w nim żyje… jedność stała się nienaruszalna (Benedykt XVI, Jezus z Nazaretu).
Jezus, prawdziwy krzew winny złączony jest również ze swoim Kościołem, z nami. Słowem, które charakteryzuje naszą przyjaźń z Jezusem jest słowo trwać. Występuje ono w tym krótkim fragmencie aż dziesięć razy. U źródła naszego działania jest trwanie w Jezusie, cierpliwość, wierność mimo trudności i zawirowań życia. Trwanie w Jezusie jest warunkiem przynoszenia owocu – miłości.
Trwać w Jezusie oznacza pozwolić się przenikać przez Jego ducha i miłość. Z tego trwania wynika głęboka zażyłość i wzajemność relacji. Latorośl czerpie soki z krzewu winnego. Uczeń Jezusa czerpie soki duchowe od Jezusa.
Przypowieść mocno akcentuje również rolę rolnika – Boga, który przycina krzew, oczyszcza. Jest to bolesne, ale konieczne, by szczep odnawiał się i przynosił owoce. Chęć przynoszenia owocu bez przynależności do krzewu jest zwyczajną iluzją: beze Mnie nic nie możecie uczynić (J 15, 5).
Bóg (ogrodnik) oczekuje owoców. Szczep winny powinien przynosić owoce szlachetne, które stają się dobrym winem. Męka i śmierć Jezusa i jej owoc – miłość są nowym kosztownym winem podawanym na uczcie weselnej Boga z ludźmi (Benedykt XVI, Jezus z Nazaretu).
Jezus oczekuje od swoich uczniów podobnego owocu przyjaźni. Tym owocem jest wierność przykazaniom i miłość, która oczyszcza się przez krzyż: Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości (J 15, 9n).
Trwanie w Jezusie zewnętrzne, bez głębszej relacji nie przynosi owoców. Można być w ciele Chrystusa, którym jest Kościół, czerpać jego soki, korzystać ze słowa Bożego, sakramentów, życia wspólnotowego, a nie przynosić owoców. Są osoby, które przynależą do wspólnoty Kościoła (czy lokalnej) formalnie. Korzystają z wszystkich praw związanych z życiem wspólnoty. Natomiast nie wykazują żadnej zdolności kreatywnej, nie angażują się w życie wspólnoty, żyją w niej, ale nie tworzą jej.
Istnieje również drugi typ wierzących: praktykujący a niewierzący. Są to osoby, dla których chrześcijaństwo sprowadza się do tradycji, rytów i obrzędów. Brakuje natomiast żywej wiary i głębszego doświadczenia Boga i przyjaźni z Jezusem. Jest to forma wegetacji, a nie życia. Takie osoby są uschłe, martwe, bez życia, bez owoców. Z czasem stają się narażone na odcięcie i pozostanie na zewnątrz, a nawet spalenie: Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie (J 15, 6).
Pytania do refleksji i modlitwy:
Czy trwam w Bogu? Czy trwam w Jezusie? Czy trwam w słowie Bożym?
Jaka więź łączy mnie z Jezusem dziś? Skąd czerpię życiodajne soki do mojej aktywności, działania?
Czy widzę moją pracę, moje zaangażowanie w kontekście całego winnego krzewu, albo nawet winnicy, której jest częścią? Jakich doświadczam obaw, frustracji, napięć związanych z moją aktywnością?
Czy czuję się cząstką Kościoła, czy raczej jestem outsiderem?
Czy moje trwanie w Bogu owocuje w codziennym życiu? Jakie owoce przynosi moje życie? Czy nie staję się stopniowo uschłą gałęzią?
fot. Pixabay