Istotną cechą relacji jest wolność. Kierownictwo duchowe nie może ograniczać wolności penitenta, ale rozbudzać ją w klimacie wzajemnej przejrzystości. Bez wolności pojawią się trudności z wypowiedzeniem całej prawdy o sobie. Grozi też przeniesienie doświadczeń z dzieciństwa na kierownika. Penitent skupia się wówczas na samym kierowniku, jego postawach, cechach i reakcjach.
Wolność pozwala unikać postawy autorytarnej. Kierownik duchowy nie może decydować ani dokonywać wyborów za osobę kierowaną, bądź dawać autorytarnych wskazówek. Jest to częste niebezpieczeństwo w kierownictwie duchowym, zwłaszcza, gdy kierownik sam przeszedł podobną szkołę. W mojej praktyce kierownictwa w czasie udzielania Ćwiczeń Duchowych spotkałem się kilkakrotnie z sytuacjami, w których kierownik duchowy na bardzo wątpliwej podstawie, z całą stanowczością stwierdzał powołanie lub jego brak.
Kierownik duchowy może towarzyszyć swoją obecnością, radą, modlitwą, jednak nie podejmuje ostatecznej decyzji. Każdy powinien samodzielnie podejmować decyzje i brać ciężar odpowiedzialności za życie.
Postawa autorytarna prowadzi zwykle do niezrozumienia penitenta i jego problemów, braku tolerancji wobec błędów i słabości. Ponadto kierownik ma pokusę podawania programów na życie, które nie zawsze idą w parze z aktualnymi problemami penitenta.
Skrajną postacią postawy dyrektywnej staje się paternalizm albo postawa całkowitej zależności bądź niższości osoby kierowanej wobec kierownika. Konsekwencją jest zwykle rezygnacja z kierownictwa albo postawa infantylna osoby kierowanej, która staje się niezdolna do żadnej decyzji. Najdrobniejsza rzecz musi być konsultowana z kierownikiem.
Drugą skrajnością jest bierna akceptacja penitenta. Po pewnym czasie osoba kierowana uświadamia sobie, że kierownictwo duchowe nic nie wnosi w jej życie i rezygnuje bądź pozostaje na stopie sympatii albo przyjaźni.
Prowadząc penitenta w wolności, kierownik dzieli się swoim osobistym doświadczeniem, przeżyciami, uczuciami. Nie powinien tego jednak czynić w sposób natrętny, a zwłaszcza obciążać penitenta swoimi przeżyciami albo doświadczeniami osób trzecich.
Kierownik nie powinien szukać wśród penitentów przyjaciół. Jeśli oczekuje przyjaźni, bliskości czy innych uczuć, nie będzie w stanie obiektywnie słuchać, a w razie potrzeby przeciwstawić się. Będzie szukał aprobaty, sukcesu, pozytywnej oceny… W ten sposób pozwoli sobą manipulować, zabraknie mu wolności. Poza tym penitenci przychodzą do kierownika w pierwszym rzędzie po pomoc w modlitwie, a nie po przyjaźń.
Niewłaściwą relacją między kierownikiem a penitentem jest kumplostwo. Kierownicy zachowują się wówczas w sposób równy, luźny, braterski, robią wrażenie, że są kumplami. I w rzeczywistości tak są odbierani. Nie mają nic więcej do zaoferowania. Nie trzeba dodawać, że osoby kierowane oczekują zupełnie czego innego. Kumpli szukają w innym środowisku.
Również postawa eksperta nie należy do właściwych. Ekspert wszystko wie, zna odpowiedź na każde pytanie, rozwiąże każdy problem. Zanim wysłucha i zorientuje się w problemach penitenta, już radzi i odpowiada na pytania, które się nie pojawiły. Kierownicy duchowi powinni wystrzegać się […] tego wszystkiego, co mogłoby wskazywać, że znają oni drogę, że posiadają odpowiedzi na wszystkie pytania lub też, że mogą zagwarantować sukces w modlitwie (A. Louf). W towarzyszeniu duchowym nie będzie chodzić o pouczanie, dawanie rad, czy też zasypywanie człowieka wielością różnych wskazówek. Ma to być cierpliwe czuwanie i pomoc, aby to konkretne życie ujawniło się w całej prawdzie, pięknie i dynamizmie, jako niepowtarzalny dar Boga (T. Huk).
fot. Josh Applegate on Unsplash