Tak, Wigilia w Polsce ma swój urok. Nawet, kiedy nie ma śniegu, wszyscy ten dzień, wieczór przezywają inaczej. Nie ma osoby w naszym kraju, która by w jakiś sposób nie czekała. Większość z nas na dobre i pozytywne przeżycia. Dom, rodzina, przyjaciele, odświętne ubrania, inna zastawa, jedzenie spożywane w jakiś inny sposób niż na codzień. Do tego bardzo miły zwyczaj – prezenty. Jednak też jest druga grupa ludzi, która nienawidzi tego czasu, tak jak nienawidzi wielu innych dni swojego życia. Jest ich wielu, w różnym wieku, płci, orientacji seksualnej, poglądów politycznych czy religii. To, co je łączy to przemoc, której doznają.
Dziś myślę o dzieciach. Bitych dzieciach. Maltretowanych. Wykorzystywanych seksualnie. I tych, które na swojej skórze nie noszą śladów, ale ich mózg, serce, uczucia są zniszczone przez psychiczną agresję.
Kiedy uczyłem się medytacji ignacjańskiej, mówiono mi żebym Słowo, które medytuję odnosił do konkretów życia, a nie robił z niego balonu, na którym będę odfruwał w obłoki niebytu. Te dni, zresztą jak i mijający ostatni tydzień Adwentu to patrzenie na trzy osoby, które nazywamy Rodziną Świętą. W naszych kazaniach, tekstach, opowieściach bardzo często ją uwznioślamy, wręcz robimy z niej rodzinę idealną (czyt. bezproblemową). Tymczasem to nie jest klasyczna rodzina. Dziecko poczęte przed zamieszkaniem razem, od początku na kobietę w tej rodzinie padły podejrzenia, ona sama musiała się tłumaczyć. Poród nie w swoim mieście, po długiej podróży, nie mówiąc o tym, że Maryja w ciąży wybiera się w długą podróż do swojej krewnej – Elżbiety, a później droga powrotna, w jeszcze bardziej zaawansowanej ciąży. Po porodzie z kilkoma cudownymi wydarzeniami wszystko na chwilę wraca do normy, by zaraz później pojawiło się śmiertelne niebezpieczeństwo i trzeba było stać się uchodźcą. Uciekają z małym Jezusem do Egiptu. A wspomniane przez Łukasza wydarzenie z Świątyni, kiedy Jezus ma już 12 lat? Nie jest normalną sprawą fakt, że Jezus nie jest ze swoimi rodzicami, tylko zostaje bez ich wiedzy i zgody w Jerozolimie. I wcale nie można tego wytłumaczyć tym, że takie były zwyczaje i się zdarzało. Padło bardzo trudne pytanie: czemuś nam to uczynił? A Jego odpowiedź: czemuście mnie szukali? Jasne, że teologia przyjmie bardzo uduchowioną odpowiedź. Przypominam jednak, że mamy do czynienia z dzieckiem i rodzicami.
Jestem przekonany, że w życiu tej trójki, podobnie jak w życiu każdej rodziny, było mnóstwo momentów, w których potomek denerwował rodziców, a ci nie raz musieli denerwować się też na siebie. Nie mamy żadnego prawa do pozbywania ich uczuć. Maryję i Jezusa różniło od nas jedynie to, że nie było w nich grzechu. Józef nie był niepokalanie poczęty. A więc jest pytanie: czy Maryja i Józef bili swoje dziecko? Mogli się przecież powoływać na Księgi Pisma, na które tak chętnie powołuje się dziś wielu wierzących obrońców bicia dzieci. Podarujmy sobie te wszystkie eufemizmy: klapsy, karcenie itp. Użycie siły wobec dziecka zawsze jest przemocą.
Osobiście uważam, że Maryja i Józef nie bili swojego dziecka. Choć przeżywali różnego rodzaju napięcia i emocje (podobnie do każdego i każdej z nas) to jednak byli ludźmi dojrzałymi. Człowiek dojrzały to taki, który swoich emocji nie przerzuca na innych, a już tym bardziej w sposób przemocowy na swoje dziecko. Mówimy o nich jak o rodzinie do naśladowania, to weźmy sobie w końcu mocno do serca ten komunikat: skoro Maryja i Józef nie bili swojego dziecka, to naśladujmy ich także w tym. Maryja, Józef i Jezus to normalna ludzka rodzina, przeżywająca na różnym etapie swoje problemy, jednak rozwiązująca je w bez przemocy.
I jasne, że zapewne większość z Was myśli podobnie do mnie – nie bije swoich dzieci i jest przeciw przemocy. Jednak to nie kończy problemu w innych rodzinach. Skoro tak często wzruszamy się dziećmi, wrzucamy wszelkiego rodzaju linki do akcji pomocowych, bronimy nienarodzonych, zbieramy pieniądze na oddziały szpitalne dla dzieci, to otwórzmy też oczy na dzieci bite i wykorzystywane. Zwracajmy uwagę nie tylko uwagę na dzieci, o których pisałem na początku, ale także na dzieci, które są ofiarami rozgrywek rodziców. Często dzieci są wykorzystywane do składania fałszywych zeznań o molestowaniu przeciw jednemu z rodziców. Zgłaszajcie takie rzeczy do Rzecznika Praw Dziecka lub poprzez stronę JAK REAGOWAĆ.
Niech te Święta nie będą tylko skupianiem się na swojej rodzinie i przyjemności bycia z nimi, ale będą też dobrym czasem do tego by pogadać o dzieciach, by otworzyć oczy na dzieci swoich bliskich i sąsiadów. Nie udawajmy, że nie widzimy. To jest nie tylko przestępstwo, ale i grzech.
Artykuł pochodzi ze strony „Grzegorz Kramer SJ – blog”