On jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma istnienie. Kol 1, 12-16
Maryja stoi dziś pod krzyżem. To raczej nie tak miało być. Co innego obwieszczał o tym Dziecku Anioł. Lecz ona stoi. Przyjmuje wszystko, co się wydarza, przyjmuje rzeczywistość z tym, co ona niesie. Nawet gdy „nie tak miało być”.
Przyjmuje wszystko, bo w „w Nim wszystko ma istnienie”. To nie dlatego, że ona jest taka silna, odważna, heroiczna. Dlatego, że owo WSZYSTKO dzieje się w Nim. I wierzę, że ona jest tego w tamtym momencie świadoma.
Maryja przyjmuje wszystko, ale też i wszystko oddaje. Z tych nielicznych fragmentów Pisma, gdzie pojawia się Matka Jezusa wynika, że ona naprawdę nie ma nic, oprócz Syna. Oddała Mu wszystko, całą siebie. Przyjmuje wszystko i oddaje wszystko. Tym właśnie jest miłość: przyjmowaniem i dawaniem WSZYSTKIEGO. Kiedy jej Syn wisi na krzyżu, daje jej również wszystko, co w tym momencie ma: ucznia za syna. Mnie. Odtąd, w pewien sposób, jestem jej wszystkim. Przy niej jak u źródła mogę się uczyć przyjmować i ofiarowywać WSZYSTKO.
Gdyż „w Nim wszystko ma istnienie”…