Alcobaça to średnich rozmiarów miejscowość w Portugalii leżąca w dystrykcie Leiria. Miasto powstało między dwoma rzekami Alcoa i Baça i stąd pochodzi jego nazwa. Swoją sławę zawdzięcza dwunastowiecznemu opactwu cysterskiemu, w cieniu którego egzystuje.
Po krótkim spacerze po niewielkim, aczkolwiek gustownym centrum udaję się do klasztoru. Mosteiro de Santa Maria de Alcobaça to kompleks o surowym, ale nastrojowym obliczu, wycyzelowanym w najdrobniejszych szczegółach. Jego budowę rozpoczęli cystersi w 1153 roku, a ukończyli w wieku XIII. Przez sześć dalszych stuleci upiększali. W czasach prosperity klasztoru mieszkało w nim do tysiąca mnichów, a jego księgozbiór należał do najwspanialszych w całej Portugalii.
Zwiedzanie opactwa rozpoczynam od kościoła. Główne wejście prowadzi przez gotycki portal do trójnawowej świątyni. Jej wnętrze, przykryte monumentalnym sklepieniem, posiada sto dziewięć metrów długości, co sprawia, że jest największą świątynią współczesnej Portugalii. Wewnątrz kościoła uderza prostota i perfekcyjność, czystość formy. Jedyną ozdobę stanowi krucyfiks i posąg Chrystusa.
Najsłynniejszym zabytkiem w świątyni, są dwa czternastowieczne sarkofagi pary królewskiej, uznawane przez znawców za pierwszorzędny przykład średniowiecznej rzeźby portugalskiej. Wykute w kamieniach nagrobki Inês de Castro i Piotra I umieszczone po przeciwnych stronach transeptu stanowią symfonię rzeźb i fryzów i odpowiadają tragicznej miłości królewskiej pary. Postać królowej emanuje subtelnością i poezją, zaś króla cechuje majestat. Obydwie postacie otaczają aniołowie, którzy usiłują je unieść.
Przy grobowcach czternastowiecznej królewskiej pary małżeńskiej wsłuchuję się w historię ich nieszczęśliwej love story, portugalskiej wersji Romea i Julii. Następca tronu Piotr I, mąż infantki Konstancji, zakochał się bez pamięci w pięknej dwórce, córce prostego galicyjskiego szlachcica Inês de Castro. Jego ojciec Alfons IV był przeciwny tej miłości. Niechęć budziło w nim pochodzenie i hiszpańska narodowość wybranki syna. Mimo sprzeciwu ojca Piotr zawarł potajemny ślub, zaś Inês urodziła mu czwórkę dzieci. Alfons IV postanowił zniszczyć ten związek i polecił zamordować synową. Gdy Piotr objął tron po swoim ojcu kazał ekshumować ciało ukochanej, ubrał ją w purpurowy, królewski płaszcz, ukoronował i zmusił dwór do oddania jej hołdu poprzez ucałowanie dłoni. W nocnym kondukcie odprowadzono jej zwłoki do kościoła, gdzie pochowano uroczyście we wspaniałym białym grobowcu. Piotr kazał po śmierci złożyć swoje ciało w grobowcu po drugiej stronie w taki sposób, aby w dzień zmartwychwstania kochankowie mogli natychmiast spojrzeć sobie prosto w oczy.
Gdy słucham historii nieszczęśliwej miłości przychodzą mi na myśl przepiękne wersety Pieśni na Pieśniami o miłości. Autor, który opiewa miłość, jest przekonany, że ma ona znamię nieśmiertelności: jak śmierć potężna jest miłość (Pnp 8, 6). Prawdziwych kochanków nie rozdzieli nikt ani nic, nawet śmierć. Przypomina mi się również apostoł Paweł i jego pewność, że nic nie może go odłączyć od miłości Boga: I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym (Rz 8, 38-39).
Po wysłuchaniu tragicznej historii królewskich małżonków zwiedzam dalsze udostępnione dla turystów części opactwa. W kościele warto jeszcze zobaczyć grobowce królewskie Alfonsa II i Alfonsa III w kaplicy świętego Bernarda, a także królewski panteon zbudowany w stylu neogotyckim w XVIII wieku. Zawiera on kilkanaście grobów portugalskich królów. Szczególną uwagę zwraca stylizowany grobowiec królowej Beatriz, matki Piotra I.
Z kościoła udaję się do krużganków króla Dionizego, zwanych Krużgankami Ciszy. Zbudowane w XIV wieku dostojne kunsztowne arkady otaczają dziedziniec, na którym rosną drzewa pomarańczowe otoczone zielonymi żywopłotami. Drugie piętro arkad zostało dobudowane dwa wieki później i zawiera przykłady stylu manuelińskiego w zdobieniach. W Pokoju Królów oglądam rzeźby portugalskich władców oraz historię klasztoru przedstawioną na ścianach zdobionych biało-niebieskimi płytkami azulejos.
Po uczcie duchowej i historycznej przechodzę do obiektów bardziej przyziemnych. Zwiedzam zaplecze, refektarz i kuchnię opactwa. Olbrzymie osiemnastowieczne kuchnie, w całości wyłożone azulejos, były przygotowane na przyjęcie tysięcy gości. Na potężnych rusztach można było piec jednocześnie siedem wołów! W kuchni można było nawet łowić ryby. Mieściła ona bowiem zbiorniki zasilane bezpośrednio z pobliskiej rzeki Alcoa, która dostarczała zawsze świeżych ryb. Obok kuchni znajduje się jadalnia zakonna, czyli refektarz z finezyjnie rzeźbioną amboną wewnątrz niszy. Z ambony czytano Biblię podczas posiłków spożywanych w milczeniu. W refektarzu znajduje się także piękny osiemnastowieczny posąg Matki Boskiej z Dzieciątkiem. Pierwotnie mieścił się on w kościele.
Opuszczam Alcobaçę pełen podziwu dla inteligencji i kunsztu średniowiecznych cystersów. Nie potwierdza ona stereotypów o mrocznych wiekach epoki średniowiecza. Przeciwnie, tworzona przez nich sztuka, architektura, literatura, jak również nowatorska technika świadczą o wielkości umysłu i ducha.
Więcej w książce: Na ziemi Boga. Duchowe podróże do miejsc świętych i nieświętych
fot. autor