„Panie, moje serce się nie pyszni
i nie patrzą wyniośle moje oczy.
Nie dbam o rzeczy wielkie
ani o to, co przerasta moje siły.
Lecz uspokoiłem i uciszyłem moją duszę.
Jak dziecko na łonie swej matki,
jak ciche dziecko jest we mnie moja dusza.
Izraelu, złóż nadzieję w Panu,
teraz i na wieki” (Ps 131,1.2-3)
*
Choć Psalm 131 należy do moich ulubionych miejsc w Piśmie Świętym, to brzmi dla mnie ironicznie… „Moje serce się nie pyszni i nie patrzą wyniośle moje oczy” – a to dobre! Oczywiście że moje serce się pyszni i że patrzę wyniośle. Gdyby tak nie było, nie narzekałbym i nie krytykował, jakbym pozjadał rozumy. „Nie dbam o rzeczy wielkie ani o to, co przerasta moje siły” – jasne że biegam ciągle za tym co wielkie. Regularnie uświadamiam sobie po głębszej refleksji, że myliłem wielkie cele, które sobie stawiałem z próżności z wielkimi rzeczami, do których zaprasza mnie Pan Bóg. Ale ten psalm nie kończy się na przypomnieniu mi, co jest nie tak. Kiepska byłaby to mobilizacja. Psalm pokazuje o co tutaj toczy się gra: o prawdziwy pokój serca. Taki, który może dać Pan Bóg.
***