Świat zbawi nie sanhedryn sfrustrowanych staruszków którzy się nim gorszą i rzucają na niego swoje klątwy, odcinając się od jego grzechów ale tylko na pokaz, werbalnie.

Nie zbawią go również tabuny zapaleńców, którzy rzucają na szalę jego rozwoju całą swoją młodość, niszcząc jednak nierozważnie to co najważniejsze – swoje własne człowieczeństwo – nie dlatego, że było to ich celem, ale dlatego że mając w sobie pasję kochania, nie odkryli piękna i znaczenia miłosierdzia.

Jest ono fundamentem wszelkiego istnienia i na nim opiera się również nasze życie. Świat tylko dzięki niemu istnieje i bez urzekającej mocy wiary w Boga – bez jej piękna i świętości – wszystko traci swoją żywotność, swoją świeżość, poezję, sens – wszystko więdnie, marnieje i umiera.

Miłosierdzie jest jednak zawsze konkretne i niezmiennie trzeba to mieć w swojej pamięci. Zawsze związane jest z tym czym człowiek aktualnie się zajmuje i kim jest w tej konkretnej chwili, w której wyraża swoje myśli, na co patrzy, co widzi, do kogo i jak się uśmiecha, jak pode i komu rękę, jak wymienia uściski – czy traktuje drugiego człowieka jak zwiastuna Dobrej Nowiny i jak partnera trudnej sztuki istnienia.

Bardzo jednak trzeba się strzec dwuznaczności, aby nie pogubić się jak Adam i Ewa. Szczególnie dbać trzeba o czystość miłości, aby nie kochać obłudnie i nie szukać fałszywego zbawienia. Należy zatem nieustannie uczyć się Jezusa, żeby móc uchronić się od sideł złego i żeby nie stało się tak jak to miało miejsce z Szymonem i jego dystyngowanymi gośćmi, którzy nie dostrzegli Zbawienia jakie działo się na ich oczach, w jego własnym domu.

Niestety nie tylko nie dostrzegli Bożego cudu, ale wzięli jeszcze Jezusa za gorszyciela i odsądzili Go od czci i wiary, uznając za prowokację to co On uczynił, bo wymagała tego ich społeczna ranga i strach aby nie stać się przedmiotem krytyki.

Nie dostrzegli przez to jednak, sami będąc tego powodem, jak piękne jest Boże przebaczenie, gdy rodzi się człowiek na nowo i jaką świętością promieniuje miłość, napełniając duszę pokojem w odpowiedzi na Boże słowo: „Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju”.

Ta cudowna mądrość i ta siła mieszkają w Kościele. Dzierży je święty autorytet Boga, którego miłość strzeże nas i pomaga przetrwać każdą życiową próbę. Dzięki komunii z Nim, już teraz, uczestniczymy w cudzie Zbawienia, który jest tym głębiej przeżywany, im bardziej pokorna jest dusza człowieka.

Ilustracja: Narada Wysokiej Rady – Wasilij Polenov