Ludzie otaczali Jezusa, gdy ich nauczał; panował wówczas tłok i ścisk. Ale był też nacisk wewnętrzny płynący z ich serc, aby otrzymać dla siebie lub bliźnich potrzebne łaski. Wielu chciało skorzystać ze spotkania z Nim. Pragnęli nasycić się Jego widokiem, a nawet dotknąć Go.
Wśród idących za Jezusem była kobieta chora na krwotok. Dotknąć choćby Jego płaszcza było jej pragnieniem motywowanym wiarą szczerą i ufną. Głęboko wierzyła, że tylko Jezus może jej pomóc. Wydała całe swe mienie na leczenie, lecz poprawy nie było. Pozostała jej jedyna nadzieja – w Nauczycielu z Nazaretu.
Jezus pozwolił, aby dotyk Jego płaszcza uzdrowił kobietę. Zaufanie i wiara w Niego pomogły jej odzyskać utracone zdrowie. Pewnie i nam dane było „wykrwawić się” w życiowych bólach, lękach, ale one przyprowadziły nas – i to niejeden raz – do Jezusa. Podziękujmy Mu za nasze pragnienia, aby Go „dotknąć” i by zmieniło się coś w naszym życiu. Trudne chwile także mogą być pożyteczne i powinniśmy je umieć wykorzystać. Dotknięcie płaszcza Jezusa było połączone z wiarą i przyniosło chorej uzdrowienie. On i dziś chce mieć wpływ na nasze życie, jeśli my także tego chcemy. Z takiego naszego spotkania z Jezusem może wyniknąć tylko dobro! On czeka na naszą wiarę, zbliżmy się do Niego!
Drugie cudowne uzdrowienie opisane w tej Ewangelii dotyczy 12-letniej dziewczynki, córki Jaira – przełożonego synagogi. Wiara ojca sprawiła, że Jezus uratował ją od śmierci. Dziecko nie umarło, tylko śpi. Jego słowa Talitha kum miały cudowną moc. Zapytajmy siebie: Czy doświadczyliśmy już uzdrawiającego na duszy i ciele dotyku Jezusa? Czy wiemy, że nasze zaufanie Mu i życie na co dzień z Nim jest ukazywaniem innym wiary w Jego moc? Powinniśmy przychodzić do Niego i ufać Mu!