Powszechnie nauczamy, że śmierć jest konsekwencją grzechu. Jednak teksty biblijne stawiają temat śmierci, jak i relacji grzechu do śmierci, w szerszej perspektywie. Zdumiewa już sam fakt, że po zerwaniu owocu z drzewa poznania, ani Adam ani Ewa nie umierają, lecz nadal żyją. Owoc ten nie był śmiertelną trucizną dla ciała. Konsekwencją wypędzenia z Edenu jest ciężka praca oraz bóle rodzenia. Również i Kain po zabójstwie swojego brata Abla nie zostaje skazany przez Boga na śmierć, wręcz przeciwnie, dostaje znak (אות) od Boga, który ma go chronić przed… śmiercią z rąk innych w czasie tułaczki.

 

Jaki z tego wniosek? Śmierć nie była wynikiem popełnionego grzechu. Była ona częścią dzieła stworzenia. Eden nie był mitologicznym tworem nie przystającym do naszej rzeczywistości. Wynika to choćby z płodności, którą było obdarzone stworzenie. Ziemia nie mogła się wiecznie zapełniać nowymi stworzeniami. Proces przemijania był wpisany w dzieło stworzenia. Śmierć miała być naturalnym przejściem. Jeśli więc konsekwencją grzechu nie jest śmierć fizyczna, to o jakiej śmierci myśleli autorzy biblijni? Jeden z kluczowych tekstów podejmujących refleksję na temat śmierci w odniesieniu do Rdz 1-3 to początek Księgi Mądrości. Choć wydawać by się mogło, że Mdr 1,13-15 (Bóg nie stworzył śmierci i nie cieszy się ze zguby żyjących) mówi o śmierci fizycznej, to w perspektywie tego o czym mowa w Mdr 1,11-12.16 możemy bardziej się skłaniać ku temu, że mowa o śmierci wewnętrznej, duchowej. Kłamstwo zabija życie (Mdr 1,11), a śmierć dotyczy jedynie tych, co czynią zło (Mdr 1,12.16). Filon z Aleksandrii mawiał, że prawdziwa śmierć to nie ta cielesna, ale duchowa, że tu na ziemi możemy spotkać żywych, którzy wydają się już martwymi. Są i martwi, którzy wydają się ciągle żyć wśród nas. Słowa Filona przypominają mi jeden z zaczepnych tekstów wymazanych na ulicach Neapolu: Padre Pio vive, morti siete voi (Ojciec Pio żyje, martwymi jesteście wy). Autorzy biblijni nie szukają odpowiedzi na pytanie jak poradzić sobie ze śmiercią fizyczną. Pytają raczej o to, jak poradzić sobie z życiem po grzechu, czyli śmiercią wewnętrzną.

 

Jedne z bardziej kontrowersyjnych biblijnych słów na temat śmierci fizycznej zostały zapisane w Księdze Koheleta. Jako bardzo chłodny obserwator rzeczywistości widzi, że zarówno mędrzec jak i głupiec, człowiek jak i zwierzę, kończą życie na ziemi dokładnie w taki sam sposób, nie ma różnicy w ich śmierci: Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt, bo wszystko jest marnością (Koh 3,19). Pod wyrażeniem „synowie ludzcy” kryje się hebrajskie בני האדם, czyli dosłownie „synowie Adama”. Natomiast błędnie przetłumaczone הבל (na polski marność, ale dosłownie chodzi o ulotny powiew wiatru, szerzej tutaj) przypomina nam imię Abla (również הבל). Wszyscy nosimy w sobie Abla, bo nasza fizyczność jest czymś ulotnym. Jednak ze względu na nasze złe czyny nosimy też w sobie imię Kaina. I tak jak Kain, który przyjął znak chroniący go przed śmiercią, tak i my pomimo popełnionych przewinień, możemy w swojej wolności przyjąć pomoc Boga, by poradzić sobie z naszymi złymi wyborami. Takim znakiem stał się krzyż, który jest znakiem przynależności do Boga, a nie cierpienia (szerzej tutaj).

 

W tej perspektywie nie dziwi nas już fakt, że po zmartwychwstaniu Jezusa nadal umieramy. Bo Jezus nie wyzwala nas ze śmierci fizycznej, lecz tej duchowej. Zanim jeszcze Kain zabił Abla, Bóg powiedział mu: grzech leży u wrót i czyha na ciebie, a przecież ty masz nad nim panować (Rdz 4,6). W jaki sposób panować nad to wewnętrzną siłą, która niszczy nasze serca zanim jeszcze uczynimy coś złego? Odpowiedź daje Paweł z Tarsu: Grzech bowiem nie będzie nad wami panował, bo nie jesteście pod prawem, lecz pod łaską (Rz 6,14). Dostaliśmy możliwość pójścia za Jezusem, która jest przeciwieństwem tułaczki Kaina. I paradoksalnie, w tej wędrówce czeka nas… umieranie, bez którego nie ma życia: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity (J 12,24).

 

Jest więc śmierć fizyczna, która jest naturalnym procesem wpisanym w dzieło stworzenie. Jest i śmierć wewnętrzna, która jest konsekwencją zła i która oddziela nas od źródła życia jakim jest Bóg. Jest i codzienne umieranie, które paradoksalnie nas przemienia, umacnia, oczyszcza i daje siły.

 

 

 

Zainspirowany:

ALONSO SCHÖKEL, L., Dov’è il tuo fratello? Pagine di fraternità nel libro di Genesi, Brescia 1987, 27-56.

KOLARCIK, M., The Ambiguity of Death in the Book of Wisdom 1-6: A Study of Literary Structure and Interpretation, Roma 1991.

MAZZINGHI, L., «Morte è immortalità nel libro della Sapienza: alcune considerazioni su Sap 1,12-15; 2,21-24; 3,1-9», Vivens Homo 17/2 (2005) 267-286.

 

Na zdjęciu: Piazza di Spagna, Roma.