Bóg wystawił Abrahama na próbę i rzekł do niego: „Abrahamie!> A gdy on odpowiedział: „Oto jestem” – powiedział: „Weź twego syna jedynego, którego miłujesz, Izaaka, idź do kraju Moria i tam złóż go w ofierze na jednym z pagórków, jaki ci wskażę”. A gdy przyszli na to miejsce, które Bóg wskazał, Abraham zbudował tam ołtarz, ułożył na nim drwa i związawszy syna swego, Izaaka, położył go na tych drwach na ołtarzu. Potem Abraham sięgnął ręką po nóż, aby zabić swego syna. Ale wtedy Anioł Pański zawołał na niego z nieba i rzekł: „Abrahamie, Abrahamie!” A on rzekł: „Oto jestem”. Anioł powiedział mu: „Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic złego! Teraz poznałem, że boisz się Boga, bo nie odmówiłeś Mi nawet twego jedynego syna”. Abraham, obejrzawszy się poza siebie, spostrzegł barana uwikłanego rogami w zaroślach. Poszedł więc, wziął barana i złożył w ofierze całopalnej zamiast swego syna. Po czym Anioł Pański przemówił głośno z nieba do Abrahama po raz drugi: „Przysięgam na siebie, mówi Pan, że ponieważ uczyniłeś to, a nie odmówiłeś Mi syna twego jedynego, będę ci błogosławił i dam ci potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie i jak ziarnka piasku na wybrzeżu morza; potomkowie twoi zdobędą warownie swych nieprzyjaciół. Wszystkie ludy ziemi będą sobie życzyć szczęścia takiego, jakie jest udziałem twego potomstwa, dlatego że usłuchałeś mego rozkazu”.
(Rdz 22, 1-2. 9-13. 15-18)

W podejmowaniu decyzji jesteśmy narażeni na wpadnięcie w jedną z dwóch skrajności.

Pierwsza z nich polega na wiecznym wahaniu, tkwieniu w niepewności, pseudo-rozeznawaniu, albo podejmowaniu tymczasowych decyzji, którym nie jesteśmy wierni, bo w końcu nie mamy pewności czy „dobrze rozeznaliśmy”.

Druga polega na zafiksowaniu się na swojej wizji życia do tego stopnia, że idziemy w zaparte trzymając się uparcie jakichś pomysłów, których nieprzystawalność do faktycznego stanu rzeczy kwitujemy przysłowiowym „tym gorzej dla rzeczywistości” pana Hegla, nie wspominając już o jakimś namyśle, czy w ogóle robimy to, do czego powołuje nas Bóg.

Ostatecznie obie postawy, prędzej czy później skutkują tym samym – frustracją i poczuciem życiowego przegrywu.

Jak tego uniknąć?

Warto uczyć się od Mistrza Słuchania – Abrahama. Kiedy usłyszał od Boga „złóż syna w ofierze”, nie deliberował miesiącami, co Pan Bóg miał na myśli, ale zabrał się i poszedł. Jednak usłyszawszy raz głos Boga, nie zabarykadował się w przekonaniu, że wie już wszystko i nie przestał słuchać. Dzięki temu nie tylko uniknął tragedii, ale zrobił gigantyczny krok na drodze swojej bliskości z Panem Bogiem.