Wśród cudów Elizeusza najdłuższe jest opowiadanie o uzdrowieniu Naamana, wodza wojsk Aramu (2 Krl 5). W czasach Elizeusza Aramejczycy zamieszkiwali tereny na północ od ziemi Izraela (Syria). Naaman był nie tylko jednym z najwyższych rangą urzędników państwowych, wodzem armii, ale także człowiekiem prawym; dzięki niemu Jahwe ocalił Aramejczyków. Jahwe, jedyny Bóg „spogląda na ludzi prawych i błogosławi ich czynom na całym świecie” (G. von Rad).
Naaman był trędowaty. „Językoznawcy doszli do wniosku, że hebrajski termin tłumaczony zwykle jako «trąd» oznacza raczej «organiczną zmianę chorobową» lub, wyrażając się w sposób mniej techniczny, «łuszczącą się skórę». Plamy na skórze mogły puchnąć, sączyć się lub złuszczać. Równie szeroką terminologię stosowano w języku akadyjskim. Babilończycy, podobnie jak Izraelici, uważali taki stan chorobowy za przejaw nieczystości i kary bogów” (J. Walton).
Pewnego razu Naaman dowiedział się od dziewczyny izraelskiej, niewolnicy swej żony, o cudownej mocy Elizeusza. Opowiedział o tym swemu władcy i poprosił go, aby wstawił się za nim. Król Aramu wysłał go do króla izraelskiego, Jorama. Naaman wyruszył w drogę zabierając z sobą bardzo hojny, prawdziwie królewski dar: „dziesięć talentów srebra, sześć tysięcy syklów złota i dziesięć ubrań na zmianę” (2 Krl 5,5), czyli około siedemdziesiąt pięć kilogramów srebra i tyleż złota. W tym czasie przeciętne roczne wynagrodzenie wynosiło dziesięć syklów srebra, a tona zboża kosztowała jeden sykl złota.
Naaman pojawił się na dworze izraelskim i przedstawił list polecający, w którym władca Aramu żądał, aby uzdrowił jego zaufanego dowódcę: „Z chwilą gdy dojdzie do ciebie ten list, [wiedz], iż posyłam do ciebie Naamana, sługę mego, abyś go uwolnił od trądu” (2 Krl 5,6). „W Aramie nie wiedziano o tym, że dary łaski Bożej udzielane były w Izraelu zupełnie niezależnie od zajmowanej pozycji w ustroju społecznym, ustanowionym przez ludzi” (G. von Rad). Król izraelski nie bez powodu odczytał list jako prowokację. Rozdarł swe szaty na znak bólu i rozpaczy „i powiedział: Czy ja jestem Bogiem, żebym mógł uśmiercać i ożywiać? Bo ten poleca mi uwolnić człowieka od trądu! Tylko dobrze zastanówcie się i rozważcie, czy on nie szuka zaczepki ze mną?” (2 Krl 5, 7). Król izraelski sądził, że żądanie uzdrowienia z trądu człowieka jest pretekstem do rozpoczęcia konfliktu zbrojnego.
Elizeusz dowiedział się o sprawie i wezwał Naamana do siebie. Ponadto „polecił powiedzieć królowi: Czemu rozdarłeś szaty? Niech on przyjdzie do mnie, a dowie się, że jest prorok w Izraelu” (2 Krl 5,8). „Elizeusz interweniuje, aby uratować zagrożoną sytuację międzynarodową i pokazać, że prorok może dokonać tego, do czego nie jest zdolny król” (W. Farmer).
Naaman podjechał z wielkim przepychem pod dom Elizeusza. Prorok potraktował go dość obcesowo, nawet nie wyszedł, by z nim porozmawiać. Nakazał przez sługę, aby obmył się siedmiokrotnie w Jordanie. Naaman, który oczekiwał wielkiego show i magicznego hokus-pokus, zareagował gniewem i agresją. Poczuł się zlekceważony i upokorzony: „Przecież myślałam sobie: Na pewno wyjdzie, stanie, następnie wezwie imienia Pana, Boga swego, poruszy ręką nad miejscem [chorym] i odejmie trąd. Czyż Abana i Parpar, rzeki Damaszku, nie są lepsze od wszystkich wód Izraela? Czyż nie mogłem się w nich wykąpać i być oczyszczonym?” (2 Krl 5,11-12). Naaman nie rozumiał jeszcze, że uzdrawiającym jest Bóg, nie człowiek. A Bóg równie dobrze może uzdrawiać, posługując się rzekami Syrii jak i wodami Jordanu.
Na szczęście, albo za zrządzeniem boskim, Naaman miał mądrych służących. Ci przekonywali go cierpliwie: „Mój ojcze, gdyby prorok kazał ci spełnić coś trudnego, czy byś nie wykonał? O ileż więc bardziej, jeśli ci powiedział: Obmyj się, a będziesz czysty” (2 Krl 4,13). W końcu Naaman uległ argumentom poddanych i pokonał ponad sześćdziesiąt kilometrów, by dotrzeć do Jordanu. Tam wykonał polecenie proroka: „zanurzył się siedem razy w Jordanie, według słowa męża Bożego, a ciało jego na powrót stało się jak ciało małego dziecka i został oczyszczony” (2 Krl 5,14). Siedmiokrotne zanurzenie wodzie nawiązuje do ówczesnych metod uzdrawiania. „W mezopotamskim rytuale zwanym namburbi człowiek dokonywał ochronnego oczyszczenia, siedmiokrotnie zanurzając się w rzece, raz zwrócony twarzą w górę, raz w dół strumienia. Podczas rytuału wpuszczano również do rzeki dary dla boga Ea. Wierzono, że strumień wody unosi nieczystości do podziemnego świata. Metoda zastosowana przez Elizeusza wydałaby się znajoma ludziom, żyjącym w kręgu rytuałów magicznych. Jeśli chodzi o miejsca o właściwościach leczniczych, w Izraelu było ich kilka (np. w okolicach Tyberiady) – chlubiły się gorącymi źródłami zdolnymi wyleczyć z wszelkich chorób skóry. Jednak w tekście wskazuje się wyraźnie na rzekę Jordan, której nie można było pomylić ze źródłem mineralnym” (J. Walton).
Uzdrowienie syryjskiego urzędnika z trądu „prowadzi do jego głębokiej przemiany wewnętrznej” (W. Farmer). Pełen wdzięczności Naaman powraca do Elizeusza, pragnąc go obdarować. Tym razem prorok przyjął go, lecz odmówił przyjęcia daru. Wówczas Naaman wyznał wiarę w Boga Jahwe: „Oto przekonałem się, że na całej ziemi nie ma Boga poza Izraelem!” (2 Krl 5,15).
Mimo iż Elizeusz nie przyjął darów, Syryjczyk przedstawił mu dwie prośby. Prosił proroka, by pozwolił mu zabrać ze sobą tyle ziemi, ile uniesie para mułów. Ziemię tę pragnął zawieść do Damaszku, dalekiego pogańskiego kraju, by zbudować z niej ołtarz przeznaczony do kultu Boga Jahwe. Mimo iż wcześniej pogardzał wodami Izraela. Naaman „usiłuje dać swojej wierze – chociaż w dość niezwykły sposób – coś w rodzaju sakramentalnego oparcia” (G. von Rad). Podobne znaczenie pełnią dziś miejsca pielgrzymkowe i przedmioty kultu związane z miejscami świętymi. Te zewnętrzne materialne znaki wprowadzają w duchową relację z Bogiem. Wprowadzają też w głębię, jaką jest wnętrze człowieka. Ludzkie serce napełnione miłością jest bowiem najpiękniejszym sanktuarium obecności Boga. W nim człowiek łączy się w głębokiej intymnej więzi z najwyższą świętością i miłością.
Druga prośba dotyczyła praktyki nowego kultu. Otóż, służąc w Damaszku swojemu panu, Naaman musiał oddawać wraz z nim pokłon Rimmonowi, aramejskiemu bóstwu burzy. Czy prawdziwy Bóg mu przebaczy? Czy go nie ukaże?
Naaman oczekiwał z napięciem na słowa proroka, obawiając się najgorszego. Elizeusz był jednak równie wyrozumiały i miłosierny jak prawdziwy Bóg, dlatego odrzekł krótko: „Idź w pokoju!” (2 Krl 5,19). Te słowa nie są sposobem uniknięcia odpowiedzi. Nie są też akceptacją idolatrii ani zgodą na laksyzm w praktykach religijnych. „Elizeusz wysyła Naamana do pogańskiego świata, powierzając go i jego wiarę kierownictwu Jahwe, w którego służbie obiecał wytrwać. Jak surowo potraktował Elizeusz tego męża na początku, a jak wspaniałomyślnie go odprawia!” (G. von Rad).
Historia uzdrowienia Naamana jest przykładem ironii i humoru Pana Boga. Człowiek miewa wygórowane oczekiwania wobec Boga. Sądzi, że dostosuje się do jego planów, wiele spraw komplikuje. Tymczasem Pan Bóg działa prosto i posługuje się najprostszymi środkami. Moc Boga nie zależy od ilości i jakości środków. „Bóg czyni cuda, aby przyjść z pomocą wierzącym w ich codziennych niedostatkach, w sytuacjach z pozoru mało znaczących, jak również by ocalić swój lud w sytuacjach najbardziej dramatycznych” (B. Maggioni).
Uzdrowienie trędowatego Naamana jest zapowiedzią wszystkich uzdrowień, jakich dokona Jezus. Zaś wody Jordanu są symbolem wód chrzcielnych. Zanurzenie w wodzie chrztu zmywa wszelki trąd i czyni człowieka czystym i niewinnym, jak dziecko Boże.
Zakończenie historii Naamana jest ostrzeżeniem przed chciwością. Gechaziego ogarnął gniew z powodu zbyt łagodnego potraktowania Naamana przez proroka. Ponadto zapragnął życia w luksusie. Pobiegł więc za Syryjczykiem i poprosił w imieniu Elizeusza, by podarował mu talent srebra. Otrzymał dwa. Talent stanowił wynagrodzenie za trzysta lat pracy. Gechazi miał więc zapewniony dobrobyt do końca życia. Zamiast służyć prorokowi mógł żyć beztrosko i szczęśliwie, nie pracując. Chciwość służącego wiązała się z kłamstwem. Okłamał Naamana, informując go, jakoby prorok prosił o pieniądze. W ten sposób zlekceważył wolę proroka i podważył jego autorytet. Okłamał również samego Elizeusza, nie przyznając się do winy. Niestety, jego szczęście nie trwało długo. Elizeusz przejrzał dogłębnie jego egoistyczne motywy: „Czy teraz jest czas brać srebro, aby nabywać ubrania, drzewa oliwne, winnice, drobne i większe bydło, niewolników i niewolnice?” (2 Krl 5,26). „Gechazi zamienił wysokie powołanie prorockie na zawód najemnika, który wykorzystuje Bożą moc w odniesieniu do osobistego zysku” (J. Walton). Jest to ostrzeżenie dla wszystkich, którzy pełnią służbę Bożą. Pieniądze, bogactwo, próżna chwała i zaszczyty mogą stopniowo przesłonić powołanie i misję. Miejsce wzniosłych ideałów zajmują wówczas własne, egoistyczne i często bardzo przyziemne interesy. Chciwość jest jak nić pajęcza, która powoli usidla całego człowieka.
Gechazi za swoją chciwość, kłamstwo i niewierność prorokowi został ukarany trądem. Choroba została przeniesiona z Naamana na niego poprzez przedmioty, które stały się celem jego pożądania. W starożytności wierzono bowiem, że dzięki magii można przenosić zło na inne osoby lub przedmioty (zresztą dzisiejszy świat nie jest wolny od tego typu magicznego myślenia). „Przypomina to proces, który ludzie współcześni nazwaliby zarażeniem” (J. Walton).
Gechazi poniósł uciążliwą karę za swoją chciwość. Posiadał wprawdzie bogactwo, ale jako trędowaty został wyrzucony ze społeczności i traktowany jak wyrzutek (por. Kpł 13,45-46). Był to rodzaj choroby społecznej, polegającej na ostracyzmie. W społeczności klanowej tamtych czasów stanowił swoisty dramat i był przeżywany bardzo boleśnie. Jeszcze bardziej dramatycznie zostało ukarane kłamstwo i chciwość Ananiasza i Safiry (por. Dz 5,1-11). Człowiek nadmiernie chciwy zazwyczaj traci człowieczeństwo.
Pytania do przemyślenia:
- Czy czułeś się kiedyś trędowaty? W jakich okolicznościach?
- Czy nie oczekujesz magicznego działania ze strony Boga?
- W jakich sytuacjach czujesz się upokorzony?
- Czy posługujesz się ironią? W jakich okolicznościach?
- Jakie znaczenie mają dla ciebie miejsca pielgrzymkowe i przedmioty kultu?
- Czy nie ulegasz podświadomie idolatrii?
- Czy doświadczyłeś w życiu humoru Pana Boga?
- Czy jesteś człowiekiem humoru i fantazji?
- Czy nie komplikujesz rzeczy prostych?
- Jakie znaczenie ma dla ciebie sakrament chrztu świętego?
- Czy nie jesteś chciwy? Czego szczególnie pożądasz?
- W jakich sytuacjach ujawnia się twój egoizm?
- Czy nie stosujesz ostracyzmu? Wobec kogo?
- Czy zdarzyło ci się „zagubić” swoje człowieczeństwo?
Więcej w książce: Stanisław Biel SJ, Płaszcz proroka. Opowieść o Bożej opiece, WAM 2020
fot. Pixabay