A wy za kogo Mnie uważacie? Mt 16, 13 – 19
To pytanie o to, jaki obraz Boga noszę w sobie. Czy taki, który jest prawdziwy i nie przeszkadza mi w spotkaniu z Nim? Czy też jest to obraz fałszywy, z którym absolutnie nie mam zamiaru się spotykać, albo robię to ze strachu lub obowiązku.
Jezus Chrystus jest obrazem Boga niewidzialnego (Kol 1, 15). Istnieje tylko jeden sposób, byśmy spotykali się z prawdziwym Bogiem, a nie naszym wykrzywionym obrazem Boga: trzeba przez modlitwę wchodzić w Jego życie. Na Jego bowiem obraz – na obraz Chrystusa zostaliśmy stworzeni. Więc tylko w relacji z Nim możemy ten obraz uzdrowić.
Skoro Chrystus jest obrazem Boga, a ja jestem stworzony na ten obraz, to nie potrzebuję żadnych innych obrazów. One, owszem, mogą mi pomóc, ale mogą również przeszkodzić. Mogą wydłużyć drogę. A to przecież Chrystus jest „Drogą, Prawdą i Życiem”. Nikt nie przychodzi do Ojca – Źródła Życia inaczej, ja tylko przez Niego.
Mam po prostu stawać się podobny do Chrystusa we wszystkim. Wchodząc w życie Boże mam pozwolić, by On przemieniał mój sposób patrzenia, słuchania, dotykania, czucia, działania – na podobny do Niego. Bo jestem stworzony na Jego obraz, a podobieństwo ma się we mnie stawać coraz większe i większe. Tak, bym ostatecznie mógł powiedzieć: „Już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus”. (Ga 2, 20).