Jedną z tradycyjnych form modlitwy jest medytacja. Medytacja ma charakter bardziej intelektualny, dyskursywny. Jest próbą poszukiwania odpowiedzi na pytania dotyczące sensu życia, śmierci, wieczności. Zazwyczaj bazuje na Biblii, tekstach liturgicznych czy pismach mistrzów duchowych. Medytacja nie ogranicza się jedynie do myśli, ale pobudza również wyobraźnię, uczucia, pragnienia.
Słowo medytacja stało się dziś modne, zwłaszcza pod wpływem kultur Dalekiego Wschodu. Często jednak określenie medytacji w rzeczywistości nie ma z nią nic wspólnego. Nic więc dziwnego, że szkoły medytacyjne, które bardzo szybko mnożą się, zwłaszcza na Zachodzie, równie szybko upadają.
Niemniej pragnienie medytacji jest dziś bardzo głębokie. To właśnie w medytacji szukamy spokoju i skupienia, pośród nieustannego zabiegania i rozproszenia. Również doświadczenie płytkości i powierzchowności życia skłania do medytacji. Wielu ludzi widzi w medytacji coś ze sztuki dojrzałego życia.
Medytacja jest sztuką, której uczymy się całe życie. Niezależnie, jak długo będziemy ją praktykować, będziemy zawsze uczniami, będziemy początkującymi. Wszyscy jesteśmy w drodze i w perspektywie wieczności, Boga Absolutu, będziemy zawsze u początku. Stąd z naszej strony potrzeba najpierw otwartości i pokory.
Johannes Lotz SJ porównuje medytację do pójścia drogą i pływaka. Człowiek medytujący zamierza wejść na drogę i wchodzi na nią rzeczywiście, zamiast o niej rozmyślać, siedząc w domu. Podejmuje wysiłek, jakiego wymaga to przedsięwzięcie, zmieniając swój sposób patrzenia i życia i przeżywając autentyczną radość tej drogi. W takim sensie medytacja jest przede wszystkim doświadczeniem, które prowadzi człowieka do głębokiej, wewnętrznej przemiany i pełni życia. Dla nas, chrześcijan, tą drogą, prawdą i życiem jest Jezus Chrystus (por. J 14, 6). Zjednoczenie z Bogiem, z Jezusem jest ostatecznym celem i sensem medytacji chrześcijańskiej.
Drugi symbol medytacji możemy zaczerpnąć z obrazu pływaka. Dopóki człowiek znajduje się na suchym lądzie i tam wykonuje ruchy pływackie, mają one być może znaczenie przygotowawcze, ale nie są właściwym pływaniem. Nadchodzi jednak czas, gdy początkujący pływak musi porzucić stały grunt i podjąć ryzyko powierzenia się żywiołowi wody. Początkowo czuje się niepewnie, boi się, że utonie. Jeśli jednak nie poddaje się lękom, ale wytrwale ćwiczy, zyskuje pewność, doświadczenie i radość pływania. Podobnie rozpoczynając medytację, musimy zgodzić się na skok do wody, na niepewność i trudności, które z czasem zaprowadzą w nasze serca pokój i radość.
Dzisiaj zauważalny jest pewien pęd ku metodom wschodnim i niektórzy ze zdziwieniem odkrywają, że Zachód ma również całe bogactwo metod medytacyjnych. Co więcej, wszyscy mistrzowie medytacji podkreślają, że człowiek Zachodu nie jest w stanie przyswoić sobie całkowicie metod wschodnich. Wynika to z odmienności psychicznej, mentalności, dziedzictwa kulturowego, które na Zachodzie w znacznej mierze oparte jest na chrześcijaństwie.
Odmienność medytacji Wschodu i Zachodu można by ująć (za J. Lotzem), bardzo upraszczając, w dwóch punktach. Wschód akcentuje indywidualność jako czynnik, który należy przezwyciężyć. Medytacja staje się procesem, który pozwala wyjść poza swoją wyizolowaną indywidualność i powrócić do podłoża, z którego wyrasta ludzka egzystencja. W medytacji Zachodu przeciwnie, jednostka nie gubi się we wszechogarniającej rzeczywistości, ale spełnia się jako osoba. Medytacja służy więc spełnieniu i pełnemu rozwinięciu człowieka jako osoby, w swojej najgłębszej istocie.
Medytacja wschodnia prowadzi do absolutu nieosobowego. Jest to absolut obecny immanentnie, w świecie, w którym jednostka się rozpływa, który pochłania człowieka. W chrześcijaństwie medytacja jest partnerskim dialogiem osobowym. Bóg udziela się człowiekowi jako wspólnota osób (Trójca Święta) i zaprasza go do osobowego dialogu i współpracy. Jak widać, medytacja wschodnia jest w tym sensie uboższa, niepełna. Zatrzymuje się na progu dialogu osobowego.
Na Wschodzie szczególnie mocno podkreśla się rolę mistrza medytacji, który prowadzi stopniowo medytujących do iluminacji i pozwala uniknąć błędów, pomyłek, udzielając rad i wskazówek. W tradycji zachodniej łączność z mistrzem nie jest tak ścisła. Najczęściej jest nim kierownik duchowy. Kierownik duchowy towarzyszy i przygląda się wzrostowi duchowemu medytującego, udzielając pewnych wskazówek czy rad.
Najważniejszym kierownikiem duchowym jest Duch Święty, który jest jakby mistrzem medytacji. Współdziała z naszą wewnętrzną jaźnią, z najgłębszym ja, chroni przed zbłądzeniem, sprawia wzrost i dojrzałość duchową. Duch Święty prowadzi do prawdy (J 16, 13), objawia dary Boże, a nawet ukryte głębokości Boga i daje przejrzystość widzenia (1 Kor 2, 10-14). Duch Święty jest wewnętrznym nauczycielem, który pobudza i zapładnia cały wysiłek medytacyjny.
Czy w medytacji potrzebne są metody? Jeżeli praktykujemy medytację spontaniczną, niewątpliwie nie. Ale w medytacji systematycznej, która ma prowadzić do określonych celów, a nie być jedynie czasem marzeń – tak. Zwłaszcza w pierwszych krokach drogi medytacyjnej. Wskazówki metodyczne są sumą doświadczeń, w których mistrzowie medytacji przekazują swoją mądrość.
Wdrażanie w określone metody nie powinno jednak odbywać się w sposób sztywny, schematyczny, gdyż w ten sposób dławi się spontaniczność. Należy również pamiętać, że medytacja jest modlitwą, a nie tylko intelektualnym rozważaniem. W przeciwnym razie, medytacja staje się rozmyślaniem o Bogu, lub formą autorefleksji, autoanalizy, a nie spotkaniem z Bogiem żywym.
Medytacja nie jest ostatnim etapem modlitwy; raczej przejściowym. Po pewnym czasie umysł nie jest w stanie dłużej rozważać. Pojawia się oschłość, pragnienie wewnętrznej samotności i ciszy oraz spokojnego trwania przed Bogiem. Jest to oznaka, że należy przejść do kolejnego etapu – modlitwy prostej, kontemplacyjnej. Dlatego byłoby dobrze, gdyby wytworzyło się tyle form medytacji, ilu jest medytujących; im bardziej proces ten jest osobisty, tym bardziej może być autentyczny (J. Lotz SJ).
Warto jeszcze podkreślić, że medytacja jest formą modlitwy, do której można powracać na różnych etapach życia, podobnie jak do modlitwy ustnej. Niezależnie, czy praktykujemy modlitwę kontemplacyjną, czy modlitwę serca, dobrze jest karmić umysł tekstami Pisma świętego i korzystać z rad mistrzów duchowych.
Fragment książki: „Życie duchowe bez trików i skrótów”
fot. Unsplash