W praktykowaniu modlitwy codziennej pomocne jest znalezienie sobie odpowiedniego miejsca. Istotne jest zarówno miejsce zewnętrzne jak i wewnętrzne. Oczywiście możemy modlić się wszędzie. Bóg jest zawsze blisko i zawsze nas słyszy. Św. Jan Chryzostom pisze: Bóg nie wstydzi się żadnego miejsca, wymaga tylko jednego: żarliwego umysłu i skromnej duszy[…] Swój ołtarz postawisz sobie, gdzie zechcesz, jest to sprawa dobrej woli. Nie potrzebujesz klękać, nie musisz bić się w piersi; nie wznoś ku niebu rąk, lecz ochoczą myśl. Nic ci wtedy nie zabraknie do modlitwy.
W czasie rozmów z rekolektantami spotykam się z pytaniem, czy można się modlić w samochodzie, w drodze do pracy, np. w tramwaju. Starsi i osoby schorowane pytają, czy można modlić się w łóżku. Oczywiście, że tak. Możemy modlić się przy pracy i na łóżku, w samotności i w tramwaju czy na rynku, wszędzie. Wiemy jednak z doświadczenia, że pewne miejsca bardziej sprzyjają wyciszeniu i duchowi modlitwy. Najlepszym miejscem modlitwy jest kościół, czy kaplica z Najświętszym Sakramentem; ale nie jest to zwykle możliwe.
Zwykle modlimy się w domu. Warto pomyśleć, by znaleźć w nim swój własny kąt modlitwy i urządzić go według własnego gustu (np. świeca, ikona, obraz, mata medytacyjna). Te wizualne znaki są ważną pomocą w modlitwie, zwłaszcza w czasie rozproszeń. Powinniśmy znaleźć naszą małą ziemię świętą: kąt pokoju, matę modlitewną, kapliczkę, u której drzwi zostawiamy ciężkie obuwie naszych pozorów i pretensji, a potrafimy tam przeżywać codziennie niezbędne oderwanie (C. Flipo).
Oprócz miejsca zewnętrznego ważne jest wnętrze, serce, czyli postawa wyciszenia wewnętrznego. Nie jest łatwo modlić się, wpadając na modlitwę z ulicy, w biegu. Trzeba jak Mojżesz na pustyni, najpierw zdjąć sandały z nóg (Wj 3, 5). Kardynał Carlo Martini porównuje przygotowanie modlitwy do kościoła. Niemal wszystkie kościoły posiadają przedsionki, które służą temu, by się na chwilę zatrzymać i uświadomić, że wchodzimy do miejsca świętego, domu Boga. Również modlitwa powinna mieć taki przedsionek: moment skupienia, świadomości, przed kim stoimy, chwilę absolutnej ciszy.
Chwila wyciszenia pozwala stanąć przed Bogiem w wierze, zaufaniu, a także w pokorze, ubóstwie, ogołoceniu, bez pretensji, zarozumiałości i pychy. Uświadamia również, że Bogu nic nie dajemy, możemy natomiast wszystko otrzymać. Taką postawę podsuwa nam celnik, który stoi przed Bogiem w pokorze i świadomości dystansu, jaki dzieli go od Boga (Łk 18, 9-14).
Św. Ignacy z Loyoli zwraca szczególną uwagę na dwa momenty wyciszenia: wieczorny i poranny. W Addycjach do Ćwiczeń Duchownych pisze: po położeniu się do łóżka, kiedy już mam zasypiać, [trzeba mi] przez czas [potrzebny na odmówienie] jednego Zdrowaś Maryjo pomyśleć o godzinie, o której powinienem wstać i po co; [trzeba też] w skrócie zebrać ćwiczenie, które mam odprawić (nr 73); ilekroć się obudzę, nie dam miejsca tym lub innym myślom, [lecz] natychmiast skieruję umysł na to, co mam kontemplować (nr 74). Wyciszenie wieczorne wpływa na kształt i jakość modlitwy porannej. Skupienie wieczorne pracuje w nocy i dojrzewa nawet w człowieku śpiącym (rola podświadomości). Równie ważna, co modlitwa poranna, jest modlitwa wieczorna, zasypianie z pozytywnymi myślami. Będą one nadal oddziaływać na nas podczas snu. Myśli, z którymi zasypiamy współdecydują o tym, jakie będziemy mieć sny. Powinniśmy kończyć dzień zdrowo. Także wtedy może wystarczyć prosty znak krzyża, by zasypiając oddać się w ręce Boga (A. Grün). Ojcowie Pustyni radzą, by nie zasypiać z gniewnymi myślami. Jeśli wieczorem nie zapominamy o gniewie, ale zasypiamy z nim, na pewno wstaniemy z negatywnym nastawieniem do życia.
Również pierwsze myśli po przebudzeniu św. Ignacy proponuje skierować ku Bogu. Ta uwaga wypływa z doświadczenia, że pierwsze myśli, jakie pojawiają się po przebudzeniu, wpływają na kierunek i kształt dnia. Dlatego warto przyzwyczaić się, by wstawać rano z modlitwą i pozytywnymi myślami. W jednym z apoftegmatów czytamy: Gdy wstajesz ze snu, otwórz zaraz przede wszystkim swoje usta ku chwale Bożej i zaintonuj pieśni i psalmy. Bowiem pierwsza czynność, jaką podejmuje rankiem duch ludzki, trwa dalej, podobnie jak kamień młyński miele przez cały dzień to, co mu zostało podłożone, czy to ziarno, czy to plewy. Dlatego bądź zawsze pierwszy, aby wrzucić na żarna ziarno, zanim wróg zdoła podrzucić na nie plewy.
fot. Karl Fredrickson on Unsplash