Bóg sporządził dla dla mężczyzny i jego żony odzienie ze skór i przyodział ich. Rdz 3, 9-24
I w ten sposób okazał im miłosierdzie. Ubrał ich, bo po grzechu spostrzegli swoją nagość. Próbowali ją zakryć listkami figowymi. Tak często próbuję swoją nagość zakrywać byle czym. Ale to na nic. Św. Paweł mówi do ochrzczonych, że oto przyoblekli się w Chrystusa, mówiąc bardziej po dzisiejszemu – ubrali się w Chrystusa. On stał się ich skórą (bardziej niż ubraniem, które można zdjąć). To samo usłyszała moja ulubiona mistyczka Juliana z Norwich od Jezusa: Ja jestem twoim odzieniem.
Bóg nie przeklął człowieka, choć przecież mógł. Z jego powodu przeklął ziemię. Miłosierdzie Boga, które przewyższa wszystko. Ojciec, który do końca pragnie strzec swoje dzieci okazując im miłosierdzie… posunięte do końca.
Miłosierdzie nawet w tym, że postawił cherubinów i połyskujący miecz na granicy Edenu, żeby człowiek nie sięgnął po owoc drzewa życia. Bo Życie daje Bóg. Nowe Życie otrzymujemy od Niego, mówiąc inaczej – zbawienie. Człowiek nie może sam siebie zbawić, więc niech nie sięga po ten owoc. Bóg sam nam go poda. Choć nieraz widzę, że próbuję sam siebie zbawić, sam siebie usprawiedliwić. Sięgam po ten owoc, ale dosięgnąć nie mogę. Na szczęście.
Człowiek w pocie czoła będzie zdobywał pożywienie. A w ewangelii z dziś (Mk 8, 1-10) to Jezus lituje się nad ludźmi i daje im jeść. Bóg, który do końca nas umiłował, który robi wszystko, byśmy z głodu nie zasłabli. Ratuje za wszelką cenę. Do końca…